piątek, 22 marca 2013

Rozdział 10.


     Wstałam wcześnie. Miałam problem z zaśnięciem. Co chwilę wierciłam się na łóżku i co zasnęłam, to się obudziłam. I tak w kółko. 
      Leżąc pod cieplutkim kocem wzięłam swojego laptopa i zaczęłam buszować po portalach plotkarskich. Zazwyczaj nic ciekawego tam nie ma, tak było i wtedy. Same porównywania między największymi gwiazdkami popu, kolejne nagrody i osiągnięcia. Rutyna.
      Podreptałam z ubraniami w ręku do toalety. Przemyłam twarz, przeczesałam włosy i umalowałam się tuszem do rzęs. Ubrałam spodenki w kwiatki, białą bluzkę na ramiączkach, a na to różową, luźną koszulkę. Trochę lalkowato. Zabrałam też trampki (białe), aby nie krzątać się po domu w butach, i położyłam je w pokoju przy drzwiach.
      Zeszłam do salonu, położyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor. Wszyscy spali. Leciałam po kanałach bez zastanowienia, natrafiłam w końcu na przypadkowy odcinek 'Czystej Krwi' i pogrążyłam się w serialu.
    Około 11 chłopcy zeszli do kuchni. Z daleka uśmiechnęli się do mnie. 
- Jak po imprezie?!- krzyknęłam nie zmieniając miejsca.
- Świetnie!- odkrzyknął Allan, kątem oka dostrzegłam jak łyka jakieś tabletki. 
  Zadzwonił dzwonek. Leniwie zwlekłam się z kanapy i ruszyłam otworzyć.
- Cześć!- za drzwiami stał Chad, jak zwykle nabuzowany tą swoją energią.
- Cześć, co jest?- uśmiechnęłam się.
- Może pójdziemy dzisiaj do kina?- zaśmiałam się.
- Jasne, wejdź. Poczekasz chwilę?
- OK.- wyszczerzył się i usiadł na fotelu. Pobiegłam na górę, wzięłam workowatą torbę, włożyłam tam telefon, portfel i inne potrzebne drobiazgi. W lusterku poprawiłam włosy, włożyłam trampki i z powrotem znalazłam się na dole. Uśmiechnęłam się do witających się chłopaków i 'porwałam' przyjaciela.
- Bierzemy też Avalon?- zwrócił się do mnie, kiedy tylko wyszliśmy. Pokiwałam twierdząco głową i zmieniłam kierunek.
  Chad zapukał do drzwi. Otworzyła nam Avalon.
- Siemka.- powiedzieliśmy równocześnie.
- Wybieramy się do kina, dołączycie się?- nie dałam dojść dziewczynie do słowa.
- Pewnie! Tylko się przebiorę.- zanim zdążyła wymówić te słowa, już jej nie było.
- A!- plasnęła się w czoło. - Matt, to Chad. Chad, poznaj Matt'a- mój brat.- wyjaśniła wchodząc po schodach, przy nas od razu pojawił się Czarnowłosy.
- Od kiedy ty masz drugiego brata?!- Blondasek krzyknął do niej rozbawiony i życzliwie podał rękę Mattowi.
- Jestem nie mniej zaskoczona od Ciebie !- odkrzyknęła.
- Czyli idziemy do kina?- zapytał drugi bliźniak, na co pokiwaliśmy twierdząco głowami. Powolnie ruszył do swojego pokoju.


    Droga była pełna.. Wybryków chłopaków. Nabijali się z każdego przechodzącego biznesmena. Nie wiem co ich tak bawiło, ale wolałam nawet nie pytać. Avalon wykorzystała okazję, że chłopaki gdzieś 'zniknęli'.

- To.. To jak wczoraj było z Tadem?- szturchnęła mnie w ramię z łagodnym wyrazem twarzy. Westchnęłam.
- Pocałował mnie. - mówiłam półgłosem. Zdziwienie na twarzy przyjaciółki przeraziłoby niejednego naukowca.
- I nic nie czułam. Powiedziałam mu to. Powiedziałam też, że on potrzebuje kogoś takiego jak on sam i podziękowałam za uświadomienie, że go nie kocham i nie kochałam.- dokończyłam na jednym tchu.
- Pewnie był przygnębiony.- stwierdziła.
- Albo znalazł sobie panienkę do przelecenia w dyskotece.- wyrwało mi się i wzruszyłam ramionami. Rozmawiałyśmy jeszcze krótką chwilę i ponowną obecnością zaszczycili nas nasi towarzysze. Dotarliśmy do kina już w normalnej atmosferze. Przy budynku stała mała grupka facetów, wszyscy ubrani w stylu dresiarzy, napakowani i łysi. Nie powiem, trochę się przestraszyłam. W dodatku byłam prawie pewna, że obserwowali każdy nasz ruch. Na szczęście, przeszliśmy obok nich bez szwanku. 

- Cztery razy na 'Piękne Istoty'.- bilety zamawiałyśmy razem z Avalon, a chłopaki pojawili się obok z dużym popcornem i Pepsi. Z uśmiechami weszliśmy na salę kinową. Zajęliśmy miejsca, zgasły światła i seans się zaczął. Siedziałam między bliźniakami. Miałam łokieć oparty o siedzenie razem z Matt'em. Czułam, że jestem czerwona. 

  Wyszliśmy z sali kinowej cali roześmiani, mimo fatalnego zakończenia filmu.
- To gdzie teraz idziemy?- zwróciła się do wszystkich Avalon.
- Nie wiem.- wzruszyłam ramionami. - Chodźmy się przejść.- zasugerowałam. Pokiwała twierdząco głową. 
     Kiedy byliśmy już na zewnątrz, tamta grupka cały czas stała w swoim poprzednim miejscu. Zliczyłam tam cztery osoby, wcześniej wydawało mi się, że była liczniejsza. Trzymałam się w miarę z daleka. Skręciliśmy w inną ulicę, oni ruszyli za nami. Spokojnie- mówiłam w myślach. 'To zbieg okoliczności'- dodałam. Chodziliśmy po mieście cykając różne zdjęcia, robiąc filmiki, jedząc lody i słodycze kupowane w najbliższych sklepach. Co jakiś czas oglądałam się za siebie. 
  Zrobiło się ciemno. Wybraliśmy najbardziej odsamotnioną drogę do domu. Bałam się coraz bardziej i coraz częściej patrzyłam za siebie. Byłam pewna. Od początku czekali na nas, a teraz nie wiadomo co chcą zrobić. Przy mnie szedł Matt. Bez zastanowienia chwyciłam jego nadgarstek i odciągnęłam kilka kroków do przodu. Musiałam zignorować to przyjemne... Nie. Nie zignorowałam. Przez co, było mi jeszcze trudniej z nim  rozmawiać.
- Widzisz tamtych facetów? Cały dzień łażą za nami.- powiedziałam półgłosem patrząc mu w oczy. Obrócił się lekko. 
- Tylko nie panikuj, dobrze?- złapał mnie za ramiona i lekko ugiął nogi w kolanach, żeby znaleźć się na moim poziomie. Pokiwałam twierdząco głową. 
- Proszę, spokojnie..- szepnął półgłosem. Dołączyliśmy do Chad'a i Avalon. 
- Ruchy, ruchy. Może zdążymy na jakąś fajną komedię.- pogonił ich Matt. Spojrzeli na niego dziwnym wzrokiem, ale przyspieszyli tempo.
- I wy dwoje- wskazał na mnie i Blondaska- nocujecie u nas, OK?
- Jasne.- potwierdziłam starając się opanować narastający strach. Po drodze nie mijały nas żadne samochody ani rowery. Tamci kolesie szli cały czas poruszając się cicho jak myszy. A w dodatku, nigdy nie wiadomo o co chodzi takim typkom.
Pospiesznie wystukałam sms-a do Allan'a.
Bede nocowac u Avalon, OK?
Odpisał po kilku sekundach.
Baw sie dobrze. :)
Schowałam komórkę. Doszliśmy do domu. Avalon weszła pierwsza, za nią Blondasek. Matt przytrzymał mnie na chwilę za ramię.
- Znasz ich?
- Gdybym ich znała, nie bałabym się.- odpowiedziałam szczerze. Wiedziałam, że będzie chciał się z nimi jakoś porozumieć, ale ponownie złapałam go za nadgarstek. Chciałam za rękę. Chciałam, ale nie wypadało. Martwiłam się o niego.
- Nawet nie waż mi się z nimi rozmawiać. Proszę, chodźmy już do domu.- popatrzył mi w oczy przez chwilę i przepuścił w drzwiach. Widziałam jak ogląda się za siebie. Oni stali jakieś dwa domy dalej i przyglądali się posiadłości bliźniaków.
Matt zakluczył drzwi od środka. Oboje nie chcieliśmy poruszać tego tematu przy pozostałym towarzystwie, milczeliśmy. 

     Zaczęliśmy robić naleśniki czekoladowe. Matt posłał mi uśmiech. Sypnęłam go lekko mąką, ale nie miałam na celu bitwy na jedzenie. Oddał mi jeszcze mniejszą ilością białego proszku do pieczenia. Uśmiechnęłam się. Wyjrzałam przez okno w kuchni. Stali bliżej. Obserwowali światło. Już zdążyli przejść. Kuchnia wyglądała idealnie na ulicę. Szybko zasunęłam zasłony.

- Avalon, wy macie taras, prawda?- zapytałam się jej pospiesznie.
- Mamy.- potwierdziła.
- Weź klucz i zamknij go, szybko.- powiedziałam poważnie i zaczęłam zasłaniać kolejne okna. Matt lekko wyjrzał przez zasłonę.
- Co za chora komedia.- stwierdził. Avalon wróciła po kilku minutach.
- OK. Zamknęłam na klucz i zasłoniłam, ale o co chodzi?
- Ktoś obserwuje dom.- wyjaśniłam. - Nawet kilku ktosiów. 
- Może wezwać policję?- zaczęła pocierać dłonie.
- Policja może nas wyśmiać.- powiedział Chad.
- Na razie nic się nie dzieje. Nie wiemy czy to chodzi o nas, to są tylko przypuszczenia- dodał Matthew. 
- Odechciało mi się naleśników. Chodźmy do salonu- powiedziałam błaganie.
- Masz niezłego pietra. Zupełnie jak nie ty- zaśmiała się Avalon. Posłałam jej blady uśmiech.

     Kilka godzin oglądaliśmy telewizję, rozmawialiśmy lub po prostu żartowaliśmy. Co chwilę odganiałam od siebie ucisk w żołądku na widok uśmiechu Matthew. Odgoniłam też fakt, że ci kolesie mogą 'czatować' na nas. Po prostu chciałam spędzić miły wieczór.



Po drugiej w nocy cały czas jeszcze nie spałam.

- Teraz będziesz siedzieć przez całą noc?- szepnął Matt, usypiający obok nas. Razem z Avalon spałyśmy na kanapie, chłopaki po dwóch naszych bokach na podłodze.
- Staram się zasnąć- odszepnęłam. Uśmiechnął się.
- Kolorowych snów, N- nie odezwałam się. Posłałam mu lekki uśmieszek i odwróciłam się na drugi bok. Policzki mnie piekły. W dodatku to zdrobnienie wyprowadziło mnie z równowagi!
Zasnęłam dopiero po uspokojeniu hormonów.
                                                    ***

Hej.
Liczyłam, że rozdział ten wstawię za jakiś czas, jeżeli pojawi się więcej komentarzy, no ale zostałam zmuszona.
Myślę, że nie jest  zły, opinia należy do Was.
Piękną mamy zimę tej wiosny, prawda?
11. dodam jeżeli zobaczę komentarze.
Do następnego.

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Czekam nn. Zapraszam do mnie:
    real-life-sophie.blogspot.com
    Jeśli wejdziesz bardzo proszę zostaw komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. !
    Bardzo mi sie podoba i czekam na kolejny.
    ; >

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tak: masz już komentarze, tak więc jesteś zmuszona dodać następny rozdział :)
    Skończyłam czytać i jest mi z tego powodu źle :D
    Wkleiłaś linka na zapytaj,onet.pl i wcale nie żałuję, że weszłam na niego.
    Czekam na następne!

    serce-smierci.blogspot.com
    Przeczytasz również?

    OdpowiedzUsuń