piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 21.

   Wdychałam zapach migdałów i świetnych perfum Olivera. I płakałam. On nic nie mówił, tylko momentami jeszcze bardziej przyciągał mnie do siebie. Tego potrzebowałam teraz. Dowiedziałam się, że chłopak, którego kocham, tak naprawdę ma inną, a jego uczucia do mnie były.. No właśnie, były. Rozmowa w jego pokoju mnie załamała, a Vanessa wchodząca do ich domu jeszcze bardziej dołowała. Niemożliwe. Kiedy wszystko tak dobrze się układało, kiedy myślałam, że jestem właśnie we właściwym miejscu, jeden moment i to runęło. Ale nie będę znów uciekać. Co to, to nie.
   Oliver bawił się moimi włosami. Powoli mnie od siebie odsuwał.
- Nie, proszę- szepnęłam do jego ucha. Czułam, jak się uśmiechnął. Przesadził mnie obok, a sam oparł się o ścianę i skrzyżował nogi. Wyciągnął dłonie, a ja jak najszybciej się w niego wtuliłam. Robiłam wszystko instynktownie, byłam zdezorientowana, załamana. Po prostu Oliver był, kiedy potrzebowałam. I się starał.
Gdy po paru minutach uspokoiłam się, chłopak odgarnął mi kurtynę włosów z twarzy.
- Powiesz mi, co się stało?- zapytał nieśmiało, jak nie on.
- Bo..- przetarłam oczy. Zdawałam sobie sprawę, że jestem cała rozmazana od tuszu, ale nie przeszkadzało mi to. Nie byłam Vanessą. – Chodzi o Matt’a.
- Rozumiem już- powiedział pewniej.
- Co rozumiesz?- wyjąkałam nadal mając głowę na jego kolanach.
- Jesteś w nim na maksa zakochana, a sprawy potoczyły się inaczej. A ty jesteś za twarda, żeby płakać przy kimś, prawda?
- Prawda- przyznałam zaciskając powieki.- Coraz częściej uświadamiam sobie, że jestem mięczakiem.
- Bo płaczesz?- zdziwił się.- Płacz to nic złego, Nathalie. Sama dla siebie jesteś zbyt surowa.
  Drzwi prowadzące na taras otworzyły się i ujrzeliśmy Logana z kubkiem kawy i książką. Rozszerzył oczy, gdy nas zobaczył.
- Nie wiedziałem, że tu jesteście…- zaczął się tłumaczyć.
- Już idziemy do pokoju. Czytaj sobie- wytknęłam mu język i zaprowadziłam Olivera do swojego pokoju. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Podoba mi się- wygłosił. Uśmiechnęłam się.
- Już nie chcesz się przytulić?- zapytał „zasmucony”.
- Chcę-  odparłam bez namysłu. Tak fajnie przytulał. Znów przylgnęliśmy do siebie.
- Pomogę ci o nim zapomnieć chociaż na jeden dzień- oznajmił zdecydowanie. Pokiwałam głową.

  Oliver opowiadał mi, co wyczyniał w swoich szkołach. Od razu poprawił mi się humor, gdy usłyszałam o tym, jak przechodził z kolegą przez korytarz wentylacyjny, żeby tylko wysunąć rękę z zapalniczką i wywołać alarm przeciwpożarowy. Albo, gdy posmarował całe boisko szkolne ketchupem, rozłożył surowe mięso i porozkładał kukły godzinę przed meczem piłki nożnej. Za to został też wyrzucony ze szkoły.
- Raz założyłem się z kumplem, że wytrzymam 3 noce w szkole- zaczął- i wytrzymałem, ale chowałem się w klasach, w szafkach i gdzie się dało.
- Głupek z ciebie- wygłosiłam ze śmiechem. Wytknął mi język. Leżeliśmy na łóżku, miałam głowę na torsie Olivera. Wiedziałam, że on będzie to źle odbierał, ale ja nie umiałam inaczej. Bardzo potrzebowałam kogoś takiego jak on.
- Jak się czujesz?- zapytał przejeżdżając palcem po wierzchu mojej dłoni. Westchnęłam.
- Dobrze- skłamałam, to fakt. Ale co miałam zrobić? Chciało mi się płakać, jednak nie przy Oliverze. Nie miałam ochoty na pokazywanie, jak mnie to wszystko boli. Oliver bawił się albo  moimi dłońmi, albo włosami. Czułam się przyjemnie. Zawsze coś. Głupio mi było, ponieważ wiedziałam, że zachowuję się jak idiotka. Nie powinnam w ogóle z nim rozmawiać o Matthew. Nie powinnam mu robić żadnej nadziei, ale w pewien sposób nie chciałam być sama, nawet jeżeli miałam Michael i Avalon.
- Miło, co?- zagadnął po kilku minutach. Pokiwałam głową. Lekko uniosłam kąciki ust.
- Mam twoje rzeczy, a Allan mnie wpuści….  Przeszkadzam?- w drzwiach pokoju pojawiła się Michael z moimi torbami i własną, ogromną walizką. Uniosła brwi, a jej wyraz twarzy wskazywał wszystko. Nie lubiła Olivera i nie chciała go do mnie dopuszczać. Zawsze się o mnie martwi.
- Nie- zaoponowałam szybko.
- Tak- Oliver przewrócił oczami i powolnie podniósł się do pozycji siedzącej. Dałam mu kuksańca w bok.
- No to ja idę. Pa, skarbie- powiedział szybko, musnął palcami moją dłoń i wyszedł.
- I krzyżyk na drogę- rzuciła Michael po zamknięciu drzwi. Odwróciła się w moją stronę i położyła ręce na biodrach.
- Co to miało być, hę?
- Nic- jęknęłam opadając na łóżko.
- Właśnie przed chwilą widziałam- powiedziała oskarżycielsko, jakby przyłapała nas na czymś niewłaściwym. Mama Michael. Tak, to dobre określenie.
- On po prostu mnie pocieszał, nic się nie wydarzyło- mruknęłam cicho.
- Po czym? Musisz mi powiedzieć, bo z domu wybiegłaś jak oparzona- usiadła na rogu łóżka.
I opowiedziałam jej wszystko, dokładnie ze szczegółami. Mówiłam oschle, jakby to, co się wydarzyło, nic mnie nie obchodziło.
- Widziałam tą lalę jak wchodziła. Avalon dostała szału i zaczęły się kłócić, ale… Dobra. Nieważne. Chodźmy coś zjeść- uśmiechnęła się zmieniając temat.
- „Ale” co?- dociekałam.
- Zszedł Matt i zabrał Vanessę do siebie- dokończyła ciszej. Tak jak myślałam. Wstrętna żmija. Już mogłaby zachować trochę godności. Z dnia na dzień zmienia chłopaka. Co oni w niej widzą? Rozumiem, że może być ładniejsza od wielu dziewczyn, ale przecież bóstwem też nie jest. Uważa się za lepszą, piękniejszą, myśli o sobie jak o pępku świata a wszyscy wokół niej skaczą jak pieski.
Wszystkie emocje przekierowałam na uczucie nienawiści do Vanessy. Nie chciałam o niczym innym myśleć, tylko o tym, żeby jej dopiec. Nie wiedziałam jak. Już naprawdę byłam wykończona.
- Nieważne. To nie miało sensu- stwierdziłam krzyżując nogi.
- Co nie miało sensu?- Michael zrobiła to samo.
- Moje zakochanie. Nadal nie ma. Myślałam, że coś między nami mogłoby być. Kocham go, codziennie chciałam, żeby jednak zaskoczył, marzyłam o pocałunku z nim w deszczu..- rozmarzyłam się, jakby taki pocałunek z Matt’ em mógłby wyglądać. Nie mogłam stłumić uczucia, które mnie dotknęło, jak tylko wyobraziłam sobie nasze wargi połączone w pocałunku.- Jestem głupia i naiwna- zacisnęłam powieki i odgarnęłam niesforną grzywkę.
- Nic nie rozumiem. Przecież od razu dało się zauważyć jak na siebie patrzycie. To nie było takie „o”, tylko coś naprawdę prawdziwego. Nie rozumiem- Michael cały czas rozważała. Nie wiedziała jednak o ostatniej nocy. Nie miała pojęcia, co się wydarzyło. Jego słowa.. Że zrobi wszystko, żebym wybrała jego. A ja nie chciałam wybierać, ponieważ wybór był oczywisty. On coś do mnie czuł.. Tylko moje słowa o Oliverze wszystko między nami zmieniły?
   Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Od razu zerwałam się z miejsca i pobiegłam otworzyć, o mało co nie przewracając Allan’ a. Przytuliłam go na powitanie i pocieszenie. Jeszcze nie wiedział co wyprawia jego „była”.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi, do środka wparowała rozwścieczona Avalon.
- Jak ja tej suki nienawidzę!!!- wrzasnęła wchodząc w głąb domu.
- No to witaj w klubie- mruknęłam.
- Michael powiedziała ci o niej?- zapytała już spokojniej. Przytaknęłam.
- Wstrętna zołza. Prędzej wyrwę sobie wszystkie włosy łyżką niż dopuszczę do tego, żeby do nas przychodziła.
- Powodzenia życzę- mrugnęłam i wskazałam gestem, żeby weszła po schodach.


- Zastanawiałam się, kiedy będziesz- zażartowała Michael na widok Avalon. Ta przewróciła oczami.
- Daj mi tutaj zdjęcia Maksa Irons’a, bo zaraz oszaleję- Avalon zwróciła się do mnie, a Michael wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Napisz do Chada, a nie- wytknęłam jej język. Uśmiechnęła się i rzeczywiście wyjęła telefon. Miło było obserwować kolejne uśmiechy, kiedy tylko dostawała od niego następne wiadomości.


Wyszło na to, że tego dnia również zrobiłyśmy sobie babski wieczór. Oglądałyśmy „ Pamiętniki Wampirów”, odcinek po odcinku zajadając się czekoladą. Nie siedziałyśmy całą noc, jednak i tak nie mogłam zasnąć. Ciekawe, czy Vanessa już od niego poszła… 

                                                     ***

Jak obiecałam :)
No to WAKACJE !! Bardzo szybko zleciało. Jak świadectwa? Pasek jest? ;)
Początek wakacji w dość złym nastroju, ale może wszystko się unormuje. Chciałabym w końcu kogoś nowego poznać. Jakieś plany na te dwa miesiące?
 Naprawdę już jest coraz bliżej końca, a mi coraz bardziej smutno. Nie wiem czy moje plany z drugim blogiem wypalą, prawdopodobnie założę go po wakacjach, albo pod koniec sierpnia. Ale nie będę się wychylać, wyjdzie jak wyjdzie :))
No to słonecznych, zabawnych, miłych i przyjacielskich wakacji <3

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 20.

     Stałam w tym samym miejscu przez długi czas nie mogąc otrząsnąć się po słowach Matt’ a. Czy mówił prawdę? A jeżeli mu na mnie zależy? To nie był żart? Po raz pierwszy się tak czułam. Zmieszanie swego rodzaju niepewności, obaw i podekscytowania. Cały czas czułam na szyi jego wargi. Ale… Wszystko się skomplikowało. Najchętniej poszłabym w tym momencie do pokoju brata przyjaciółki, rzuciła się na niego i zatopiła w jego ustach. Nie mogłam. Ja nawet nie wiedziałam co mam myśleć, nie potrafiłam ogarnąć wszystkich impulsów. Zastanawiałam się, co będzie następnego dnia. Czy to wydarzenie coś między nami zaczęło? Już nie myślałam o złych rzeczach, nic innego mnie nie obchodziło. Może w końcu będziemy, ja i on, M Y. Ja go kocham. I nie mogłam ukryć, że cała w skowronkach wróciłam do pokoju Avalon.
- Coś ty tam robiła?- zapytała Szatynka zapalając światło. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam gryźć palec wskazujący. Nieświadomie. Po prostu przeżywałam wszystko.
- A woda? I czemu ty…- wtrąciła Michael bacznie mi się przyglądając.- Nathalie, co się stało?- wyszczerzyła zęby. Wzruszyłam radośnie ramionami i położyłam się na łóżku.
- Jest dobrze, bardzo dobrze- powiedziałam. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zamknęłam oczy. Cały czas czułam to ciepłe mrowienie, które z każdą myślą o Matthew narastało jeszcze bardziej.
****
Kolejny słoneczny dzień. Kiedy wstałam, dziewczyn nie było. Rozejrzałam się po pokoju i westchnęłam. To, co zdarzyło się w nocy… Pierwsza myśl jaka wdała się do mojej głowy.
Pościeliłam dokładnie łóżko i już ubrana, w miarę ogarnięta zeszłam do kuchni. Żołądek mi się przewracał do góry nogami. W pomieszczeniu wszyscy zachowywali się normalnie, robili śniadanie. Spostrzegłam wszystkich oprócz Tade’ a. Dobrze.
- Dzień dobry- powiedziałam uśmiechnięta.
- No hej- Oliver posłał w moją stronę ciepły uśmiech i puścił oczko. Spojrzałam na Matt’a, który skutecznie mnie ignorował. Spuściłam wzrok i podeszłam do dziewczyn, które plotkowały w najlepsze.
- Hej, śpioszku- odezwała się Avalon, tym samym przerywając poprzednią rozmowę. Skinęłam głową.
- Wiesz może co się z Matt’ em dzieje?- zapytała troskliwie trochę przyciszonym głosem. Od razu zerknęłam w stronę chłopaka. Opierał się o blat, wydawał się bardzo zamyślony i… Smutny? Przełknęłam głośno ślinę. Potrząsnęłam głową.
- Od rana się do nikogo nie odezwał- ciągnęła Michael.- Pożegnał się tylko z Tade’m i więcej nic- wzruszyła ramionami. Ponownie spojrzałam na swoje stopy. Wypuściłam powietrze z płuc i usiadłam przy stole. Podparłam brodę. Zapanowała dziwna cisza. Oliver wydawał się całkiem radosny, ale reszta towarzystwa zestresowana, zaniepokojona. Trudno określić.
‘’Nie. Nie mogę chować głowy w piasek. Chcę wiedzieć na czym stoimy.”- pomyślałam. Wstałam i poszłam obok Matt’a.
- Możemy pogadać?- zapytałam cicho, jednak i tak wszyscy usłyszeli. Chłopak pokiwał głową.
- OK. Chodź- skierował się do swojego pokoju. Ruszyłam za nim.
   Zamknął drzwi i oparł się o ścianę. Stałam naprzeciw niego, onieśmielona i kompletnie nie wiedziałam co mam robić.
- Czemu mnie ignorujesz?- wypaliłam prosto z mostu. Wzruszył ramionami.
- Nie ignoruję cię- zaoponował.
- Nie jestem ślepa. O co chodzi?- miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Ten stres, ta niepewność.
- Nie lubię, kiedy ktoś mnie oszukuje, Nath- odparł wyraźnie zraniony. Nic nie rozumiałam. Chciałam się rozpłakać. Patrzyłam na niego zdziwiona i jednocześnie urażona, tym bardziej, że miał tak smutne oczy.
- Wtedy, na imprezie… Dałaś mi do zrozumienia, że Oliver nie robi na tobie wrażenia, wczoraj było odwrotnie. Mówiłaś, jakbyś była w nim zakochana- westchnął i spuścił głowę. Oczy  zaszły mi łzami.
- Ale wczoraj…
- Tak, wczoraj. Słyszałem doskonale- przerwał mi zachrypniętym głosem. Dał mi do zrozumienia, że nie wie, co robił. Zacisnęłam dłonie w pięści. Mimo wszystko zrozumiałam, że mu zależy. Na mnie. Inaczej chyba by tak nie mówił.
- Czyli- zaczęłam swoje pytanie. Mój głos strasznie drżał, ponieważ powstrzymywałam napad płaczu i histerii.
- Tak- potwierdził.- Ale to już bez znaczenia, prawda?

- Jak to bez znaczenia?!- zapytałam nie wytrzymując, poleciały łzy. Matt to wyczuł i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie ma znaczenia- powtórzył.- Ty i Oliver idziecie szybko.
- Nie ma mnie i Olivera- powiedziałam półgłosem.
- Wybacz, ale czekam na kogoś- oznajmił po chwili ciszy.
- Jasne- pokiwałam głową i jak najszybciej stamtąd wyszłam. Oddychałam szybko, ale to i tak nie zatrzymywało kolejnych łez. Jemu zależało… To moja wina. To, co mówiłam o Oliverze. Wszystko zepsułam. Bolało. Jak cholera. Zbiegłam po schodach i zakryłam twarz wchodząc do kuchni. Dziewczyny nadal stały w tym samym miejscu.
- Michael, mieszkasz u nas?- zapytałam nadal się zakrywając.
- Tak, jasne- potwierdziła szybko.
-  Co jest?- zapytała Avalon. Potrząsnęłam głową.
- Kiedy będziesz szła, przyniesiesz mi rzeczy?- zwróciłam się do Michael trochę odkrywając twarz.
- Pewnie. Pogadamy później- wyprzedziła moje zapewnienie. Pokiwałam głową i zacisnęłam wargi. Nie patrząc na chłopaków wybiegłam z domu Fox ’ów. Popędziłam do Allan’ a, ale nie weszłam. Poszłam na taras, oparłam się o ścianę i osunęłam na ziemię. Objęłam ramionami kolana i najzwyczajniej się rozpłakałam. Miałam widok na dom Avalon. Odchyliłam głowę. I wtedy zauważyłam coś, co jeszcze bardziej mnie załamało. Do nich zmierzała wystrojona Vanessa. Zwróciła na mnie uwagę, kiedy dzwoniła do drzwi i uśmiechnęła się szyderczo.
„Myślałem, że się dla mnie zmieni! A ona mnie zdradziła…”- w głowie od razu odtworzyłam słowa Allan’a. Zdradziła… A teraz przyszła do Fox’ ów. Do Olivera?
Otworzył jej Oliver. Skrzywił się, ale wpuścił dziewczynę do środka. Jego wzrok powędrował na moją osobę, momentalnie odwróciłam głowę. Drzwi się zamknęły. Ponownie się rozpłakałam. Nie przyszła do Olivera. Przyszła do Matt’ a. Widocznie to z nim zdradziła Allan’ a. Dzisiejsze słowa Bruneta były w ogóle prawdą, skoro zabawiał się z Vanessą?
- Nath…- usłyszałam nad sobą głos Olivera. Szybko otarłam mokre policzki i spojrzałam na niego. Ukucnął naprzeciw mnie. Przyciągnął mnie do siebie.
- Puść- powiedziałam stanowczo, ale nie posłuchał.
- Puść, Oliver- powtórzyłam zaczynając się wyrywać. Nic nie odpowiedział.
- Puść- szepnęłam zaciskając dłonie na jego koszuli. Mocniej przylgnęłam do chłopaka i rozpłakałam się na dobre.

                                                        ***

CZEEEEEŚĆ! 
Gorąco, gorąco, gorąco. U Was też taka pogoda? :)
Niedługo wakacje! Już nie mogę się doczekać! Chciałabym osobiście podziękować obserwatorom bloga i osobom, które poświęcają swój czas na czytanie opowiadania, ale każdy mieszka za daleko. :(
Co do rozdziału.. Przyznam szczerze, że płakałam przy pisaniu rozmowy Matt'a i Nath. Bardzo się przywiązałam do tych postaci i wszystko mega przeżywam.  Ale jest. Skomplikowało się teraz, prawda? Od początku wdrążenia Olivera do opowiadania czekałam na napisanie tych rozdziałów. Powolutku zbliżamy się do końca, ale jeszcze, jeszcze kilka rozdziałów będzie. Ostatecznie nie chcę się z Wami żegnać, więc na wakacje zakładam 2 nowe blogi. Z kolejnym opowiadaniem, a drugi o sobie i przyjaciołach. 
Wypowiedzcie się na temat Olivera. Bardzo go lubię  i mam nadzieję, że Wy też nie macie do chłopaka urazy ;)
Obiecuję, że kolejny rozdział wstawiam równiutko za tydzień, 29 czerwca. Może wcześniej... ?

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 19.

   W domu nie zastałam już chłopców. Szybko się uwinęli. Weszłam do pokoju Allan’ a i pokiwałam głową na ten cały bałagan. Postanowiłam, że w końcu mu się na coś przydam. Zaczęłam ogarniać wszystko. Rzeczy z biurka powkładałam do szafek, pościeliłam łóżko, poskładałam ubrania. Na koniec uchyliłam okno. 
- Super- podsumowałam z uśmiechem, zamknęłam pomieszczenie i ruszyłam do siebie. Spakowałam ubrania na kolejny dzień, piżamę, szczoteczkę i podstawowe kosmetyki, bez których nie ruszyłabym się z domu.
Powyłączałam wszystkie sprzęty w obawie o niechciane zwarcie lub inne nieszczęście. Kiedy już miałam pewność, że załatwiłam wszystko, wróciłam do sąsiadów.
   Weszłam bez pukania.
- No chyba sobie żartujesz!- usłyszałam kpinę Avalon dochodzącą z góry.
- Przecież nic się nie stanie, wyluzuj…- rzucił Matt i później doszło tylko zamykanie drzwi. Z uśmiechem skierowałam się na górę.
- Dzień dobry!- przywitałam się grzecznie z panią Theresą i wbiegłam po schodach. Skierowałam się do pokoju Avalon i zapukałam kilka razy.
- Proszę- powiedziała cicho. Weszłam, a dziewczyny przywitały mnie z szerokim uśmiechem.
- Słyszałam waszą malutką kłótnie z Matt’ em. Coś nie tak?- zwróciłam się do przyjaciółki.
- Ten ciul chce zaprosić na dzisiaj Tade’ a!- krzyknęła rozbawiona. Michael zrobiła dziwną minę i wzruszyła ramionami.
- Co ci zależy- machnęła ręką. Avalon przewróciła oczami. W tym czasie zdążyłam odłożyć swoją torbę w kąt pokoju i usiąść wygodnie na wielkim łóżku przyjaciółki. Zastanowiłam się przez chwilę. Po co Matt’ owi Tade? Ten arogancki impotent nigdy nie zrozumie swojego postępowania, a po ostatnim wybryku, niech lepiej trzyma się z daleka od Avalon. Siedziałam spokojnie i przysłuchiwałam się bezsensownej rozmowie dziewczyn na temat mojego byłego chłopaka.
- Jeśli Matt chce go zaprosić, to niech zaprosi- wygłosiłam.
- I tak cię nie posłucha- dodała żartobliwie Michael. Avalon wzruszyła ramionami i po chwili wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Nath, a jak tam sprawy z Oliverem?- zagadnęła z ciekawością. Prychnęłam.
- Czemu ty chcesz nas zeswatać, dziewczyno?- przeciągnęłam.
- Bo ona myśli, że jesteście dla siebie stworzeni! - wtrąciła Michael- ja osobiście jestem za Matt’ em- poczułam ciepło napływające do policzków. Nie chciałam, aby Avalon utwierdziła się w przekonaniu o moich prawdziwych uczuciach. Jednak przez głupotę Michael wszystko wyszło na jaw, no prawie.
Avalon rozszerzyła oczy ze zdumienia.
- Myślałam, że to tylko moje głupie schizy, a ty naprawdę go kochasz!- wykrzyczała podekscytowana, ale po chwili zrobiła zmartwioną minę. Zaniosłyśmy się śmiechem.
- To co ja zrobię z Oliverem? Ty i on ładnie razem byście wyglądali, a poza tym… - zająknęła się- Na serio się zauroczył- w tym momencie myślałam, że zwariuję. To nie było możliwe! Trochę się przejęłam. Może nawet więcej niż trochę. Nie chciałam nic sobie wyobrażać, żeby nie wyjść na idiotkę. Pomyślałam, że dopóki nie będę mieć wystarczających dowodów, zachowam trochę dystansu i obejdzie się bez nieprzyjemności.
- Dobra, koniec smętów!- zarządziła Michael.- Opowiadaj  jak to jest z Tobą i Chad’ em!- zwróciła się do Avalon. Ta się zaśmiała i podparła łokciami o brzeg łóżka.
- Samo tak jakoś wyszłoooo… Po prostu kiedy Nath gdzieś zniknęła, ty też.. No i on tak się uroczo zachowywał, i w pewnym momencie mnie pocałował. To było takie cudowne uczucie- westchnęła rozmarzona. Ucieszyłam się. Czyli to nie był efekt alkoholu. A Chad się tak martwił. Od razu się rozweseliłam i poddałam rozmowie.
- Tworzymy idealnego faceta z gazet!- krzyknęła Avalon. Parsknęłam śmiechem i pokiwałam głową. Michael zaczęła grzebać Szatynce w szafkach, w poszukiwaniu młodzieżowych gazetek. W tym momencie drzwi pokoju się otworzyły i zobaczyłyśmy Tade’ a, Matt’ a, Olivera i Chad’ a.
- Jak chcecie idealnego faceta, to tutaj macie aż czterech- Oliver poruszył brwiami z uśmiechem. Szybko chwyciłam za puchatą poduszkę i cisnęłam nią w chłopaka.
- Jesteście wstrętni, żeby podsłuchiwać!- skarciła ich Michael.
- Czepiasz się- Matt zaczął się droczyć.
- A poza tym…- dołączył Chad.-  Hm. Nic nie wymyślę- wzruszył ramionami i cała ich czwórka wprosiła się do pokoju. Avalon stanowczo zaprotestowała i zerwała się z podłogi, żeby ich wygonić. Oni z kolei szybko sięgnęli po poduszki(których Avalon miała podejrzanie dużo) i rzucili się na dziewczynę. Kiedy próbowała ich odepchnąć, nie mogłam opanować śmiechu. Avalon wyglądała przezabawnie. Taki buraczek. Była wściekła, ale rozbawiona. Po kilku minutach razem z Michael dołączyłyśmy do tej wojny. Nie parzyłam kogo okładam, głównie  chyba Olivera i Matt’ a. Oni dłużni nie pozostawali. Było strasznie hałaśliwie, a pióra z poduszek latały po całym pomieszczeniu, które zaczęło robić się białe.
- No pięknie!- w drzwiach zjawiła się pani Theresa razem z Jaremie’ m. Momentalnie przerwaliśmy zabawę. Pani Fox miała na sobie piękną, ciemnozieloną, dopasowaną sukienkę do kolan. Razem z nienagannym makijażem i gustownie upiętym kokiem prezentowała się wyśmienicie.
- No, no, mamo…- zaczęła Avalon.
- Cioteczko, wyglądasz świetnie-pochwalił Oliver.
- Cudownie- przytaknął uśmiechnięty Matt. Theresa od razu złagodniała i poweselała.
- Idę do Antoniego-oznajmiła.- Nie wiem, czy wrócę na noc. Macie nic nie zbroić i nie rozrabiać- dodała robiąc znaczny nacisk na ostatnie słowo. Przytaknęliśmy.
- Jaremie jedzie ze mną, pobawi się z synkiem Antoniego- uśmiechnęła się lekko i wyszła biorąc za rękę małego chłopczyka. Wymieniliśmy wszyscy spojrzenia i odłożyliśmy poduchy.
- To róbcie sobie tego idealnego faceta, a my idziemy się nawalić-zażartował Tade. Przewróciłam oczami.
- Przecież mamy aż czterech, prawda?- wytknęłam im język.
- Otóż to, skarbie- odpowiedział Oliver. Posłałam mu karcące spojrzenie, na co kilka razy zamrugał. Spojrzałam na Matt’a, który uważnie mi się przyglądał. Spuściłam momentalnie wzrok i uśmiechnęłam się. Chad namiętnie pocałował Avalon, na co wszyscy jęknęli. Para zaśmiała się i chłopaki wyszli. Wypuściłam powietrze z płuc.
- To co robimy?- zapytała Michael.
- Jak to co?- obruszyła się Avalon.- Idealnego faceta!

I rzeczywiście. Idealny facet powstał. Osobiście kłóciłam się, że ideałem jest Ian Somerhalder, w czym rację przyznała mi Michael, ale Avalon strasznie chciała go połączyć z Max’em Irons’em. Ostatecznie wygrała twarz boskiego Ian’a  z ciałem Irons’a. Po skończeniu dzieła zaczęłyśmy wesoło klaskać i wiwatować same sobie.
Avalon powiesiła kartkę nad mini biurkiem. Spojrzałam na zegarek- 19. Szybko ten czas zleciał. Włączyłyśmy jakąś komedię.
- Aż mnie brzuch rozbolał – rzuciła Michael. Przytaknęłam. Po chwili wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Idziemy podsłuchać co robią chłopcy?-podsunęłam.
- Jasne!- Avalon jako pierwsza ruszyła do wyjścia.
   Stawiając cichutkie kroki podeszłyśmy do drzwi pokoju Matt’ a i ostrożnie usiadłyśmy przykładając uszy. Było u nich wystarczająco głośno, żeby słuchać nawet bez konieczności dokładnego skupienia się.
- Jest śliczna- usłyszałam Olivera i od razu zaczęłam się zastanawiać o kim mówi.
- Podoba ci się?- zagadnął Matt. Nie był to jego normalny ton, chłopak mówił podejrzanie złośliwie.
- Jeszcze jak! Jest inna. Urocza, zabawna, i wygląda niesamowicie, kiedy jest wkurzona-zaśmiali się. Dziewczyny nic nie powiedziały, tylko zaczęły trącać mnie łokciami z uśmiechem. Kulturalnie pokazałam im środkowy palec jednocześnie informując, że nie mają racji. Słuchałam dalej.
- Chciałbym, żeby się okazało, że ona jednak też się mną interesuje- dalej Oliver. Gdy to wszystko mówił, uśmiechnęłam się, co nie uszło uwadze dziewczyn. Byłam ciekawa, czy mówił o mnie. Z drugiej strony, chciałam bardziej usłyszeć Matt’ a. Jednak on już więcej nic nie mówił.
- To co, idziemy sprawdzić co robią laski- zaproponował Tade. Skrzywiłam się i jak najszybciej zerwałyśmy się z podłogi i wparowałyśmy ze śmiechem do pokoju. W pośpiechu usiadłyśmy na łóżku.
- Trzeba coś podsunąć, żeby się wkurzyli- przygryzłam wargę. Nie dało się nie usłyszeć, jak chłopcy stanęli i usiedli przy drzwiach.
- Nath, co sądzisz o Oliverze?- zapytała Avalon z uśmiechem. Nie o takie wkurzenie ich mi chodziło. Najchętniej zabiłabym za to pytanie.
- Jest… Miły- wzruszyłam nieśmiało ramionami.
- Jest…Miły?-powtórzyła Michael.- Coś więcej!- szturchnęłam ją i zaniosłam się śmiechem.
- Przystojny to on jest- przyznałam.- Pierwsze wrażenie po jego poznaniu najlepsze nie było, ale teraz myślę, że to uroczy, romantyczny i naprawdę pewny siebie chłopak.-westchnęłam. Mówiłam prawdę. Miałam jednak obawy, bo wiedziałam, że Matt to usłyszał. Nie byliśmy parą, ale bardzo tego pragnęłam i nie powinnam… Za bardzo dramatyzuję. Nie powiedziałam nic złego, a szczerość jest ponad wszystko.

Nie wiem, ile chłopaki siedzieli pod drzwiami pokoju Avalon. W pewnej chwili przestałyśmy się już przejmować tym, że mogą nas słyszeć. Rozmawiałyśmy normalnie, o wszystkim i o niczym.


Przed północą siedziałyśmy na łóżku przy zapalonych świeczkach zapachowych i robiłyśmy sobie tak zwaną „ godzinę szczerości”.
- Idę po wodę-oznajmiłam, na co dziewczyny pokiwały głową. Wyszłam po cichu z pokoju. Usłyszałam śmiechy dochodzące od chłopaków.
Skierowałam się do kuchni, zapaliłam jedno z wielu światełek i nalałam wodę do szklanek. Zaczęłam szukać małej tacki, żeby nic nie wylać, kiedy poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Znałam ten zapach. Wanilia zmieszana z cudownymi perfumami. Momentalnie poczułam mrowienie w brzuchu. Byłam w piżamie, która zawierała spodenki i za duży T-shirt, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z… Matt’ em, który opierał się dłońmi o blat na wysokości moich bioder. Patrzył mi głęboko  w oczy. Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów. Utrzymywałam spojrzenie, ale dostrzegłam, że jego źrenice są powiększone. Zaczęłam głęboko oddychać, przychodziło mi to z trudem. Matt nachylił się do mojego ucha.
- Jeżeli masz wybierać między mną a Oliverem, zrobię wszystko, żebyś wybrała mnie- powiedział. Zamknęłam oczy i mimowolnie po polikach zaczęły spływać łzy. Chciałam, żeby to co mówił, powiedział jako trzeźwy, a on był totalnie pijany. Jeszcze bardziej przysunął się do mnie i zaczął całować mnie po szyi. Poddałam się momentowi. Na całym ciele poczułam dreszcze. Nie odepchnęłam go, ponieważ czułam się jak w niebie. Te delikatne i miękkie wargi dotykające mojej szyi, a potem wystających obojczyków. Na koniec mocno pocałował mnie w policzek.
- Uwielbiam cię- szepnął opuszkami palców ocierając mi kilka łez.

                                                         ***

Naprawdę nie mogłam doczekać się wstawienia tego rozdziału! 
Nareszcie jest. Mam nadzieję, że nikogo nie rozczarowałam. Pracowałam nad nim długo, a przy ostatniej scenie aż miałam motylki w brzuchu. Postać Nathalie jest mi naprawdę bliska i codziennie myślę, jakie będą jej dalsze losy.
Dzisiaj był naprawdę udany dzień, więc rozdział wstawiany w dobrym humorze. W poniedziałek wycieczka klasowa! Już się nie mogę doczekać.
No to co? Pozostaje mi tylko czekać na Wasze opinie, misie :)