wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 14.


         Zniecierpliwiona siedziałam na kanapie z naszykowanym koszykiem, który zawierał jedzenie i koc. Dla zabicia dłużącego się czasu zaczęłam wystukiwać jakiś rytm nogami i dłońmi. Dylan z Loganem po raz kolejny wyszli bez słowa, a Allan szykował się już co najmniej od godziny. Nic nie rozumiałam. Jednak cieszyłam się, że będziemy mieli piknik, we dwoje. Rodzeństwo.
- Nath, musimy odwołać nasz piknik.- Brat zszedł po schodach zapinając bardzo ładną i szykowną czarną koszulę z podwiniętymi rękawami. Zmrużyłam oczy.
- Powód?- skrzyżowałam ręce na piersi i wpatrzyłam się w Allan'a.
- Po prostu muszę coś załatwić.- rzucił w biegu zabierając portfel i chciał już wychodzić. Szybko wstałam i podbiegłam do niego.
- Co załatwić?- warknęłam wściekła jego zachowaniem.
- Nie interesuj się, to moje życie. Lecę, bo się spóźnię.- zbył mnie w tych kilku słowach i omijając mnie wyszedł z domu. Lekko walnęłam pięścią w ścianę i westchnęłam ciężko. I w tym momencie przyszło mi coś do głowy. Zastanawiałam się o jaką sprawę chodziło. Wzięłam swoją torbę, wyszłam z domu. Zakluczyłam go i pobiegłam za bratem, którego jeszcze było widać. Szedł na nogach. Będąc za drzewami poruszałam się za nim. Najpierw biegiem, później coraz wolniej. Nie chciałam, aby mnie zobaczył.
       Doszłam za nim do jakiejś drogo wyglądającej kawiarni. Zdziwiłam się. Allan wszedł poprawiając kołnierzyk i koszulę. Wyjęłam telefon i  wykręciłam numer do Avalon.
- Nathalie! Chciałam do ciebie dzwonić! Musisz mi wytłumaczyć tą historię z Tade'em...- zaczęła na powitanie.
- Jasne, tylko przyjdź szybko pod kawiarnię 'Sweets and You'. Pospiesz się.- i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Będąc sama w tym lokalu i obserwując brata, sprawię wrażenie psychicznie upośledzonej.
          Czekałam około dziesięciu minut. Avalon przybiegła cała zdyszana i potargana. Zaśmiałam się.
- Dobra. Jestem.- wysapała. Uśmiechnęłam się i wskazałam gestem, aby poprawiła wystające i sterczące kosmyki. Przejechała dłońmi po głowie.
- OK. Po co mnie tu ściągnęłaś?- zapytała uspokajając się po biegu.
- W sprawie Allan'a. Jest strasznie dziwny. I jest w tej kawiarni.- wyjaśniłam poważnie.
- Chyba przesadzasz, żeby go śledzić.- wykrzywiła twarz w grymasie.
- Ale ja tylko idę do kawiarni pogadać z przyjaciółką.- zrobiłam niewinną minkę i razem weszłyśmy do lokalu.
     Wnętrze wyglądało zupełnie inaczej niż kawiarnie, w których bywałam do tej pory. Bardzo luksusowo. Jasne ściany kontrastowały z czerwonymi fotelami i czarnymi, okrąglutkimi stolikami. Na każdym z nich leżał inny kwiat; róża, tulipan, nawet stokrotki. Bardzo mi się spodobało. 
    Allan'a zauważyłam od razu. Siedział po prawej stronie, dostrzegłam, że za nim jest wolny stolik. Spojrzałam na przyjaciółkę i wskazałam wzrokiem na ów miejsce. Westchnęła i po prostu się tam skierowała. Wzruszyłam komediowo ramionami i poszłam za nią. Cały czas przyglądałam się bratu, który wydawał się tak zestresowany, że w ogóle mnie nie zauważył. 
    Zajęłyśmy miejsca. Zanim zdążyłam się odezwać, podeszła do nas dosyć przereklamowanie wyglądająca Szatynka. Jej strój, makijaż, wszystko wskazywało na młody wiek. Poza tym patrząc na styl, od razu zauważyłam elementy, które wskazywały na połączenie punka z hippie. I jakby się zastanowić, nie wyglądało to aż tak okropnie i tandetnie. Może nawet interesująco.
- Mogę przyjąć zamówienie?- zapytała z przyjaznym uśmiechem. 
- Chwileczkę.- odpowiedziałam szybko i chwyciłam za kartę. Uśmiechnęłam się szeroko. Ten lokal wyglądał naprawdę drogo, a w rzeczywistości wszystko miało normalną cenę.- Ja poproszę waniliowego shake'a, a ty?- zawróciłam się w połowie do kelnerki, w połowie do przyjaciółki.
- To samo.- uśmiechnęła się. Szatynka pokiwała twierdząco głową, zapisała zamówienie i zniknęła za ladą, którą miałyśmy dosyć blisko naszego stolika.
- Przy okazji... Proszę wyjaśnić mi sprawę z Tade'em. Wczoraj wyglądaliście dosyć... Czule?- Avalon nie mogła dobrać słów, po chwili wpatrzyła się we mnie pytającym i oczekującym wzrokiem. Wypuściłam powietrze z płuc.
- Nie wiem co z tego wyniknie, może i mam złe przeczucia, ale.. Zostaliśmy przyjaciółmi.- powiedziałam jak najnormalniej, starając się nie wzbudzać podejrzeń. Po prostu z tą naszą 'przyjaźnią' było coś nie tak, trzeba przyznać. Znam Tade'a, wiem, że on nauczony jest dostawać zawsze to, czego oczekuje. Od dziecka miał wpajane takie wychowanie i zostało mu do teraz.
- Dziwne.- stwierdziła- To dobrze, że nie chcesz robić sobie wroga, ale on jest taki.. Beznadziejnie pewny siebie, a udaje niewinnego dzieciaka.
- Wiem co o nim myślisz. Nawet to pokazałaś- zaśmiała się cicho- ale chcę wiedzieć o co w tej sprawie chodzi. No a w szczególności, jaki interes ma w tym Megan i Amanda.- zamyśliłam się przez chwilę.
- Patrz.- Avalon wyglądała na zaskoczoną, zdenerwowaną i przede wszystkim niesamowicie zniesmaczoną. Jako, że siedziałam na przeciw niej, odwróciłam głowę i spojrzałam przez bark. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Do lokalu weszła Vanessa, wystrojona jak nie ona, i skierowała się do miejsca, w którym siedział mój brat. 
'' Co on wyprawia?!"- myślałam gorączkowo. Vanessa dosiadła się do Allan'a z uśmiechem. Rozmawiali dosyć głośno, ale przez pozostałych ludzi nie mogłam nic dosłyszeć. Widziałam chytry wzrok tej jędzy. To ona nasłała na mnie tych facetów, a teraz zabiera się za mojego brata... Kolejna śmierdząca sprawa.
- No nie wierzę.- rzuciłam odwracając się do Avalon.
- To do niej podobne. Z dnia na dzień obrać sobie nowy cel- cała Vanessa.- odparła dziewczyna. Wykrzywiłam usta i podparłam się ręką.
- Nie mów Allan'owi, że ich widziałaś. Zobaczymy co z tego wyniknie.- poprosiła. Pokiwałam głową i ponownie spojrzałam za swój bark. Brat siedział do mnie tyłem, a Vanessa co chwilę śmiała się i przytakiwała. Wzięłam kilka krótkich oddechów. W tym momencie przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.
- Sorki, że tak długo czekałyście, ale mamy nowego kucharzaa.- zaakcentowała ostatnie słowo i podała nam shake' i w bardzo ładnych, czerwonych długich szklankach z jaskrawo niebieskimi słomkami. - Te słomki to też jego pomysł.- rzuciła i ze śmiechem odeszła. Zaczęłam pić napój. Uwielbiałam shake waniliowy, dlatego w niecałe 5 minut moja szklanka była już pusta. Jak zwykle poczułam zimno uderzające do głowy i zacisnęłam oczy. Avalon zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami i zwróciłam się do niej.
- Myślisz, że nie powinnam utrzymywać kontaktu z Tade'em?
- Nie, to nie tak. Miło, że chłopak chce się przyjaźnić, ale boję się trochę o ciebie. Widać, że ma inne zamiary i chce cię odzyskać.- odpowiedziała troskliwie.
- Obyś się myliła.- powiedziałam cicho. 
         Allan z Vanessą zostawili pieniądze na stoliku i wyszli z lokalu.
- Idziemy?- zapytała przyjaciółka.
- Widziałam już wystarczająco.- odparłam zawiedziona. Nie mogłam pojąć, czemu akurat ona ma być ważniejsza od rodzonej siostry. Kiedy to wszystko się między nami popsuło? Dawniej byliśmy nierozłączni. Pamiętam, jak razem z Allan'em nagadywaliśmy sobie nawzajem o Megan i knuliśmy  w tajemnicy sposoby, jak uprzykrzyć jej życie. Teraz on jest bardziej dorosły, odpowiedzialny.. I chyba zapomniał o tamtych czasach.
- Obudź się.- wyrwał mnie głos Avalon. Uniosłam delikatnie lewą brew.
- Matt powiedział mi o imprezie w sobotę. Pomożesz nam wszystko przygotować?- uśmiechnęła się cwaniacko.
- OK.- zgodziłam się od razu. Ucieszyła się i zgarnęła włosy na jeden bok.
- To jutro spotkamy się u nas i wszystko obmyślimy, dobra? Ja muszę jeszcze załatwić sprzątaczki na niedzielę. Sami w trójkę tego nie ogarniemy. A później wyślę ci sms-a kto będzie, oczywiście ze znajomych. OK?- trajkotała jak najęta, wyjęła portfel i położyła pieniądze za nas obie przy karcie.
- Pa!- rzuciła wychodząc szybko. Uśmiechnęłam się i również wstałam. Gdy dochodziłam do drzwi usłyszałam moje imię. Obróciłam się i spojrzałam na grupkę dziewczyn, zupełnie mi nieznanych, razem z kilkoma chłopakami. Wskazywali na mnie, abym do nich podeszła. Zaskoczona zwróciłam się w stronę ich stolika po lewej stronie lokalu.
- Jakiś problem?- zapytałam bezpośrednio.
- Ty jesteś ta popularna siostra Blake'a, co nie?- któryś  z nich zabrał głos, nawet nie zdążyłam zauważyć który. Było ich tam od groma, a jeden zasłaniał drugiego.
- Popularna?- powtórzyłam zdezorientowana.
- No ba.- odezwała się jakaś krucha i drobna dziewczyna o jasnobrązowych włosach. -Krążą plotki, że ledwo przyjechałaś a już zakolegowałaś się z Taylor'em i Fox. Podobno teraz się przyjaźnicie. Niektórzy mówią nawet, że chodzisz z Taylorem.- zachowywałam twarz pozbawioną wyrazu, ale w myślach wydawało mi się, że krążą po niej różnorodne emocje.
- Coś jeszcze?- zmrużyłam oczy.
- Chcieliśmy wiedzieć, czy zostajesz na stałe.- jakiś typek uśmiechnął się szeroko.
- Zobaczy się.- wzruszyłam ramionami i pospiesznie wyszłam z kawiarni. A więc już krążą o mnie plotki w Los Angeles? Super... Pewnie to przez popularność Chad'a i Avalon. Za bardzo się nie przejęłam.  I tak poznałam mało osób, więc raczej nic nie ryzykuję.
       Wracając do domu myślałam nad Allan'em i Vanessą. Jak to możliwe? Dylan z Loganem mówili, że mam na nie uważać. Widocznie Allan tak nie myśli. Zdałam się na intuicję. Nie chciałam tego zostawić w spokoju. Zaczęłam obmyślać plan podejścia, jaki chciałabym zastosować, ale nic nie wpadło mi do głowy.
     Weszłam do domu. Współlokatorzy brata ganiali się wokół kanapy a ja stałam jak wryta. Kolesie po 20 lat i takie zabawy? Śmiechu warte.
- Siemka!- powitali mnie radośnie.
- Prawie wcale z nami nie rozmawiasz, masz może jakieś problemy?- Dylan odrzucił poduszkę trzymającą w ręce i stał się 'troskliwy'.
- Nie, aż taka szybka nie jestem.- wytknęłam mu język.
- A jeżeli brakuje wam siostrzyczki kochanego kumpla, wystarczy powiedzieć.- uśmiechnęłam się, na co pokiwali twierdząco głowami.
- A... Wiecie coś o Allanie i Vanessie?- zapytałam 'niewinnie'.
- Oni ze sobą? Allan jej nienawidzi. Niemożliwe. Chyba, że przez magiczny sposób kosmici podmienili mu mózg.- wyjaśnił Logan. Zamyślona wróciłam do pokoju.
Nie wychodziłam już z niego do wieczora. Wzięłam swój telefon po wielokrotnych upadkach, ponieważ przypomniałam sobie o Avalon. Wiadomość czekała. Otworzyłam od razu.
Z naszych wspolnych znajomych wyslalam zaproszenie twojemu bratu i kumplom, Chad'owi
jak chcesz zapros tez Tade'a
i mysle ze spodoba ci sie ktos kogo zaprosilam.
musisz go poznac!
Zrobiłam zaskoczoną minę, ale odłożyłam komórkę na szafkę nocną. Zmęczona położyłam się na łóżku, uruchomiłam film na laptopie i w połowie seansu zasnęłam.

                        ***
Cześć!
Nie ma Matta, ale tak bywa. W nie każdym będzie, ale jak już jest, to myślę, że wzbudza wystarczająco dużo emocji.
I muszę coś powiedzieć o blogu.

Jak czytałam ostatnie komentarze, widzę, że niektórzy, a nawet większość z Was chce, żeby stało się 'coś' między Mattem i Nathalie. Rozumiem, też za nimi szaleję! Ale postawcie się na moim miejscu. Jakbym zrobiła scenkę między nimi, moje opowiadanie byłoby banalne, przewidywalne, i to byłby koniec mojego blogowania. A ja nie chcę kończyć tak szybko. Mam nadzieję, że jeżeli nadal będę przeszkadzać tej dwójce, to nie stracę czytelników.
I dziękuję za tyle miłych, naprawdę miłych komentarzy. Kiedy je czytam, od razu uśmiech pojawia się na twarzy.
Do następnego.

5 komentarzy:

  1. Tak, tak pisałaś mi już o tym ;) Nie przejmuję się. Tyle Ci mogę dać przykładów książek, gdzie autorka 'przeszkadza' dwójce bohaterów i ja mam ochotę ją udusić, że już się przyzwyczaiłam ;D
    Niesamowity rozdział! Fajnie opisałaś jej emocje. Za długie nie były te opisy, ale wystarczyło, bo narracja jest 1. osobowa. Bardzo Ci dziękuję, że dodasz kolejną 'nówkę', czyli jakiegoś gościa czy gościówe na imprezie. Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Genialny blogg! <3 KOCHAM GO! i kocham Ciebie, bo piszesz w świetny sposób. Twoja bohaterka zachowuje się potocznie, bez żadnych dziewnych manier i... Matt ;33 . Jestem fanką twojego bloga. Pozdro.

    Szukam czytelników. Zapraszam. zwierciadlotwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Olą :D
    Także przywykłam do książek, gdzie jedyną myślą moją jest w jaki sposób mogę zabić autorkę :D
    No ale cóż...
    opowiadanie nadal mi się podoba, chociaż znowu Matta nie ma :(
    A co do sytuacji z ganianiem się wokół kanapy - mi za jakiś rok piknie 20lat a nadal uwielbiam bawić się na placu zabaw, a bracia którzy są przed 30tką zachowują się jak 5latki albo jeszcze gorzej xd

    Szkoda, że tym razem nie byłam pierwsza w komentarzach :(
    Pisz dalej, mam nadzieję że niedługo dodasz następną część :D
    I no wiesz... Matt ... :D
    Mini scena Ci nie zaszkodzi ;p

    Nowy bohater będzie? ;>
    Nie mogę się doczekać! :D


    serce-smierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper Natalia !
    Gdy czytałam " - Obudź się.- wyrwał mnie głos Avalon. Uniosłam delikatnie lewą brew. " pomyślałam że to wszystko to sen. ^^
    ale twoja wersja bardziej mi sie spodobała. ; ]
    Masz WIELKI talent !
    Zadziwiasz mnie nowymi tematami oraz to skąd je bierszesz. ; ]
    Zgadam sie z tym że nie gdyby Mat był z Nath było by to zbyt banalne. Pisz swoje. Wychodzi Ci to meeeega dobrze. ; ]
    *Chwile Nath i Mata... ach.. mogłyby trwać bez końca. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozidział choć nie podoba mi sie to że takie krótkie :P . ni no a tak na serio to fajny blog i rodział bardzo bardzo ciekawy

    mojmozg13.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń