czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 3.


Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Obyś człowieku miał ważny powód, żeby budzić mnie tak wcześnie- wymamrotałam.
- Cieszę się, że odebrałaś. Całą noc próbuję się do Ciebie dodzwonić- po drugiej stronie usłyszałam głos Tade'a. Momentalnie poderwałam się z łóżka i oprzytomniałam do końca.
- Czego Ty chcesz?!
- Porozmawiać- mówił spokojnie i stanowczo.
- Nie mamy o czym.
- Owszem, mamy.
- To nie ma sensu. Wracaj do Megan, na pewno tęskni- rozłączyłam się. Znowu to samo. Znowu chce mi zamącić w głowie. 

      Podreptałam do łazienki. Przynajmniej chciałam, bo kilka razy pomyliłam drzwi. Kiedy w końcu trafiłam na właściwe uśmiech sam pojawił się na twarzy. Duża wanna i spore lustro. Uwielbiam. Nie jestem jakąś próżniaczką, ale lubię posiedzieć sobie w łazience. 


Przemyłam twarz zimną wodą, przeczesałam włosy palcami i po cichu wróciłam do pokoju. Po drodze spojrzałam na zegarek- 7:20. Jęknęłam i padłam na łóżko, jednak nie czułam potrzeby, żeby spać. 

Wyjęłam z szafy czarne rurki i białą, luźną koszulkę. Pospiesznie się ubrałam, założyłam też długi wisiorek i ponownie poszłam do łazienki. Uczesałam się, pomalowałam.  Włożyłam czarne trampki i wyszłam z domu. Nie chciałam bezczynnie siedzieć. 

     Pierwszy raz w takiej okolicy. Starałam się nie oddalać za bardzo, krążyłam w kółko, spacerowałam wokół ulicy i najbliższych zakamarków, żeby chociaż w najmniejszym stopniu zapoznać się z tutejszą okolicą. Miasto gwałtownie budziło się do życia. Powietrze zanieczyszczone, atmosfera też nie za ciekawa, ale da się przeżyć. Nie wiem ile czasu chodziłam po mieście, zobaczyłam dosyć spory park. Stała w nim również duża grupka nastolatków, w moim wieku, minimalnie starsi lub młodsi. Śmiali się, wygłupiali. Typowa młodzież.         


        Zmieniłam kierunek i poszłam w stronę tego ów parku. Nie zamierzałam zawierać nowych znajomości, ale przecież nie zaszkodzi posiedzieć na ławce kilka minut. Przeszłam koło tej grupki z uniesioną głową. Czułam na sobie ich spojrzenia. Swoją drogą, co tacy młodzi ludzie robią na mieście o najwyżej 9 rano? Trochę dziwne. Mimo wszystko, usiadłam na drewnianej ławeczce po drugim końcu parku. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni rurek i spojrzałam na wyświetlacz - 11. Rzeczywiście ten czas leci bardzo szybko. Miałam kilka wiadomości od Allana. Nawet nie przeczytałam, od razu usunęłam. Żeby się nie martwił wystukałam na klawiaturze krótką wiadomość:

Braciszku nie martw sie o mnie. aktualnie siedze w parku nic mi nie jest i przepraszam ze wyszlam bez slowa. to sie nazywa brak kultury, niedlugo bede!
      Schowałam urządzenie i zaczęłam obserwować ruch dookoła mnie. Wszyscy pędzą, pędzą i pędzą. Nie wiadomo po co się tak śpieszą. 
- Nie widziałem Cię tu wcześniej- dotarł do mnie głos po prawej stronie. Odwróciłam gwałtownie głowę i ujrzałam wysokiego Blondyna, o wręcz białych włosach. Jego spojrzenie było sympatyczne, ale wwiercał we mnie wzrok.  Obserwowała nas cała tamta grupka więc podejrzewam, że wysłali go tutaj.
- Spostrzegawczy jesteś- rzuciłam zadzierając głowę.
- Nie da się ukryć. To skąd Cię przywiało?
- Z Chicago-  odpowiedziałam. -Coś jeszcze?
- Też Cię lubię - zignorował moje 'ostrzegawcze' spojrzenie. - Chcieliśmy poznać nową twarz w tych stronach. Dzisiaj jest niezła impreza w klubie Inspiration Night, może wpadniesz?
- Zobaczymy. 
- To mam nadzieję, do zobaczenia... Nosisz jakieś imię?
- Do zobaczenia- wytknęłam mu język i ruszyłam w drogę powrotną. Nie mam nic do roboty, więc taki wieczór w klubie to chyba dobry pomysł. Zagadam Allan' a w którym to miejscu i przejdę się zobaczyć. 

W domu byłam ok.12.  Już od progu brat na mnie naskoczył. 

- Nath, no proszę Cię! Wiesz jak się martwiłem? Mogłaś wcześniej powiedzieć, że zamierzasz gdzieś wychodzić- znacząco gestykulował.
- Ciebie też miło widzieć, braciszku- posłałam mu uśmiech i poszłam do kuchni coś zjeść. Wzięłam sok pomarańczowy i usiadłam obok Logana.
- To z Twojej strony było niekulturalne -zaczął.
- A Ty to się lepiej zamknij- powiedziałam najsłodszym tonem na jaki było mnie stać.
- Zły dzień?
- Da się przeżyć- mruknęłam.
- Ach, tak. Słyszałem rano jak z kimś się kłóciłaś. o co chodziło?- oczy wyszły mi z orbit. Przecież mówiłam cicho, więc jak to możliwe?
- Mam pokój obok- Logan uśmiechnął się szeroko. 
- Nieładnie podsłuchiwać, skarbie- lekko szturchnęłam go w ramię i poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam laptopa i posprawdzałam kilka maili.
19. 00 Zebrałam się i zaczęłam grzebać w szafie. Wyjęłam czarne spodenki z ćwiekami, jeansową koszulę i conversy. Nigdy nie lubiłam się stroić, ale nie chciałam wyglądać jak odmieniec.  Ubrałam się i przejrzałam się w lustrze. Masywne uda były odsłonięte, szerokie biodra. Inni by to nazwali krągłościami. Przez chwilę stałam tak w bezruchu, ale szybko się otrząsnęłam. Wyjęłam z szafy czarny pasek i przeplotłam go na nadgarstku. 

Pomalowałam się kredką, błyszczykiem i wyprostowałam włosy. Związałam je w luźnego koka, a niektóre niesforne kosmyki opadały mi na twarz. A może by tak... Zmyłam błyszczyk i zastąpiłam go czerwoną szminką. Lepiej. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze, zabrałam czarną torbę i wyszłam z pokoju. Chłopcy siedzieli przy laptopie zaciekle coś czytając. Kiedy mnie zobaczyli uśmiechnęli się.
- Ładnie wyglądasz- stwierdził Logan. Odwzajemniłam uśmiech.
- Dzięki. Wiecie może gdzie jest Inspiration Night?
- Nowy klub. Jest niedaleko stąd. Przejdziesz dwie ulice na wschód i jesteś na miejscu. Nie da się go pomylić - wyjaśnił Dylan.
- Sama idziesz? - dodał Braciszek.
- Owszem, sama. I nie. Nie idziesz ze mną. Do zobaczenia- puściłam im oko i wyszłam z domu. Kiedy otworzyłam drzwi o mało co nie przeszłam na zawał. W progu stała sąsiadka. Dziewczyna o ciemnych, długich włosach.
- Idziesz do tego nowego klubu?- zapytała na powitanie. Pokiwałam głową.
- Świetnie. To chodź. Miałam cię właśnie wyciągać z domu- wyszczerzyła zęby w uśmiechu- tak na marginesie, jestem Avalon- podała mi rękę, którą bez wahania uścisnęłam.
- Nathalie.
- A więc idziemy się zabawić, Ślicznotko!
____________________________________
Cześć!
Dodałam ten rozdział, tak z dnia na dzień, ale po prostu nie mogłam wytrzymać. Jutro może dodam kolejny, a 5 nie wiem. Może w następnym tygodniu, jak napiszę następną część. Może wcześniej. Z racji tego, że mój blog odwiedza dość mało osób, proszę o jakieś komentarze. Przyjmuję krytykę.  Jeżeli pod rozdziałem znajdą się jakieś, to wtedy dodam kolejny post. No to co? Do następnego!


4 komentarze:

  1. Całkiem niezły rozdział, ciekawie napisany :)
    pozdrawiam
    ohmfh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie, mam wrażenie,że bede tu częściej zaglądać:) Podoba mi się twój blog więc nominuje Cie do Liebster Awards! Wiecej informacji znajdziesz w moim ostatnim poscie: iwillnotdieyoung.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże! Jestem tu od kilku dni i proszę! Dziękuję bardzo. :)

      Usuń
  3. Spodobało mi się Twoje opowiadanie.
    Jestem ciekawa ciągu dalszego, ale za muszę ogarnąć dom więc jak tylko skończę czytam ! :D


    serce-smierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń