wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 16, cz. 2

Powoli schodziłyśmy po schodach. Skierowałam się do skrzynek z alkoholem, wyjęłam kilka butelek i położyłam na stolikach. Avalon podeszła do mnie z dwoma szklankami.
- To tak na rozgrzewkę- mrugnęła. Zrobiła nam drinki. Usłyszałam dzwonek, przyjaciółka od razu popędziła otworzyć. Do domu wparowała spora grupka nastolatków zachwycająca się wystrojem. Przykleiłam uśmiech i w spokoju stałam przy stoliku z drinkiem w dłoni. 
-Matt miał tu być!- Avalon chodziła zdenerwowana.- Sama idę puścić muzykę- postanowiła i podeszła do swojego laptopa. Zaśmiałam się. Podłączyła go pod głośniki i włączyła piosenki, które wybrałyśmy dzień wcześniej. Ponowny dzwonek. Tym razem ja ruszyłam do drzwi. Kolejna duża grupa. Wpuściłam ich do środka, ale najważniejszych osób nie było. Spojrzałam na niektóre wystrojone dziewczyny, które po prostu bawiły się na całego. Już niektórzy zdążyli wypić sporą dawkę alkoholu. Impreza się rozkręcała. 
      Siedziałam na schodach i obserwowałam balowiczów. Avalon strasznie zdenerwowała się na brata, a teraz była wśród swoich znajomych. Wydawało mi się, że ta impreza będzie wyglądać trochę inaczej. I w tym momencie do środka wszedł Allan z kolegami.  Uśmiechnęłam się i bez zastanowienia podeszłam do brata. Nic nie powiedział, tylko wyciągnął rękę. Złapałam za nią i ruszyliśmy na 'parkiet'. Przetańczyliśmy dwa utwory.
- Dla kogo tak ładnie wyglądasz, co?- zapytał przekrzykując muzykę. Wzruszyłam ramionami.
- Dla nikogo!- Allan szturchnął mnie w łokieć i z szerokim uśmiechem wrócił do znajomych. Do mnie podbiegła podekscytowana Avalon.
- Chodź do kuchni!- pociągnęła mnie za rękę i weszłyśmy do pomieszczenia. Zobaczyłam Matta, obok niego jakiegoś przystojnego chłopaka, którego widziałam po raz pierwszy w życiu i co najważniejsze osobę, której się zupełnie nie spodziewałam- MICHAEL! Skierowałam się w jej stronę i mocno przytuliłam.
- Co ty tu robisz!?- zapytałam szczęśliwa.
- Tak się złożyło, że Avalon to moja stara znajoma- zanuciła.
- Wymagało to ode mnie wiele trudu, ponieważ musiałam pogadać z twoim pozbawionym wyrafinowania i rozumu braciszkiem, ale ściągnęłam ją tutaj - powiedziała Avalon z satysfakcją. Uśmiechnęłam się, ponownie przytuliłam Michael i spojrzałam na tajemniczego chłopaka opierającego się o blat. Trzeba przyznać, że wyglądał bardzo dobrze. Jasne, ułożone we wszystkie strony włosy, zielone oczy, ciemna karnacja, i oryginalne rysy twarzy.
- Oliver- podał mi dłoń. Uścisnęłam ją.
- Nathalie.
- To nasz kuzyn, zostanie w Los Angeles- po słowach Avalon skojarzyłam fakty. Dziewczyna chciała wyswatać mnie ze swoim kuzynem, a żebym się nie denerwowała, zaprosiła Michael. Posłałam jej wrogie spojrzenie, na co kilka razy zamrugała oczami i zrobiła minę zbitego psiaka.
- Um, zatańczymy?- zapytał Oliver. Pokiwałam twierdząco głową, spojrzałam po kolei na wszystkich i poszłam z chłopakiem zostawiając resztę towarzystwa. 
      Miał wyczucie. Akurat zaczęła lecieć piosenka Snow Patrol- New York. Oliver nieśmiało położył dłonie na mojej talii, a ja swoje na jego ramionach. Powoli ruszaliśmy się w rytm piosenki patrząc sobie w oczy. Unosił kącik ust. W pewnym momencie wyobraziłam sobie taki taniec z Mattem, jego dotyk... Zaczęłam patrzeć w inną stronę. Musiałam odgonić od siebie takie myśli.
     Grzecznie podziękowałam za taniec i powoli wróciliśmy do reszty. Zastaliśmy Michael, Chad' a i Avalon. Posłałam w stronę Avalon cwany uśmieszek. Przeprosiłam Blondaska i zgarnęłam drugą przyjaciółkę na bok, wskazując oczami Chad' owi, że ma w końcu zacząć działać. W kuchni zaczęło roić się od jakichś obcych osób, które chciały w spokoju porozmawiać.
- Co u ciebie słychać?- Michael zapytała z uśmiechem.
- Zmiany- odparłam.- Jest inaczej... Zaczyna się układać.
- Masz na myśli tego chłopaka?- ściszyła głos i kiwnęła głową w inną stronę. Odwróciłam głowę przez bark i ujrzałam wchodzącego Matta. Westchnęłam lekko.
- Kiedy tylko weszłaś, od razu na niego spojrzałaś, i to tak - szukała słowa znacznie gestykulując. Teatralnie przewróciłam oczami, ale nieśmiało pocierałam dłonie.
- Rozumiem, że teraz jesteś w nim zakochana w tajemnicy- zaśmiała się, ale była zadowolona.
- Mhm- przytaknęłam potwierdzając - a co u ciebie?- dodałam zmieniając temat.
- Praca, praca, praca.. Pomagam mamie w księgarni, żeby się nie przepracowała - pokiwałam twierdząco głową. 
Poczułam, że ktoś się do mnie przytula oplatając mnie ramionami i dłońmi wokół brzucha. Po czarnym rzemyku na nadgarstku wiedziałam, że to Tade. Odepchnęłam go.
- Proszę, powiedz, że jesteś jeszcze trzeźwy- powiedziałam lustrując chłopaka od góry do dołu. Uśmiechnął się pod nosem.
- Ae ja se tylko bawe- powiedział gubiąc niektóre litery. Jęknęłam.
- Usiądź tutaj- wskazałam dłonią na krzesło przy stole- i siedź. Aż poczujesz, że możesz wracać do domu.
- Docenam, ze se o mnie tlosczys- mówienie szło mu coraz gorzej. Kiedy usiadł, od razu położył głowę na stole i podparł się łokciami.
- Coś przegapiłam?- zapytała zdezorientowana Michael. Zaśmiałam się.
- Jesteśmy czymś w rodzaju przyjaciół- powiedziałam sama w to nie wierząc.
- Tade nie jest zdolny do przyjaźni- przewróciła oczami.
- I tego się obawiam- spojrzałam na niego i wykrzywiłam twarz. 
- Na ile zostajesz?- zapytałam po chwili. Uśmiechnęła się.
- Tydzień- odpowiedziała radośnie. Wyszczerzyłam zęby. Nareszcie będę mogła jej wszystko opowiedzieć, ze szczegółami.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć jak idą sprawy między Avalon a Chad' em. Cały czas rozmawiali, dziewczyna spuszczała głowę uśmiechając się promiennie. Z tego może coś być. Napotkałam wzrok Olivera. Szybko się odwróciłam. 
- Idę się napić- powiedziała Michael, mrugnęła i poszła do salonu. Zaskoczyłam się. Michael i alkohol? Ostatnio trzeba było ją namawiać, żeby chociaż wzięła jednego łyka. Sama również wzięłam szklankę z drinkiem ze stołu.
- Jak się bawisz?- obok mnie zjawił się Oliver. Przywołałam lekki uśmiech.
- Całkiem dobrze- odparłam. Przytaknął i spojrzał na Matta. Dyskretnie zerknęłam w tamtą stronę. Chłopak  spotkał się ze mną wzrokiem, ale szybko go odwrócił. 
- Chodźmy potańczyć- powiedział zachęcająco Oliver. Uśmiechnęłam się i ponownie znaleźliśmy się na parkiecie. Nie mam pojęcia, czemu się zgodziłam. Wolałam dyskretnie obserwować Matt' a. 
Tańczyliśmy do szybkich piosenek. Powoli miałam dość, i Oliver chyba też. Nie chcąc przekrzykiwać muzyki wskazałam  gestem, że jestem wyczerpana. Wzruszył ramionami. Bez słowa odeszłam do stolików. Usłyszałam, że ktoś wchodzi i zobaczyłam Vanessę, Olivię, Reachel i prawdopodobnie barmana z klubu Inspiration Night. Byłam pewna, że nie zostały zaproszone. Z kuchni od razu wyłoniła się Avalon. Na ich widok zmrużyła oczy, a przez jej twarz przebiegło rozgoryczenie. Podeszłam do nich.
- Nie zapraszałam was!- warknęła Avalon.
- My nie potrzebujemy zaproszenia. Powinnaś się cieszyć, że przyszłyśmy- powiedziała z satysfakcją Olivia. Przewróciłam oczami. Zaśmiały się wszystkie w trójkę i ruszyły do stolików. Zwróciłam się do barmana.
- Robisz za przyzwoitkę?
- Coś w tym rodzaju- odrzekł niechętnie i wrócił do towarzyszek. Prychnęłam i spojrzałam na Avalon. 
- Teraz to wszystko mi jedno. Jestem nawalona i mam zamiar się bawić!- podniosła dłoń do góry, zaczęła nią wymachiwać i wróciła do kuchni. Cieszyłam się, że nie piłam dużo. Mogłam kontrolować niektóre sytuacje. A goście bawili się grzecznie, więc nie trzeba było żadnych interwencji. Zostawiłam tą imprezę i skierowałam się na górę wchodząc po schodach. Najzwyczajniej chciałam po prostu położyć się w byle jakim łóżku i pójść spać.
Zobaczyłam Matta wychodzącego ze swojego pokoju. 
- Wszystko w porządku?- zapytał podchodząc bliżej. Pokiwałam twierdząco głową. 
- Czemu nie jesteś ze wszystkimi, na dole?- zwróciłam się do niego unosząc głowę.
- Mógłbym spytać o to samo- uśmiechnął się. - Nie mam dziś nastroju na imprezowanie.
- Rozumiem- westchnęłam. Przy nim czułam się strasznie niepewnie. Jak taka mała, bezbronna dziewczynka, która za wszelką cenę chce się do kogoś przytulić, żeby nie wywrócić się na prostej drodze. 
- Co z Oliverem?- zapytał po chwili. 
- Z Oliverem? Sam się chyba wystarczająco bawi- odparłam szczerze. 
- Wracamy na dół?
- Nie ma mowy - zaprzeczyłam szybko - na dole jest Vanessa i jej zgraja - wykrzywił twarz w grymasie i usiadł na podłodze opierając się o ścianę. Poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie usiadłam, na co uniósł kąciki ust.
- Pięknie wyglądasz- powiedział nadal z uśmiechem. Zasłoniłam twarz kurtyną włosów i wymamrotałam ciche dziękuję.
- Opowiesz mi coś o sobie?- zapytał odwracając głowę w moją stronę. Zaśmiałam się.
- Jestem z Chicago. Może i nie wyglądam, ale uwielbiam komedie romantyczne, mój ulubiony kolor to czerwony, kocham rysować, i bardzo chciałabym zobaczyć Simple Plan na żywo- wyszczerzyłam zęby, ale obawiałam się, że się wygłupiłam. Chłopak cały czas mi się przyglądał. 
- A marzenia? Plany?- westchnęłam.
- Moje marzenie, aby być daleko od siostry się spełnia - zaśmiał się - a jeżeli chodzi o plany... Mam zamiar zostać w Los Angeles. Podoba mi się tutaj. Jest o wiele lepiej niż wcześniej- pokiwał twierdząco głową. Chciałam, aby to nie okazało się zwykłym snem.
- Teraz Ty mi coś opowiedz- zażądałam.
- Od dziecka mieszkam w LA, mój ulubiony kolor to zielony, staram się mieć dobre relacje z Avalon, uwielbiam jeździć na desce, czasami trochę pobrzdąkam na gitarze, bardzo lubię Maroon 5. Moje marzenie to gra w jakimś hollywoodzkim filmie- uśmiechnęłam się- I staram się żyć tym co jest- słuchałam go uważnie, jego głos wyprowadzał z równowagi, mogłam go po prostu podziwiać i to nie było by dziwne, ponieważ go słuchałam. Byłam pod wrażeniem. Pierwszy raz rozmawialiśmy ze sobą otwarcie, tak przyjemnie. Nie zastanawiałam się ani chwili, czy on nie jest osobą, której mogę zaufać. Wiedziałam, że mogę mu wyśpiewać cały mój życiorys, że chcę mu wszystko opowiedzieć. No i słuchać tego głosu, który działał na mnie jak narkotyk. 
- Tu jesteście!- usłyszałam głos Avalon. W tamtym momencie pragnęłam ją po prostu udusić! Za nią przybiegła również Michael posyłając mi przepraszające spojrzenie.
- Oliver spiknął się z Tade' em i zaczyna się robić nieciekawie. Większość gości już wyszła- wyjaśniła brązowowłosa. Westchnęłam ciężko. Matt się podniósł i pomógł mi wstać. Przy dotknięciu naszych dłoni przeszedł przeze mnie lekki wstrząs, jak porażenie prądem. Posłałam mu łagodny uśmiech i wszyscy zeszliśmy na dół. Miałam chęć zabić tych dwóch oszołomów!

                                                        ***
Cześć!
Nareszcie dodałam, nareszcie napisałam. Podoba mi się to, że sugerujecie jakiś temat w komentarzach, uwielbiam takie czytać! Napracowałam się  trochę nad tym rozdziałem i myślę, że wyszedł dosyć fajnie. Macie naszego ukochanego Matta! Co sądzicie o pojawieniu się Olivera?
To zdjęcie odzwierciedlające wygląd nowego bohatera:



    



















PS. Robię porządki na blogu, pod zdjęciem postaci Olivera widniała moja a'la niespodzianka dla czytelników, ale ją usunęłam. Były to zdjęcia, na których trzymałam kartkę z napisem: I <3 my readers! Z perspektywy czasu myślę, że zrobiłam trochę bezsensownie. Od początku na blogu znajdowałam się jako anonimowy użytkownik. Mówi się trudno, teraz trochę dojrzałam i usunęłam te zdjęcia. Postąpiłam w taki sposób, który był dla mnie słuszny. Miłego czytania. 




sobota, 27 kwietnia 2013

Versatile Blogger Award.

Dzisiaj trochę inny post.
Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award. Osobiście mnie takie zabawy nie kręcą, i chyba już wiecie, że sama nie nominowałam wcześniej blogów do Liebster Award. Nie mam pojęcia o co chodzi z tą nominacją, ale postaram się zrobić to jak należy. 



Zasady:
1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3. Ujawnić 7 faktów o sobie. ( :O)
4. Nominować min. 7 blogów, które Twoim zdaniem na to zasługują.
5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Zasady wzięłam od Aleksji, która mnie również nominowała. DZIĘKUJĘ CI BARDZO!

A więc oto 7 faktów o mnie:
1. Mam młodszego brata, którego bardzo kocham, ale nie ma dnia bez kłótni i sprzeczek o zwykłe błahostki.
2. Myślałam, że rzucę tego bloga od razu po pierwszym poście. Nie liczyłam na taki rozwój wydarzeń, a teraz aż szkoda się wycofać. Tutaj wiem, że ktoś docenia to, co robię.
3. Kocham komedie romantyczne i wyciskacze łez, chociaż na taką nie wyglądam. ;)
4. KAŻDA moja 'dieta' kończy się zanim się zacznie.
5. Nie cierpię, kiedy ktoś chcę mnie podporządkować pod swoje dyktando i pragnie mną rządzić. Również takim ludziom współczuję i mam ich dosyć.
6. Nathalie jest uosobieniem mnie, tak jak i pozostałe postacie żeńskie  na tym blogu są oparte na konkretnych osobach.
7. Bez nowych przyjaciół po prostu załamałabym się w gimnazjum. Są najlepsi.

OK. Teraz czas na nominację, ale dam tylko 3 blogi, które bardzo lubię. Gdybym nie była leniwa, nominowałabym więcej. I przepraszam, jeśli Wasze blogi się tutaj nie znalazły, nie znienawidźcie mnie. ;)
Kolejność przypadkowa:

MISTYCZNA AKADEMIA, prowadzona przez Wakako.

PAIN AND LAUGH, prowadzony przez Aleks.

DHAMPIRZYCA, prowadzona przez Meg Chan.

                       ***
Dziękuję za przeczytanie, wszystkie miłe komentarze i tyle wyświetleń bloga. Niedługo ukaże się kolejny rozdział+ mała niespodzianka specjalnie ode mnie. :)


sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 16, cz. 1


 Uchyliłam ciężkie  powieki i przeciągnęłam się na łóżku. Miałam wyśmienity humor. Wypuściłam powietrze z płuc na myśl o dzisiejszej imprezie. Z uśmiechem wygrzebałam się z cieplutkiego łóżka i usiadłam przy oknie rozkoszując się pobudką nowego dnia. Obserwowałam coraz mocniej przygrzewające słońce, dzieci bawiących się na chodniku, rowerzystów, inne domy. Miałam widok na wiele rzeczy. Przez dłuższą chwilę nie myślałam o żadnych problemach. Po prostu skupiłam się na czymś zupełnie innym, niepotrzebnym, a jednak tak ważnym. 
    Otrząsnęłam się z 'transu' dopiero po usłyszeniu pukania do drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Allan'a uśmiechającego się lekko.
- Zaproszenie nadal aktualne?- zagadał siadając na łóżku. 
- Jasne- wzruszyłam ramionami.
- A mogę zarezerwować jeden taniec z najlepszą siostrą pod słońcem?- zmrużyłam oczy.
- Dosypali ci czegoś, że się tak podlizujesz?- zażartowałam - Jasne, że możesz- powiedziałam i zostawiając go samego pokierowałam się do kuchni. Wyjęłam z lodówki pomidory, ogórki, ser, szynkę, twarożek.. I zrobiłam kanapki dla wszystkich domowników. Zaparzyłam herbatę i nie czekając aż zejdą, zaczęłam pałaszować.

   Po skonsumowaniu śniadania wróciłam do pokoju. Brata już nie było. Wzięłam notes i ołówek, ponownie władowałam się po pościel. Przez chwilę zastanawiałam się co narysować, ale pomysł sam przyszedł. Zrobiłam kilka lekkich kresek i wyszło. Rysowanie to jedna z moich pasji. Zostało tak od dziecka, nigdy nie porzuciłam tego hobby.

Po skończeniu rysunku uśmiechnęłam się łagodnie. Narysowałam wizję imprezy. Tańczących ludzi, siedzących, pijących, pojawił się również Matt z Avalon. Pozostali to wymyślone postacie, które wyglądały prawie tak samo. 
Spojrzałam na godzinę. Zegar wskazywał 12. Westchnęłam i ruszyłam do toalety. Napuściłam pełną wannę i weszłam do letniej wody. Odprężyłam się totalnie. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się spokojem. Moja głowa roiła się od przeróżnych wizji jakie mogą się zdarzyć. Nie chodziło tylko o imprezę, jednak o sam pobyt w Los Angeles. I wtedy po raz pierwszy od wakacji w tym mieście poważnie pomyślałam o rodzicach. Co robią, jak się czują, czy tęsknią..
    Owinęłam się ręcznikiem, związałam włosy i wpakowałam kosmetyki do niewielkiej, ale pojemnej torebeczki. Skoro Avalon chciała, abym przyszła wcześniej, to z pewnością chodziło jej o przygotowania. Ubrałam zwykły dres i wyszłam z łazienki. Schowałam torebeczkę do większej, wpakowałam tam również szpilki. 
Wzięłam swój telefon i wybrałam numer do Tade'a. Zupełnie wyleciało mi z głowy zaproszenie go na imprezę. Odebrał po dwóch sygnałach.
- No siema, co tam?- usłyszałam po drugiej stronie.
- Masz może nastrój na imprezę?- zapytałam zachęcająco.
- Znasz mnie- odpowiedział ze śmiechem w głosie.
- W takim razie przyjdź o 20 do Avalon. Wiesz gdzie- zakończyłam rozmowę. Nie wiedziałam, czy powinnam była to robić. Z drugiej strony, może chłopak spotka jakąś ciekawą osobę na owej imprezie? I może wreszcie znajdzie kogoś, kto będzie go kochał takim jaki jest. 
   Cały czas chorobliwie kontrolowałam zegarek. Mimo obaw, nie mogłam się doczekać. Chyba obudziła się we mnie cząstka dawnej osoby, którą schowałam  głęboko, głęboko w sobie. Byłam tylko ciekawa, czy to dobrze. 
   Przechadzałam się z jednego kąta w drugi, aż w końcu włączyłam laptopa i puściłam kolejny odcinek mojego ulubionego serialu, 'Pamiętniki Wampirów'. Osobiście uważam, że Elena powinna być z Damon'em, ale okaże się. 
- No i znowu wybrała Stefana..- mruknęłam oburzona po skończeniu ostatniej sceny. Kiedy się wkręcałam, to przeżywałam wszystkie emocje wraz z aktorami, po prostu nie mogłam nieraz pohamować radości czy smutku. Teraz również tak było, popłakałam  się przy odcinku. Poszłam do toalety, żeby ogarnąć w miarę twarz, ale to nie było takie łatwe. Miałam spuchnięte oczy, które wróciły do normalności dopiero po nałożeniu sporej ilości pudru.  
     Wzięłam swoje torby, wieszak z sukienką i równo o 16 wyszłam z domu. Zapukałam do drzwi przyjaciółki i zaczęłam zniecierpliwiona tupać nogą. Otworzyła z masą papilotów na głowie i łyżeczką w buzi. Zaśmiałam się.
- Wlaz- wysepleniła. Przepuściła mnie w drzwiach a ja od razu skierowałam się do salonu. Zastawiony był przekąskami, pojawiły się skrzynki  z alkoholem, oraz kilka drobnych ozdób. Prawdziwa impreza.
- Idziemy- przyjaciółka pociągnęła mnie na górę do swojego pokoju. Na drodze napotkałyśmy Matt'a.
- Uważaj, siostrzyczko, bo nie zdążysz!- nie podarował sobie kąśliwości, przez co dostał kilkoma poduszkami z pokoju dziewczyny.
- Rozumiem, że Twoje hormony starają ujrzeć światło dzienne, ale na litość boską, pohamuj się!- zażartował.
- Masz nie przeszkadzać! I jedź już, powinien wylądować- uśmiechnęła się i zamknęła drzwi na klucz.
- Kto powinien wylądować?- zapytałam, ale napotkałam karcący wzrok przyjaciółki- Wszystkiego dzisiaj się dowiem, tak?
- Otóż to.
- Nie wychodzi Ci bycie tajemniczą- podsumowałam wytykając jej język.
- Ale jeszcze nie wygadałam ci co zamierzam, więc jest dobrze- wyszczerzyła zęby.
- Zamierzasz- powtórzyłam- Czyli dzisiaj mam się trzymać od ciebie z daleka, żebyś czegoś nie wykombinowała.
- Właśnie przeciwnie, przeciwnie...- przeciągnęła- OK. Pomóż mi z tym czymś na głowie- zaśmiałam się i zaczęłam ostrożnie zdejmować papilot po papilocie. Jej włosy wyglądały świetnie. Idealne loki. Rozluźniłam je trochę i spryskałam naszykowanym lakierem położonym na biurku. 
- Powiedz, że nie jest aż tak źle- wykrzywiła twarz w grymasie. Przez ten czas nie widziała się w lustrze, a teraz przygryzała wargę w obawie o końcowy efekt.
- Jest pięknie. Sama zobacz!- odparłam i wyciągnęłam z torebki okrągłe lusterko. 
- Wow..- powiedziała bawiąc się włosami- To będzie coś!
- Się okaże- powyjmowałam pozostałe kosmetyki i poukładałam je na mini biurku- Siedź spokojnie, pomaluję cię- wydała się zadowolona z siebie, gdy zaczęłam nakładać na jej oczy kolejne cienie. Postawiłam na brąz, który ładnie będzie wyglądał przy jej czerwonej sukience.
- Gotowe- rzuciłam szybko kończąc nakładać kremową szminkę. Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Przyjaciółka przejrzała się w moim przenośnym lusterku i aż pisnęła z radości.
- Dziękuję! 
- Nie ma za co- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Teraz ty- przekrzywiła głowę w bok i wskazała gestem, abym usiadła na krześle. Wstałam i przeniosłam swój zadek. Avalon wzięła prostownicę i zaczęła układać moje włosy. Po kilkudziesięciu minutach męczenia się z prostowaniem, przyszedł czas na makijaż. Przyjaciółka mocno pomalowała mi oczy tuszem do rzęs, nałożyła trochę beżowego cienia do powiek, i musnęła usta tą samą szminką, którą ja umalowałam ją. Po skończeniu uśmiechnęła się szeroko. Chciałam sięgnąć po lusterko i zobaczyć jak wyglądam, ale Avalon je schowała. Uniosłam brew.
- Ubieraj się, później się przejrzysz- rzuciła i sama wzięła swoją sukienkę.
    Poczekałam chwilę i wzięłam nowy zakup. Ostrożnie i powoli włożyłam sukienkę, a dres złożyłam i wpakowałam do torby. Wyjęłam czarne szpilki, założyłam, i byłam gotowa.
- Jejciu..- powiedziała Avalon wchodząc do pokoju. Była już przebrana. Wyglądała ślicznie.
- Może być?- zwróciłam się do niej niepewnym głosem.
- Sama zobacz- powtórzyła mój ton mówienia i otworzyła swoją szafę. Moim oczom ukazało się ogromne lustro. Podeszłam do niego i oniemiałam. Mogę stwierdzić, że bardzo podobał mi się efekt końcowy! Dzięki jasnemu makijażowi nie wyglądałam tak 'mrocznie', wszystko kontrastowało. Nie mogłam pohamować uśmiechu. 
- Zaczynamy zabawę!- Avalon wzięła mnie pod rękę i razem wyszłyśmy z pokoju.
                                             ***
Witam!
Zauważyłam, że nie mam tylu komentarzy co ostatnio, ale to nie będzie powodem zawieszenia czy czegoś innego. Będę pisać dla tych kilku kochanych dziewczyn, które to czytają i im się podoba.
Dodałabym wczoraj, ale ojciec się rozchorował, a jako że się z nim od kilku miesięcy nie odzywam, nie chodziłam do niego do pokoju, żeby włączyć internet.
Jeżeli chodzi o ten rozdział, starałam się. I jeszcze trochę przeciągnęłam, żeby nie było za szybko. Mam nadzieję, że się podoba. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 15.


   Wstałam dosyć późno, od razu sięgnęłam po telefon. Wyświetlał grubo po 11. Zebrałam się z łóżka, i nadal ledwo żywa skierowałam się do szafy. Wyjęłam granatowe rybaczki i białą koszulkę, nałożyłam ubrania na siebie i usłyszałam dzwoniący telefon. Avalon. 
- Co tam?- zawróciłam się do niej po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Czekam na ciebie, kiedy będziesz?- odparła rozbawiona.
- Już się ubieram, zaraz jestem.- rozłączyłam się i ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz, umalowałam rzęsy tuszem i zrobiłam porządek z włosami. 
    Naszykowana zbiegłam na dół. 
- Nath, masz chwile?- z salonu wyszedł brat, wyraźnie zdenerwowany. 
- Coś się stało?
- Chciałem przeprosić za wczoraj... Coś mi wypadło.- zaczął się tłumaczyć, a ja westchnęłam na przypomnienie sobie tej jego ważnej sprawy.
- Dobra, w porządku- machnęłam ręką- Idę do Avalon. Jutro robimy imprezę. Jesteście zaproszeni.- rzuciłam z krzywym uśmiechem ubierając czerwone trampki.
- Chętnie wpadniemy.- powiedział zadowolony i zniknął wchodząc po drewnianych schodach.
    

    Zapukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Powtórzyłam czynność. Coś załomotało i pojawiła się Avalon.

- No nareszcie! Chodź.- wpuściła mnie do środka. Nie próżnowali. Jasne wnętrze salonu zupełnie się zmieniło. Brązowe meble zastąpili kilkoma czarnymi stolikami, zrobiło się miejsce do tańczenia, obok telewizora znalazły się też dwa spore głośniki.
- Mogłaś poczekać na mnie.- powiedziałam na wstępie. Zaśmiała się. 
- Mamy jeszcze sporo do roboty, nie będziesz się nudzić.- mrugnęła. 
- To co trzeba zrobić?
- Na pewno zakupy, ściągniemy jakąś muzykę, listę gości, żeby nie mieć niespodzianek, a później się okaże.- wyszczerzyła zęby. Pokiwałam twierdząco głową.
- Na początek muzyka?- zaproponowałam. Przyjaciółka zgodziła się i ochoczo przyniosła swój laptop. 
Zaczęłyśmy przesłuchiwać kolejno piosenki na imprezy. Głównie były to zremiksowane hity, najpopularniejsze kawałki pop, oraz kilka wolnych piosenek. 
Po prawie trzech godzinach wszystko miałyśmy gotowe i zapisane na laptopie Avalon.
- Matt pobawi się w DJ-a, sam zaproponował.- powiedziała gdy siedziałyśmy na odsuniętej sofie przy salonie.
- A gdzie on teraz jest?- przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko.
- Pojechał załatwić pewną sprawę, a później jedzie po jakiś alkohol.
- A jaka to sprawa?- dociekiwałam.
- Jutro się dowiesz. Teraz robimy listę!- westchnęłam.
- To dawaj jakieś kartki.- machnęłam lekko dłonią.
- W sumie to... Ja już zrobiłam, możesz przejrzeć. - zrobiła minkę zbitego psiaka. Przewróciłam oczami. Przyjaciółka wzięła białą, sporej długości kartkę z przestawionej szafki i podała mi ją.
- I tak prawie nikogo nie znam.- podsumowałam po raz kolejny przeglądając dosyć dłuuugą listę gości.
- No to jutro poznasz.- wyszczerzyła zęby.
- Co z zakupami w takim razie?- zmieniłam temat.
- Poradzimy sobie...- przeciągnęła- Oglądamy jakiś film,co?- zapytała zachęcająco. Zdziwiłam się. W sumie to nie byłam im potrzebna, wszystko mieli dokładnie obmyślone i zaplanowane z góry.
- Jednak mam lepszy pomysł!- krzyknęła unosząc palec wskazujący ku górze. 
- Jaki?- wypaliłam.
- ZAKUPY!!!
- Ha, ha, ha! Chyba śnisz.- powiedziałam z lekką ironią w głosie.
- Nie mów, że nie lubisz zakupów.- skrzyżowała ręce na piersi. Uniosłam kącik  ust. Uwielbiam zakupy. Nie takie na uroczystość, po prostu. Zawsze chodzę po sklepach, żeby poprawić sobie humor.
-  Czyli postanowione.- rzuciła podekscytowana, szybko zgarnęła swoją szarą torbę i nie pozwalając mi zaprotestować wypchnęła mnie z domu. Zakluczyła drzwi, wzięła mnie pod ramię i zaczęła kierować się do centrum miasta.

Szłyśmy,szłyśmy i szłyśmy. Omawiałyśmy dalsze sprawy dotyczące imprezy. Trochę się nią denerwowałam, mimo wszystko. Masa nieznajomych osób- to chyba najbardziej przerażało. 

Pokierowałyśmy się do pierwszego sklepu odzieżowego w ogromnej galerii. Znajdowało się w nim od groma przeróżnych sukienek. Długich, balowych, błyszczących, krótkich, ciemnych, jaskrawych, z dekoltami lub bez.. Zapierało dech w piersiach na widok niektórych z nich.
- Jesteśmy w raju.- powiedziała przyjaciółka, przeglądając suknie na kolejnych wieszakach.
- O Boże!-pisnęła- Będziesz błyszczeć na imprezie!- ekscytowała się i wyjęła z kupy wieszaków dosyć krótką , czarną sukienkę na cieniutkich ramiączkach, zwężaną do dołu, zapinaną na srebrny ekspres od talii w górę. Chyba po raz pierwszy od wielu miesięcy spodobała mi się jakaś sukienka.
- To do mnie nie pasuje..- zaoponowałam. Avalon zmrużyła oczy.
- Laska! Ta kiecka jest dla ciebie stworzona! Już do przymierzalni.- wepchnęła mi materiał i wskazała na przymierzalnię na końcu sklepu. Bez słowa poszłam się przebrać. Ściągnęłam rybaczki i koszulkę, zaczęłam wkładać sukienkę, z narastającą niepewnością. Nigdy nie czułam się swobodnie w swoim ciele, to nie minęło i nadal się wstydziłam swojej budowy.
Stałam przed lustrem w tej sukience, po raz piąty obracając się, aby dokładnie przyjrzeć się jak wyglądam. Muszę stwierdzić, że spodobało mi się. Wyszłam zza zasłony do Avalon. Dziewczyna otworzyła lekko buzię i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Mówiłam. Oni oszaleją.- powiedziała lustrując mnie wzrokiem. Uniosłam brew.
- Że kto?- zapytałam zdezorientowana.
- Kto? Nikt.- starała się wymigać.
- Jacy oni?- nie odpuszczałam.
- Jutro wszystkiego się dowiesz, OK?
- Mam nadzieję.- mruknęłam.
- Bierzemy tę sukienkę.- zmieniła temat. Podeszła do półek ze szpilkami i wzięła z niej czarne, kilkucentymetrowe buty i posłała mi uśmiech.- Do tego te buty i jesteś gwiazdą.
- Jasne.- prychnęłam i wróciłam włożyć swoje poprzednie ubrania. Jeszcze raz przejrzałam się w sukience i uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze.
Zgarnęłam rzeczy i pokierowałam się do kasy. Avalon od razu zjawiła się obok.
- Ja płacę. Nic nie mów, tylko pomóż mi coś wybrać.- wskazała na inne sukienki. Stałam jeszcze chwilę w miejscu, zastanawiając się nad tym, jak szybko stałyśmy się przyjaciółkami. Bez słowa pokierowałam się w stronę wskazaną przez Szatynkę. Poszperałam wśród wielu materiałów i spostrzegłam czerwoną sukienkę, mniej więcej do połowy ud, przewiązaną w tali cieniutkim sznureczkiem, bez ramiączek, rozszerzaną do dołu i wysadzaną przy biuście ćwiekami. Wyjęłam ją i pokazałam przyjaciółce. Od razu zaświeciły jej się oczy.
- Biorę!- zaśmiałam się. Wzięła z półek szpilki tego samego koloru i poszła zapłacić. Zabrałyśmy torby i wyszłyśmy z uśmiechami ze sklepu.
- Kto by pomyślał...- zaczęła.- Jeden sklep i wszystko jest.-uśmiechnęła się.- Ta impreza będzie fantastyczna.
- Wydajesz się bardzo zadowolona z siebie.- zaczęłam coś podejrzewać.
- Coś ty..- machnęła ręką. Nie podejmowałam tematu.
   
                                                    *

- Widzimy się jutro. Przyjdź o 16.- mrugnęła i weszła do siebie. Pokierowałam się do domu. 

Położyłam dwie torby przy ścianie, zdjęłam buty i ponownie złapałam za zakupy. Zaniosłam je na górę i 'obeszłam' dom. Ani śladu chłopaków. Zacisnęłam wargi i rzuciłam się na łóżko w moim pokoju. Westchnęłam i położyłam się spać. Uwielbiam przedwieczorne drzemki.

                       ***

Hej!
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Głównie chodziło właśnie o te zakupy, więc mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli. Staram się rozkręcić akcję, a już niedługo pojawi się nutka pikantności. Można tak to nazwać.
Dziękuję za te ponad
1000 wyświetleń i wszystkie komentarze! Oby tak dalej!
Jeżeli chodzi o następny, przewiduję go gdzieś w granicach piątek- niedziela. Wiem, że trochę długo, ale jak tylko skończę rozdział, to dodam.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 14.


         Zniecierpliwiona siedziałam na kanapie z naszykowanym koszykiem, który zawierał jedzenie i koc. Dla zabicia dłużącego się czasu zaczęłam wystukiwać jakiś rytm nogami i dłońmi. Dylan z Loganem po raz kolejny wyszli bez słowa, a Allan szykował się już co najmniej od godziny. Nic nie rozumiałam. Jednak cieszyłam się, że będziemy mieli piknik, we dwoje. Rodzeństwo.
- Nath, musimy odwołać nasz piknik.- Brat zszedł po schodach zapinając bardzo ładną i szykowną czarną koszulę z podwiniętymi rękawami. Zmrużyłam oczy.
- Powód?- skrzyżowałam ręce na piersi i wpatrzyłam się w Allan'a.
- Po prostu muszę coś załatwić.- rzucił w biegu zabierając portfel i chciał już wychodzić. Szybko wstałam i podbiegłam do niego.
- Co załatwić?- warknęłam wściekła jego zachowaniem.
- Nie interesuj się, to moje życie. Lecę, bo się spóźnię.- zbył mnie w tych kilku słowach i omijając mnie wyszedł z domu. Lekko walnęłam pięścią w ścianę i westchnęłam ciężko. I w tym momencie przyszło mi coś do głowy. Zastanawiałam się o jaką sprawę chodziło. Wzięłam swoją torbę, wyszłam z domu. Zakluczyłam go i pobiegłam za bratem, którego jeszcze było widać. Szedł na nogach. Będąc za drzewami poruszałam się za nim. Najpierw biegiem, później coraz wolniej. Nie chciałam, aby mnie zobaczył.
       Doszłam za nim do jakiejś drogo wyglądającej kawiarni. Zdziwiłam się. Allan wszedł poprawiając kołnierzyk i koszulę. Wyjęłam telefon i  wykręciłam numer do Avalon.
- Nathalie! Chciałam do ciebie dzwonić! Musisz mi wytłumaczyć tą historię z Tade'em...- zaczęła na powitanie.
- Jasne, tylko przyjdź szybko pod kawiarnię 'Sweets and You'. Pospiesz się.- i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Będąc sama w tym lokalu i obserwując brata, sprawię wrażenie psychicznie upośledzonej.
          Czekałam około dziesięciu minut. Avalon przybiegła cała zdyszana i potargana. Zaśmiałam się.
- Dobra. Jestem.- wysapała. Uśmiechnęłam się i wskazałam gestem, aby poprawiła wystające i sterczące kosmyki. Przejechała dłońmi po głowie.
- OK. Po co mnie tu ściągnęłaś?- zapytała uspokajając się po biegu.
- W sprawie Allan'a. Jest strasznie dziwny. I jest w tej kawiarni.- wyjaśniłam poważnie.
- Chyba przesadzasz, żeby go śledzić.- wykrzywiła twarz w grymasie.
- Ale ja tylko idę do kawiarni pogadać z przyjaciółką.- zrobiłam niewinną minkę i razem weszłyśmy do lokalu.
     Wnętrze wyglądało zupełnie inaczej niż kawiarnie, w których bywałam do tej pory. Bardzo luksusowo. Jasne ściany kontrastowały z czerwonymi fotelami i czarnymi, okrąglutkimi stolikami. Na każdym z nich leżał inny kwiat; róża, tulipan, nawet stokrotki. Bardzo mi się spodobało. 
    Allan'a zauważyłam od razu. Siedział po prawej stronie, dostrzegłam, że za nim jest wolny stolik. Spojrzałam na przyjaciółkę i wskazałam wzrokiem na ów miejsce. Westchnęła i po prostu się tam skierowała. Wzruszyłam komediowo ramionami i poszłam za nią. Cały czas przyglądałam się bratu, który wydawał się tak zestresowany, że w ogóle mnie nie zauważył. 
    Zajęłyśmy miejsca. Zanim zdążyłam się odezwać, podeszła do nas dosyć przereklamowanie wyglądająca Szatynka. Jej strój, makijaż, wszystko wskazywało na młody wiek. Poza tym patrząc na styl, od razu zauważyłam elementy, które wskazywały na połączenie punka z hippie. I jakby się zastanowić, nie wyglądało to aż tak okropnie i tandetnie. Może nawet interesująco.
- Mogę przyjąć zamówienie?- zapytała z przyjaznym uśmiechem. 
- Chwileczkę.- odpowiedziałam szybko i chwyciłam za kartę. Uśmiechnęłam się szeroko. Ten lokal wyglądał naprawdę drogo, a w rzeczywistości wszystko miało normalną cenę.- Ja poproszę waniliowego shake'a, a ty?- zawróciłam się w połowie do kelnerki, w połowie do przyjaciółki.
- To samo.- uśmiechnęła się. Szatynka pokiwała twierdząco głową, zapisała zamówienie i zniknęła za ladą, którą miałyśmy dosyć blisko naszego stolika.
- Przy okazji... Proszę wyjaśnić mi sprawę z Tade'em. Wczoraj wyglądaliście dosyć... Czule?- Avalon nie mogła dobrać słów, po chwili wpatrzyła się we mnie pytającym i oczekującym wzrokiem. Wypuściłam powietrze z płuc.
- Nie wiem co z tego wyniknie, może i mam złe przeczucia, ale.. Zostaliśmy przyjaciółmi.- powiedziałam jak najnormalniej, starając się nie wzbudzać podejrzeń. Po prostu z tą naszą 'przyjaźnią' było coś nie tak, trzeba przyznać. Znam Tade'a, wiem, że on nauczony jest dostawać zawsze to, czego oczekuje. Od dziecka miał wpajane takie wychowanie i zostało mu do teraz.
- Dziwne.- stwierdziła- To dobrze, że nie chcesz robić sobie wroga, ale on jest taki.. Beznadziejnie pewny siebie, a udaje niewinnego dzieciaka.
- Wiem co o nim myślisz. Nawet to pokazałaś- zaśmiała się cicho- ale chcę wiedzieć o co w tej sprawie chodzi. No a w szczególności, jaki interes ma w tym Megan i Amanda.- zamyśliłam się przez chwilę.
- Patrz.- Avalon wyglądała na zaskoczoną, zdenerwowaną i przede wszystkim niesamowicie zniesmaczoną. Jako, że siedziałam na przeciw niej, odwróciłam głowę i spojrzałam przez bark. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Do lokalu weszła Vanessa, wystrojona jak nie ona, i skierowała się do miejsca, w którym siedział mój brat. 
'' Co on wyprawia?!"- myślałam gorączkowo. Vanessa dosiadła się do Allan'a z uśmiechem. Rozmawiali dosyć głośno, ale przez pozostałych ludzi nie mogłam nic dosłyszeć. Widziałam chytry wzrok tej jędzy. To ona nasłała na mnie tych facetów, a teraz zabiera się za mojego brata... Kolejna śmierdząca sprawa.
- No nie wierzę.- rzuciłam odwracając się do Avalon.
- To do niej podobne. Z dnia na dzień obrać sobie nowy cel- cała Vanessa.- odparła dziewczyna. Wykrzywiłam usta i podparłam się ręką.
- Nie mów Allan'owi, że ich widziałaś. Zobaczymy co z tego wyniknie.- poprosiła. Pokiwałam głową i ponownie spojrzałam za swój bark. Brat siedział do mnie tyłem, a Vanessa co chwilę śmiała się i przytakiwała. Wzięłam kilka krótkich oddechów. W tym momencie przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.
- Sorki, że tak długo czekałyście, ale mamy nowego kucharzaa.- zaakcentowała ostatnie słowo i podała nam shake' i w bardzo ładnych, czerwonych długich szklankach z jaskrawo niebieskimi słomkami. - Te słomki to też jego pomysł.- rzuciła i ze śmiechem odeszła. Zaczęłam pić napój. Uwielbiałam shake waniliowy, dlatego w niecałe 5 minut moja szklanka była już pusta. Jak zwykle poczułam zimno uderzające do głowy i zacisnęłam oczy. Avalon zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami i zwróciłam się do niej.
- Myślisz, że nie powinnam utrzymywać kontaktu z Tade'em?
- Nie, to nie tak. Miło, że chłopak chce się przyjaźnić, ale boję się trochę o ciebie. Widać, że ma inne zamiary i chce cię odzyskać.- odpowiedziała troskliwie.
- Obyś się myliła.- powiedziałam cicho. 
         Allan z Vanessą zostawili pieniądze na stoliku i wyszli z lokalu.
- Idziemy?- zapytała przyjaciółka.
- Widziałam już wystarczająco.- odparłam zawiedziona. Nie mogłam pojąć, czemu akurat ona ma być ważniejsza od rodzonej siostry. Kiedy to wszystko się między nami popsuło? Dawniej byliśmy nierozłączni. Pamiętam, jak razem z Allan'em nagadywaliśmy sobie nawzajem o Megan i knuliśmy  w tajemnicy sposoby, jak uprzykrzyć jej życie. Teraz on jest bardziej dorosły, odpowiedzialny.. I chyba zapomniał o tamtych czasach.
- Obudź się.- wyrwał mnie głos Avalon. Uniosłam delikatnie lewą brew.
- Matt powiedział mi o imprezie w sobotę. Pomożesz nam wszystko przygotować?- uśmiechnęła się cwaniacko.
- OK.- zgodziłam się od razu. Ucieszyła się i zgarnęła włosy na jeden bok.
- To jutro spotkamy się u nas i wszystko obmyślimy, dobra? Ja muszę jeszcze załatwić sprzątaczki na niedzielę. Sami w trójkę tego nie ogarniemy. A później wyślę ci sms-a kto będzie, oczywiście ze znajomych. OK?- trajkotała jak najęta, wyjęła portfel i położyła pieniądze za nas obie przy karcie.
- Pa!- rzuciła wychodząc szybko. Uśmiechnęłam się i również wstałam. Gdy dochodziłam do drzwi usłyszałam moje imię. Obróciłam się i spojrzałam na grupkę dziewczyn, zupełnie mi nieznanych, razem z kilkoma chłopakami. Wskazywali na mnie, abym do nich podeszła. Zaskoczona zwróciłam się w stronę ich stolika po lewej stronie lokalu.
- Jakiś problem?- zapytałam bezpośrednio.
- Ty jesteś ta popularna siostra Blake'a, co nie?- któryś  z nich zabrał głos, nawet nie zdążyłam zauważyć który. Było ich tam od groma, a jeden zasłaniał drugiego.
- Popularna?- powtórzyłam zdezorientowana.
- No ba.- odezwała się jakaś krucha i drobna dziewczyna o jasnobrązowych włosach. -Krążą plotki, że ledwo przyjechałaś a już zakolegowałaś się z Taylor'em i Fox. Podobno teraz się przyjaźnicie. Niektórzy mówią nawet, że chodzisz z Taylorem.- zachowywałam twarz pozbawioną wyrazu, ale w myślach wydawało mi się, że krążą po niej różnorodne emocje.
- Coś jeszcze?- zmrużyłam oczy.
- Chcieliśmy wiedzieć, czy zostajesz na stałe.- jakiś typek uśmiechnął się szeroko.
- Zobaczy się.- wzruszyłam ramionami i pospiesznie wyszłam z kawiarni. A więc już krążą o mnie plotki w Los Angeles? Super... Pewnie to przez popularność Chad'a i Avalon. Za bardzo się nie przejęłam.  I tak poznałam mało osób, więc raczej nic nie ryzykuję.
       Wracając do domu myślałam nad Allan'em i Vanessą. Jak to możliwe? Dylan z Loganem mówili, że mam na nie uważać. Widocznie Allan tak nie myśli. Zdałam się na intuicję. Nie chciałam tego zostawić w spokoju. Zaczęłam obmyślać plan podejścia, jaki chciałabym zastosować, ale nic nie wpadło mi do głowy.
     Weszłam do domu. Współlokatorzy brata ganiali się wokół kanapy a ja stałam jak wryta. Kolesie po 20 lat i takie zabawy? Śmiechu warte.
- Siemka!- powitali mnie radośnie.
- Prawie wcale z nami nie rozmawiasz, masz może jakieś problemy?- Dylan odrzucił poduszkę trzymającą w ręce i stał się 'troskliwy'.
- Nie, aż taka szybka nie jestem.- wytknęłam mu język.
- A jeżeli brakuje wam siostrzyczki kochanego kumpla, wystarczy powiedzieć.- uśmiechnęłam się, na co pokiwali twierdząco głowami.
- A... Wiecie coś o Allanie i Vanessie?- zapytałam 'niewinnie'.
- Oni ze sobą? Allan jej nienawidzi. Niemożliwe. Chyba, że przez magiczny sposób kosmici podmienili mu mózg.- wyjaśnił Logan. Zamyślona wróciłam do pokoju.
Nie wychodziłam już z niego do wieczora. Wzięłam swój telefon po wielokrotnych upadkach, ponieważ przypomniałam sobie o Avalon. Wiadomość czekała. Otworzyłam od razu.
Z naszych wspolnych znajomych wyslalam zaproszenie twojemu bratu i kumplom, Chad'owi
jak chcesz zapros tez Tade'a
i mysle ze spodoba ci sie ktos kogo zaprosilam.
musisz go poznac!
Zrobiłam zaskoczoną minę, ale odłożyłam komórkę na szafkę nocną. Zmęczona położyłam się na łóżku, uruchomiłam film na laptopie i w połowie seansu zasnęłam.

                        ***
Cześć!
Nie ma Matta, ale tak bywa. W nie każdym będzie, ale jak już jest, to myślę, że wzbudza wystarczająco dużo emocji.
I muszę coś powiedzieć o blogu.

Jak czytałam ostatnie komentarze, widzę, że niektórzy, a nawet większość z Was chce, żeby stało się 'coś' między Mattem i Nathalie. Rozumiem, też za nimi szaleję! Ale postawcie się na moim miejscu. Jakbym zrobiła scenkę między nimi, moje opowiadanie byłoby banalne, przewidywalne, i to byłby koniec mojego blogowania. A ja nie chcę kończyć tak szybko. Mam nadzieję, że jeżeli nadal będę przeszkadzać tej dwójce, to nie stracę czytelników.
I dziękuję za tyle miłych, naprawdę miłych komentarzy. Kiedy je czytam, od razu uśmiech pojawia się na twarzy.
Do następnego.

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 13.


   Szperałam w szafie od 30 minut szukając jakiegoś stroju. Kiedy wyjęłam czerwone rurki i szary sweter uśmiechnęłam się szeroko. Pogoda była dość nieciekawa. Ubrałam się i dodałam czerwoną czapkę z zwisającym tyłem. 

      Posprzątałam dokładnie w pokoju i uchyliłam okno. Rozległ się dzwonek do drzwi. Wyprzedziłam Dylana i otworzyłam. Avalon stała z uśmiechem na ustach,a przy niej Matt, na którego widok zawsze moje serce przyspiesza rytm. 
- Wejdźcie.- zaprosiłam ich do środka. Szybko zabrałam z kuchni jakieś chipsy i picia. Pokierowaliśmy się do mojego pokoju.
- Stresujesz się?- zwróciła się do mnie Avalon. Wzruszyłam ramionami.
- Może bardziej tym, że Megan znów dostała to, czego chciała.- przyznałam.
- Tade.- stwierdziła. Skrzywiłam się i westchnęłam.
- Nic nie rozumiem. Kto to Tade?- wtrącił Matt opierający się o biurko.
- Mój były.- odpowiedziałam, nie chcąc mówić o zdradzie i tym całym bagnie.
- I nadal coś do niego czujesz?
- Nie, ale dzisiaj on będzie mizdrzył się z Megan na moich oczach, a to raczej nie jest widok, który mnie usatysfakcjonuje.
- Trochę przygnębiająca atmosfera.- stwierdziła Avalon.
- Trochę.- powiedziałam. 
- Cześć braciszku!!- usłyszałam głos Megan i zacisnęłam oczy. 
- Liczyłam na to, że przyjdą przynajmniej o 15.- wygłosiła przyjaciółka. 
- Dobra. Nie będę się krzywić i narzekać. To zwykłe spotkanie.- wstałam i powoli zeszłam na dół.

- Cześć. - przywitałam się. Megan siedziała na kolanach Tade'a, a Amanda wzdychała do Logana. Spojrzałam dyskretnie na Matt'a. Wlepiał wzrok w siostrę. Zrobiło mi się smutno, ale nie dałam tego po sobie poznać.

- Witaj, kochana! Wyjechałaś zostawiając jakiś denny liścik rodzicom, nieładnie..- ciągnęła Megan, a ja już myślałam,że walnę ją tam z miejsca.
- Nieładny to był powód mojego wyjazdu. Kochana.- odpowiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam na Tade'a. Przyglądał się mi  i obdarował nieśmiałym uśmiechem. Odwróciłam wzrok i zwróciłam się do Avalon.
- Może pójdziemy nad jakiś staw czy coś...?
- Jasne. Niedaleko stąd jest śliczne jeziorko. Chodźmy tam.
- Nathalie, tylko uważaj na swój cięty język, dobra?- odezwał się Allan. Przewróciłam oczami i w szóstkę wyszliśmy z domu. Zmierzaliśmy za Avalon w ciszy. Szłam obok Megan i Tade'a trzymających się czule za rączki.
- To tutaj.- Avalon wskazała dłonią na ścieżkę prowadzącą do lasu. Skręciliśmy w nią i po chwili ujrzeliśmy piękne czysto niebieskie jeziorko. Widać, że przychodziło tam mało osób. Usiedliśmy na trawie.
- Skąd ty wytrzasnęłaś takiego przystojnego przyjaciela, co?-Amanda zwróciła się do mnie siadając obok Matthew. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się pod nosem. Wzruszyłam ramionami i wpatrzyłam się w jezioro. Rozmowa między moimi towarzyszami zaczęła nabierać tempa. Avalon nie pałała się entuzjazmem w konwersacji z moją siostrą, ale mimo wszystko starała się utrzymywać dobrą minę do złej gry.
- Dawno się nie widziałyśmy, prawda?- Amanda próbowała nawiązać ze mną jakiś kontakt.
- Tak bywa.- odparłam. 
- No niestety. Tade był twoim pierwszym prawdziwym chłopakiem, nie? Przykre. Teraz to chyba nikt się za tobą nie obejrzy.- stwierdziła.
- Jeżeli  chciałaś się spotkać, żeby mówić mi jaka jestem nieatrakcyjna i brzydka, to zachowaj te cenne uwagi dla siebie.- warknęłam.
- To są fakty. Ale twoje życie, i się nie będę wtrącać. 
- Świetnie.- przewróciłam oczami. 
- Nath, możemy pogadać?- usłyszałam Tade'a nad swoją głową. Wstałam bez słowa i odciągnęłam go na bok.
- Dziękuję, że mnie odciągnąłeś od Amandy.- odetchnęłam z ulgą.
- Znam Cię i wiem, że już zaczynałaś się nakręcać.- wyszczerzył się. 
- Ale chciałem o coś zapytać.- dodał po chwili.
- Dokładniej?- złapał mnie za dłonie i splótł nasze palce.
- Już naprawdę nie ma szansy, żebyś do mnie wróciła?- spojrzał mi w oczy. Stłumiłam westchnienie i lekko się do niego przytuliłam.
- Nie, Tade, naprawdę.- powiedziałam.
- To proszę cię, nie odsuwaj mnie od siebie i pozwól być przyjacielem. Bo mimo tego co myślisz, zależy mi na tobie.
- Przyjaciele?- wyciągnęłam ku niemu dłoń. Z uśmiechem uścisnął ją i przyciągnął mnie do siebie. Odwzajemniłam gest. Może od początku trzeba było postawić na przyjaźń? 
Bez słowa wróciliśmy do reszty. 
- No i jeszcze coś. Ja nie jestem z Megan. Mieliśmy udawać.- szepnął mi na ucho. Spojrzałam na siostrę i pokiwałam głową z dezaprobatą.
Siedzieliśmy nad jeziorkiem dłuższy czas. Mało się odzywałam. Głównie to Megan starała się nawiązać rozmowę z Matt'em. W pewnym momencie nie wytrzymałam i przesiadłam się obok niego.
- O czym myślisz?
- O życiu.- opowiedział przechylając głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Myślę o tym, co się teraz dzieje. Może zrobimy w sobotę imprezę?- dodał.
- U was?
- Mama wraca w niedzielę, więc zdążymy posprzątać. - uśmiechnął się w sposób, który uwielbiałam.
- A więc impreza.- stwierdziłam.- Vanessa z Olivią też będą? Ostatnio chyba dobrze się dogadywaliście.
- Nathalie, proszę cię...- westchnął- Myślisz, że zainteresowałby mnie ktoś tak..
- Idealny?- dokończyłam.
- Zapatrzony w siebie, z idiotycznym zachowaniem i mózgiem mniejszym od orzeszka.- nie mogłam ukryć radości.
- Lubię, kiedy się uśmiechasz.- powiedział znienacka, spojrzał na mnie, później ponownie na taflę jeziora. Zrobiło mi się gorąco. - Chodźmy już.- pokiwałam szybko głową i wstałam. Odeszłam kilka kroków i dołączył do mnie Tade. Ponownie szliśmy wszyscy w ciszy. Po mojej głowie chodziły słowa, które po raz kolejny wytrąciły mnie z równowagi. Lubi, kiedy się uśmiecham? Zapewne starał się po prostu odciągnąć fakt, że podoba mu się Olivia lub Vanessa. Możliwe też, że Megan.
- Wiesz, że zamieszkam w Los Angeles?- Tade zagadnął.
- Poważnie? A kasa?- otrząsnęłam się.
- Moi starzy ucieszyli się, że mają mnie z głowy i sami zaproponowali konto w banku, na które wpłacają pieniądze.- wyjaśnił.
- To świetnie.- uśmiechnęłam się.
- Nie da się ukryć. - do końca drogi nie odzywaliśmy się, ale szliśmy jako pierwsi. Nie oglądałam się za siebie, chociaż pokusa była niezmierna.

- Miło było. Ja chciałam się z wami spotkać i mam nadzieję, że niedługo znowu przyjadę.- powiedziała Megan przy domu Allan'a. Pocałowała Matt'a w policzek i uścisnęła każdego z nas, ale ja się odsunęłam. Siostra prychnęła i oddaliła się. Amanda nam pomachała i razem poszły w jakąś uliczkę. Byłam zła i wściekła, ale zadowolona, że już wyjeżdża. W dodatku słowa Matthew... Niby takie nic, ale wywoływało we mnie wszystkie możliwe uczucia.

- Też idę. Do zobaczenia.- Tade mnie przytulił i powolnym krokiem poszedł w kierunku swojego mieszkania. 
- To my się jeszcze zdzwonimy.- zwróciłam się do Avalon, nie chcąc, aby wypytywała mnie o sytuację z Tade'em.- Paa!
Weszłam do domu z 'bananem' na ustach. Z bratem nie rozmawiałam, ale miałam wielką nadzieję, że piknik planowany na następny dzień w końcu nas do siebie zbliży.
                                                          ***
Cześć!
No to wrzucam 13. Nie wiem, czy ta wizyta rodzinna spełnia oczekiwania niektórych, ale myślę, że jest całkiem w porządku.
Ostateczną ocenę zostawiam Wam, a jeżeli chodzi o kolejny rozdział, to wielka niewiadoma. Postaram się go szybko napisać, ale nic nie obiecuję.
                                                            

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 12.


- No ja po prostu... Że podoba mi się Avalon.- wydusił z ulgą. Ucieszyłam się niezmiernie i rzuciłam się mu na szyję.
- To wspaniale!- wyściskałam go jak nigdy dotąd.
- A jak to nie wyjdzie? No bo w końcu... Zawsze byliśmy jak przyjaciele, nic więcej.- mówił przejęty.
- Od przyjaźni się zaczyna, Chad. Nie zamartwiaj się na zapas, tylko jej powiedz.- dotknęłam jego ramienia.
- Powiem.- pokiwał głową.- Ale nie teraz.
- To kiedy?
- W swoim czasie.- uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie.
- Do zobaczenia. Dziękuję, że mogłem w końcu komuś o tym powiedzieć.- musnął szybko mój policzek i pobiegł w innym kierunku. Zaśmiałam się i ruszyłam do domu.
      Otworzyłam drzwi z obawą co zastanę w środku. Jednak ku mojemu zdziwieniu, było czysto. Nawet bardzo. Chłopcy bardzo się sprężyli.
- Zebranie! Ale to już!- krzyknęłam na górę i udałam się do kuchni. W mgnieniu oka zbiegła cała trójka chłopaków.
- O co chodziło z tymi laskami dzisiaj, słucham?- powiedziałam prosto z mostu.
- Poznaliśmy je na naszej imprezie, no i umówiliśmy się, może trochę za dużo wina...- ciągnął brat.
- OK, dobra, dobra, dobra. Już wiemy co się wydarzyło, oszczędź mi szczegółów tak upojnej nocy.- skrzywiłam się.- A koty? To mnie najbardziej zastanawia.
- Koty są Elizabeth.- Logan się odezwał. - Zabrała je, ponieważ nie chciała zostawiać ich rodzicom.- dodał.
- Rzeczywiście. Świetna partia, gratuluję.- zażartowałam.
- A! No i ostrzegam. Jeżeli jeszcze raz zdarzy się taka sytuacja, nogi z tyłka powyrywam, jasne?- przejechałam wzrokiem po każdym z nich. Pokiwali wolno głowami a ja z uśmiechem pobiegłam po schodach prowadzących na górę. Weszłam do swojego pokoju i poczułam miły powiew powietrza. Okno było otwarte. Wzięłam kilka wdechów i rzuciłam się na łóżko. 
- Jak miło chociaż przez chwilę nie myśleć o reszcie świata, tylko zamknąć się w tych czterech ścianach i wdychać świeże powietrze.- powiedziałam sama do siebie. W tym momencie zadzwoniła moja komórka. Wzięłam ją z szafki i odebrałam, ponieważ znajdował się na wyświetlaczu numer nieznany.
- Słucham?
- Siema!- jakiś znajomy głos rozległ się po drugiej stronie.
- Kto mówi?- zapytałam.
- Jak to kto? Amanda!- o Boże. Tylko nie ona!
- Czego chcesz?
- Chyba mogę zadzwonić do kuzynki, prawda? Posłuchaj. Dowiedziałam się, że jesteś w Los Angeles, a do mnie przed chwilą przyjechała Megan z Tade'em. Słodka parka... Może spędzisz z nami czas?- zaskoczyła mnie. Przez chwilę nic do mnie nie docierało, tylko analizowałam nowe fakty.
- Jak to Megan przyjechała?- zdołałam wykrztusić.
- Przyjechała przed sekundą. To my do ciebie wpadniemy jutro, pa!- i rozłączyła się. Wybałuszyłam oczy i rzuciłam komórką o podłogę. Roztrzaskała się w drobne kawałki, ale zostawiłam ją jak jest. Dzień z mieszanką wybuchową? To dopiero będzie horror w horrorze. Te dwie razem to istny dramat, nic więcej. Zawsze się nade mną znęcały i upokarzały jak niektóre słodkie tapeciary z Chicago. Już mam dosyć, nawet jak o tym pomyślę. 
Założyłam na siebie granatowy sweter, przejechałam tuszem po rzęsach i poszłam do pokoju Logana.
- Nie odwalcie nic dzisiaj. Niedługo powinnam być.- uprzedziłam. Pokiwał twierdząco głową znad stosu papierów leżących na biurku, uśmiechnął się i wytknął mi język. Uniosłam kąciki ust i zostawiłam go samego. Powoli i ostrożnie zeszłam na dół i wyszłam z domu nie żegnając się z bratem, którego i tak mało co mijam. 
Zapukałam do drzwi sąsiadki. Otworzyła od razu.
- Ratuj!- wykrztusiłam łapiąc oddech.
- Tak, wiem, że kochasz mojego brata.- szepnęła. 
- Coo? Absurd!- powiedziałam wysokim głosikiem i pokiwałam głową.- Moja kuzynka i moja siostra.. No i Tade.. No i oni.. I ja.. Jutro.- mówiłam pojedyncze wyrazy, ponieważ nadal nie byłam w stanie wszystkiego powiedzieć na raz. Za bardzo się tego przestraszyłam.
- Osz w mordę! Twoja zakichana siostrzyczka tu przyjechała?!
- Tak.
- Wchodź, dziewczyno.- zaprosiła mnie do środka. Od razu weszłam i skierowałam się do salonu. Było cicho. Razem z Avalon usiadłyśmy na kanapie.

- I jutro mam spędzić z  n i m i czas, rozumiesz? - wyjaśniłam jej wszystko.

- Nie ty, tylko ja, ty,Matt i one. Na pewno nie zostawię cię z tymi wiedźmami. Z tego co opowiadasz, urodziły się w złym wieku. Brakuje nam tylko stosu i kołka.- zażartowała.
- Serio pójdziecie ze mną? 
- Jasne.- potwierdziła z uśmiechem.
- Dziękuję.- powiedziałam i obdarowałam ją najszczerszym uśmiechem na jaki mnie było stać. Zaczęłam nucić sobie jakąś piosenkę.
- Jesteś pewna, że Tade z Megan?- wyrwała mnie z zamyśleń.
- Tak wygadywała Amanda. Ona zawsze chce mi dopiec, więc możliwe.- przyznałam zgodnie z prawdą.
- Coraz bardziej nienawidzę tego chłoptasia z idealnie ułożonymi włoskami i toną żelu.- zaśmiałam się.
- Spokojnie, bo ci hormony skoczą.- zażartowałam. - Muszę iść, późno się robi, a ja jeszcze chciałabym zastanowić się nad spędzeniem czasu z Allanem. Przyjdźcie do mnie rano, OK?
- Oczywiście.- uśmiechnęła się i odprowadziła mnie do drzwi. - No i do tematu mojego brata jeszcze wrócimy.- ostrzegła cicho. Przytuliłam ją na pożegnanie i ruszyłam do domu.
                           
                                                  *

- Świetny pomysł.- podsumował brat po usłyszeniu mojej propozycji pikniku tylko we dwoje.
- Pomyślałam, że skoro spędzamy ze sobą tak mało czasu, pora to zmienić...
- I masz całkowitą rację.- przyznał mierzwiąc mi włosy. - To pójdziemy jakoś po tej wizycie Megan i Amandy, w porządku?- tak, opowiedziałam mu o kuzynce i jej planach. Pokiwałam głową i poszłam do siebie do pokoju. Spojrzałam na roztrzaskany telefon, zaśmiałam się cicho i zaczęłam go składać. Po parunastu minutach męczenia się z urządzeniem, ruszyłam pod prysznic.
Ubrałam swoją czarną i ciepłą piżamę, wparowałam pod pościel i pogrążyłam się w myślach o uczuciach jakimi darzę Matt'a.

                                                          ***
Cześć.
Myślę, że nie rozczarowałam Was  wyznaniem Chada.
Och, jutro szkoła. Tak bardzo nie mam ochoty tam iść. Najchętniej zaszyłabym się pod ciepłym kocem przy kaloryferze.
Jak minęły święta? Osobiście już czuję te kilka kilogramów więcej w biodrach.
Chciałabym bardzo podziękować za tyle komentarzy pod ostatnim postem! Strasznie się zdziwiłam, ale zrobiło mi się tak miło na sercu.
Do następnego.