piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 21.

   Wdychałam zapach migdałów i świetnych perfum Olivera. I płakałam. On nic nie mówił, tylko momentami jeszcze bardziej przyciągał mnie do siebie. Tego potrzebowałam teraz. Dowiedziałam się, że chłopak, którego kocham, tak naprawdę ma inną, a jego uczucia do mnie były.. No właśnie, były. Rozmowa w jego pokoju mnie załamała, a Vanessa wchodząca do ich domu jeszcze bardziej dołowała. Niemożliwe. Kiedy wszystko tak dobrze się układało, kiedy myślałam, że jestem właśnie we właściwym miejscu, jeden moment i to runęło. Ale nie będę znów uciekać. Co to, to nie.
   Oliver bawił się moimi włosami. Powoli mnie od siebie odsuwał.
- Nie, proszę- szepnęłam do jego ucha. Czułam, jak się uśmiechnął. Przesadził mnie obok, a sam oparł się o ścianę i skrzyżował nogi. Wyciągnął dłonie, a ja jak najszybciej się w niego wtuliłam. Robiłam wszystko instynktownie, byłam zdezorientowana, załamana. Po prostu Oliver był, kiedy potrzebowałam. I się starał.
Gdy po paru minutach uspokoiłam się, chłopak odgarnął mi kurtynę włosów z twarzy.
- Powiesz mi, co się stało?- zapytał nieśmiało, jak nie on.
- Bo..- przetarłam oczy. Zdawałam sobie sprawę, że jestem cała rozmazana od tuszu, ale nie przeszkadzało mi to. Nie byłam Vanessą. – Chodzi o Matt’a.
- Rozumiem już- powiedział pewniej.
- Co rozumiesz?- wyjąkałam nadal mając głowę na jego kolanach.
- Jesteś w nim na maksa zakochana, a sprawy potoczyły się inaczej. A ty jesteś za twarda, żeby płakać przy kimś, prawda?
- Prawda- przyznałam zaciskając powieki.- Coraz częściej uświadamiam sobie, że jestem mięczakiem.
- Bo płaczesz?- zdziwił się.- Płacz to nic złego, Nathalie. Sama dla siebie jesteś zbyt surowa.
  Drzwi prowadzące na taras otworzyły się i ujrzeliśmy Logana z kubkiem kawy i książką. Rozszerzył oczy, gdy nas zobaczył.
- Nie wiedziałem, że tu jesteście…- zaczął się tłumaczyć.
- Już idziemy do pokoju. Czytaj sobie- wytknęłam mu język i zaprowadziłam Olivera do swojego pokoju. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Podoba mi się- wygłosił. Uśmiechnęłam się.
- Już nie chcesz się przytulić?- zapytał „zasmucony”.
- Chcę-  odparłam bez namysłu. Tak fajnie przytulał. Znów przylgnęliśmy do siebie.
- Pomogę ci o nim zapomnieć chociaż na jeden dzień- oznajmił zdecydowanie. Pokiwałam głową.

  Oliver opowiadał mi, co wyczyniał w swoich szkołach. Od razu poprawił mi się humor, gdy usłyszałam o tym, jak przechodził z kolegą przez korytarz wentylacyjny, żeby tylko wysunąć rękę z zapalniczką i wywołać alarm przeciwpożarowy. Albo, gdy posmarował całe boisko szkolne ketchupem, rozłożył surowe mięso i porozkładał kukły godzinę przed meczem piłki nożnej. Za to został też wyrzucony ze szkoły.
- Raz założyłem się z kumplem, że wytrzymam 3 noce w szkole- zaczął- i wytrzymałem, ale chowałem się w klasach, w szafkach i gdzie się dało.
- Głupek z ciebie- wygłosiłam ze śmiechem. Wytknął mi język. Leżeliśmy na łóżku, miałam głowę na torsie Olivera. Wiedziałam, że on będzie to źle odbierał, ale ja nie umiałam inaczej. Bardzo potrzebowałam kogoś takiego jak on.
- Jak się czujesz?- zapytał przejeżdżając palcem po wierzchu mojej dłoni. Westchnęłam.
- Dobrze- skłamałam, to fakt. Ale co miałam zrobić? Chciało mi się płakać, jednak nie przy Oliverze. Nie miałam ochoty na pokazywanie, jak mnie to wszystko boli. Oliver bawił się albo  moimi dłońmi, albo włosami. Czułam się przyjemnie. Zawsze coś. Głupio mi było, ponieważ wiedziałam, że zachowuję się jak idiotka. Nie powinnam w ogóle z nim rozmawiać o Matthew. Nie powinnam mu robić żadnej nadziei, ale w pewien sposób nie chciałam być sama, nawet jeżeli miałam Michael i Avalon.
- Miło, co?- zagadnął po kilku minutach. Pokiwałam głową. Lekko uniosłam kąciki ust.
- Mam twoje rzeczy, a Allan mnie wpuści….  Przeszkadzam?- w drzwiach pokoju pojawiła się Michael z moimi torbami i własną, ogromną walizką. Uniosła brwi, a jej wyraz twarzy wskazywał wszystko. Nie lubiła Olivera i nie chciała go do mnie dopuszczać. Zawsze się o mnie martwi.
- Nie- zaoponowałam szybko.
- Tak- Oliver przewrócił oczami i powolnie podniósł się do pozycji siedzącej. Dałam mu kuksańca w bok.
- No to ja idę. Pa, skarbie- powiedział szybko, musnął palcami moją dłoń i wyszedł.
- I krzyżyk na drogę- rzuciła Michael po zamknięciu drzwi. Odwróciła się w moją stronę i położyła ręce na biodrach.
- Co to miało być, hę?
- Nic- jęknęłam opadając na łóżko.
- Właśnie przed chwilą widziałam- powiedziała oskarżycielsko, jakby przyłapała nas na czymś niewłaściwym. Mama Michael. Tak, to dobre określenie.
- On po prostu mnie pocieszał, nic się nie wydarzyło- mruknęłam cicho.
- Po czym? Musisz mi powiedzieć, bo z domu wybiegłaś jak oparzona- usiadła na rogu łóżka.
I opowiedziałam jej wszystko, dokładnie ze szczegółami. Mówiłam oschle, jakby to, co się wydarzyło, nic mnie nie obchodziło.
- Widziałam tą lalę jak wchodziła. Avalon dostała szału i zaczęły się kłócić, ale… Dobra. Nieważne. Chodźmy coś zjeść- uśmiechnęła się zmieniając temat.
- „Ale” co?- dociekałam.
- Zszedł Matt i zabrał Vanessę do siebie- dokończyła ciszej. Tak jak myślałam. Wstrętna żmija. Już mogłaby zachować trochę godności. Z dnia na dzień zmienia chłopaka. Co oni w niej widzą? Rozumiem, że może być ładniejsza od wielu dziewczyn, ale przecież bóstwem też nie jest. Uważa się za lepszą, piękniejszą, myśli o sobie jak o pępku świata a wszyscy wokół niej skaczą jak pieski.
Wszystkie emocje przekierowałam na uczucie nienawiści do Vanessy. Nie chciałam o niczym innym myśleć, tylko o tym, żeby jej dopiec. Nie wiedziałam jak. Już naprawdę byłam wykończona.
- Nieważne. To nie miało sensu- stwierdziłam krzyżując nogi.
- Co nie miało sensu?- Michael zrobiła to samo.
- Moje zakochanie. Nadal nie ma. Myślałam, że coś między nami mogłoby być. Kocham go, codziennie chciałam, żeby jednak zaskoczył, marzyłam o pocałunku z nim w deszczu..- rozmarzyłam się, jakby taki pocałunek z Matt’ em mógłby wyglądać. Nie mogłam stłumić uczucia, które mnie dotknęło, jak tylko wyobraziłam sobie nasze wargi połączone w pocałunku.- Jestem głupia i naiwna- zacisnęłam powieki i odgarnęłam niesforną grzywkę.
- Nic nie rozumiem. Przecież od razu dało się zauważyć jak na siebie patrzycie. To nie było takie „o”, tylko coś naprawdę prawdziwego. Nie rozumiem- Michael cały czas rozważała. Nie wiedziała jednak o ostatniej nocy. Nie miała pojęcia, co się wydarzyło. Jego słowa.. Że zrobi wszystko, żebym wybrała jego. A ja nie chciałam wybierać, ponieważ wybór był oczywisty. On coś do mnie czuł.. Tylko moje słowa o Oliverze wszystko między nami zmieniły?
   Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Od razu zerwałam się z miejsca i pobiegłam otworzyć, o mało co nie przewracając Allan’ a. Przytuliłam go na powitanie i pocieszenie. Jeszcze nie wiedział co wyprawia jego „była”.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi, do środka wparowała rozwścieczona Avalon.
- Jak ja tej suki nienawidzę!!!- wrzasnęła wchodząc w głąb domu.
- No to witaj w klubie- mruknęłam.
- Michael powiedziała ci o niej?- zapytała już spokojniej. Przytaknęłam.
- Wstrętna zołza. Prędzej wyrwę sobie wszystkie włosy łyżką niż dopuszczę do tego, żeby do nas przychodziła.
- Powodzenia życzę- mrugnęłam i wskazałam gestem, żeby weszła po schodach.


- Zastanawiałam się, kiedy będziesz- zażartowała Michael na widok Avalon. Ta przewróciła oczami.
- Daj mi tutaj zdjęcia Maksa Irons’a, bo zaraz oszaleję- Avalon zwróciła się do mnie, a Michael wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Napisz do Chada, a nie- wytknęłam jej język. Uśmiechnęła się i rzeczywiście wyjęła telefon. Miło było obserwować kolejne uśmiechy, kiedy tylko dostawała od niego następne wiadomości.


Wyszło na to, że tego dnia również zrobiłyśmy sobie babski wieczór. Oglądałyśmy „ Pamiętniki Wampirów”, odcinek po odcinku zajadając się czekoladą. Nie siedziałyśmy całą noc, jednak i tak nie mogłam zasnąć. Ciekawe, czy Vanessa już od niego poszła… 

                                                     ***

Jak obiecałam :)
No to WAKACJE !! Bardzo szybko zleciało. Jak świadectwa? Pasek jest? ;)
Początek wakacji w dość złym nastroju, ale może wszystko się unormuje. Chciałabym w końcu kogoś nowego poznać. Jakieś plany na te dwa miesiące?
 Naprawdę już jest coraz bliżej końca, a mi coraz bardziej smutno. Nie wiem czy moje plany z drugim blogiem wypalą, prawdopodobnie założę go po wakacjach, albo pod koniec sierpnia. Ale nie będę się wychylać, wyjdzie jak wyjdzie :))
No to słonecznych, zabawnych, miłych i przyjacielskich wakacji <3

4 komentarze:

  1. OJ, jak się cieszę, że to dodałaś..Kocham twoje opowiadanie..
    Kiedy można się spodziewać nowego rozdziału?.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie, jeszcze TVD *-*. Pisz częściej ! :D by Vanessa nie była z Matt'em. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski.
    Czekam na next.
    Ahh.. ten olivier ;D
    Pozdrawiam i życzę miłych wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pizgam... ZA KRÓTKI ! Nienawidzę Cię, bo nie wiem co dalej. -,- Aww.
    A Matt mnie wkurzył - jebne mu. xd

    No ogólnie to jak zwykle to jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń