wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział 12.
- No ja po prostu... Że podoba mi się Avalon.- wydusił z ulgą. Ucieszyłam się niezmiernie i rzuciłam się mu na szyję.
- To wspaniale!- wyściskałam go jak nigdy dotąd.
- A jak to nie wyjdzie? No bo w końcu... Zawsze byliśmy jak przyjaciele, nic więcej.- mówił przejęty.
- Od przyjaźni się zaczyna, Chad. Nie zamartwiaj się na zapas, tylko jej powiedz.- dotknęłam jego ramienia.
- Powiem.- pokiwał głową.- Ale nie teraz.
- To kiedy?
- W swoim czasie.- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie.
- Do zobaczenia. Dziękuję, że mogłem w końcu komuś o tym powiedzieć.- musnął szybko mój policzek i pobiegł w innym kierunku. Zaśmiałam się i ruszyłam do domu.
Otworzyłam drzwi z obawą co zastanę w środku. Jednak ku mojemu zdziwieniu, było czysto. Nawet bardzo. Chłopcy bardzo się sprężyli.
- Zebranie! Ale to już!- krzyknęłam na górę i udałam się do kuchni. W mgnieniu oka zbiegła cała trójka chłopaków.
- O co chodziło z tymi laskami dzisiaj, słucham?- powiedziałam prosto z mostu.
- Poznaliśmy je na naszej imprezie, no i umówiliśmy się, może trochę za dużo wina...- ciągnął brat.
- OK, dobra, dobra, dobra. Już wiemy co się wydarzyło, oszczędź mi szczegółów tak upojnej nocy.- skrzywiłam się.- A koty? To mnie najbardziej zastanawia.
- Koty są Elizabeth.- Logan się odezwał. - Zabrała je, ponieważ nie chciała zostawiać ich rodzicom.- dodał.
- Rzeczywiście. Świetna partia, gratuluję.- zażartowałam.
- A! No i ostrzegam. Jeżeli jeszcze raz zdarzy się taka sytuacja, nogi z tyłka powyrywam, jasne?- przejechałam wzrokiem po każdym z nich. Pokiwali wolno głowami a ja z uśmiechem pobiegłam po schodach prowadzących na górę. Weszłam do swojego pokoju i poczułam miły powiew powietrza. Okno było otwarte. Wzięłam kilka wdechów i rzuciłam się na łóżko.
- Jak miło chociaż przez chwilę nie myśleć o reszcie świata, tylko zamknąć się w tych czterech ścianach i wdychać świeże powietrze.- powiedziałam sama do siebie. W tym momencie zadzwoniła moja komórka. Wzięłam ją z szafki i odebrałam, ponieważ znajdował się na wyświetlaczu numer nieznany.
- Słucham?
- Siema!- jakiś znajomy głos rozległ się po drugiej stronie.
- Kto mówi?- zapytałam.
- Jak to kto? Amanda!- o Boże. Tylko nie ona!
- Czego chcesz?
- Chyba mogę zadzwonić do kuzynki, prawda? Posłuchaj. Dowiedziałam się, że jesteś w Los Angeles, a do mnie przed chwilą przyjechała Megan z Tade'em. Słodka parka... Może spędzisz z nami czas?- zaskoczyła mnie. Przez chwilę nic do mnie nie docierało, tylko analizowałam nowe fakty.
- Jak to Megan przyjechała?- zdołałam wykrztusić.
- Przyjechała przed sekundą. To my do ciebie wpadniemy jutro, pa!- i rozłączyła się. Wybałuszyłam oczy i rzuciłam komórką o podłogę. Roztrzaskała się w drobne kawałki, ale zostawiłam ją jak jest. Dzień z mieszanką wybuchową? To dopiero będzie horror w horrorze. Te dwie razem to istny dramat, nic więcej. Zawsze się nade mną znęcały i upokarzały jak niektóre słodkie tapeciary z Chicago. Już mam dosyć, nawet jak o tym pomyślę.
Założyłam na siebie granatowy sweter, przejechałam tuszem po rzęsach i poszłam do pokoju Logana.
- Nie odwalcie nic dzisiaj. Niedługo powinnam być.- uprzedziłam. Pokiwał twierdząco głową znad stosu papierów leżących na biurku, uśmiechnął się i wytknął mi język. Uniosłam kąciki ust i zostawiłam go samego. Powoli i ostrożnie zeszłam na dół i wyszłam z domu nie żegnając się z bratem, którego i tak mało co mijam.
Zapukałam do drzwi sąsiadki. Otworzyła od razu.
- Ratuj!- wykrztusiłam łapiąc oddech.
- Tak, wiem, że kochasz mojego brata.- szepnęła.
- Coo? Absurd!- powiedziałam wysokim głosikiem i pokiwałam głową.- Moja kuzynka i moja siostra.. No i Tade.. No i oni.. I ja.. Jutro.- mówiłam pojedyncze wyrazy, ponieważ nadal nie byłam w stanie wszystkiego powiedzieć na raz. Za bardzo się tego przestraszyłam.
- Osz w mordę! Twoja zakichana siostrzyczka tu przyjechała?!
- Tak.
- Wchodź, dziewczyno.- zaprosiła mnie do środka. Od razu weszłam i skierowałam się do salonu. Było cicho. Razem z Avalon usiadłyśmy na kanapie.
- I jutro mam spędzić z n i m i czas, rozumiesz? - wyjaśniłam jej wszystko.
- Nie ty, tylko ja, ty,Matt i one. Na pewno nie zostawię cię z tymi wiedźmami. Z tego co opowiadasz, urodziły się w złym wieku. Brakuje nam tylko stosu i kołka.- zażartowała.
- Serio pójdziecie ze mną?
- Jasne.- potwierdziła z uśmiechem.
- Dziękuję.- powiedziałam i obdarowałam ją najszczerszym uśmiechem na jaki mnie było stać. Zaczęłam nucić sobie jakąś piosenkę.
- Jesteś pewna, że Tade z Megan?- wyrwała mnie z zamyśleń.
- Tak wygadywała Amanda. Ona zawsze chce mi dopiec, więc możliwe.- przyznałam zgodnie z prawdą.
- Coraz bardziej nienawidzę tego chłoptasia z idealnie ułożonymi włoskami i toną żelu.- zaśmiałam się.
- Spokojnie, bo ci hormony skoczą.- zażartowałam. - Muszę iść, późno się robi, a ja jeszcze chciałabym zastanowić się nad spędzeniem czasu z Allanem. Przyjdźcie do mnie rano, OK?
- Oczywiście.- uśmiechnęła się i odprowadziła mnie do drzwi. - No i do tematu mojego brata jeszcze wrócimy.- ostrzegła cicho. Przytuliłam ją na pożegnanie i ruszyłam do domu.
*
- Świetny pomysł.- podsumował brat po usłyszeniu mojej propozycji pikniku tylko we dwoje.
- Pomyślałam, że skoro spędzamy ze sobą tak mało czasu, pora to zmienić...
- I masz całkowitą rację.- przyznał mierzwiąc mi włosy. - To pójdziemy jakoś po tej wizycie Megan i Amandy, w porządku?- tak, opowiedziałam mu o kuzynce i jej planach. Pokiwałam głową i poszłam do siebie do pokoju. Spojrzałam na roztrzaskany telefon, zaśmiałam się cicho i zaczęłam go składać. Po parunastu minutach męczenia się z urządzeniem, ruszyłam pod prysznic.
Ubrałam swoją czarną i ciepłą piżamę, wparowałam pod pościel i pogrążyłam się w myślach o uczuciach jakimi darzę Matt'a.
***
Cześć.
Myślę, że nie rozczarowałam Was wyznaniem Chada.
Och, jutro szkoła. Tak bardzo nie mam ochoty tam iść. Najchętniej zaszyłabym się pod ciepłym kocem przy kaloryferze.
Jak minęły święta? Osobiście już czuję te kilka kilogramów więcej w biodrach.
Chciałabym bardzo podziękować za tyle komentarzy pod ostatnim postem! Strasznie się zdziwiłam, ale zrobiło mi się tak miło na sercu.
Do następnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po świętach kilka kilo? Ja kilkaset kilogramów czuję się większa :D
OdpowiedzUsuńNie dziw się, bo Twoje opowiadanie to totalna REWELACJA!
W prawdzie zaskoczyłaś, ale cieszę się że oni nie będą razem. Tylko czemu Matt się teraz nie pojawił ?:(
A co do kuzynki i lofcianej siostrzyczki - ja pierdziu. Bym na jej miejscu wydała kasę na pistolet i pif paf zabiła.
Czekam na następne!!
Cudo *.*
(hhihihihii. I znowu pierwsza ^^ )
serce-smierci.blogspot.com
Ps. ,,No i do tematu mojego bata jeszcze wrócimy." Miało być brata, tak? :D
UsuńPopraw :*
Dobra, dodałaś to dzisiaj, ale mam nadzieję, że jutro lub pojutrze pojawi się kolejny, jasne? Jesteś niesamowita! Te zwroty akcji, teksty Avalon, Matt (którego dziwnym trafem w tym rozdziale nie było; jak możesz?) i cała reszta. Normalnie świetnie. Umarłam i jestem w niebie!! <3
OdpowiedzUsuńFajnie by bylo gdyby Matt udawal jej chlopaka na tym spotkaniu ^^ Jezu nie moge sie doczekac tej wizyty "RODZINNEJ":D
OdpowiedzUsuńW MIstycznej Akademii jest nowy rozdzial ;) Zapraszam;)
http://mistycznaakademia.blogspot.com/
Boski rozdział! W sumie to bardzo dobrze, że Chad podkochuje sie w innej, fajnie by było jakby Matt był z Natalie *.* Epick!
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały
Rozdział świetny! Czekam nn. Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńreal-life-sophie.blogspot.com
alisononedirection.blogspot.com
Hahah nie martw się każdemu się przytyło a co do fabuły jest bardzo ciekawa, nic za mało nic za dużo tak w sam raz wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam.
http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/
Awwww. ! *_*
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie, już czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, liczę, że będzie chciało Ci się czytać to, co sama stworzyłam :) http://pozaczasem94.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba! Gdy tylko znajdę czas - zacznę czytać od rozdziału 1 :)
OdpowiedzUsuń_________________________________
trufflowapielegnacja.blogspot.com