- Ale na pewno wszystko OK?- zwróciłam się do Allan'a. Brat posłał mi łagodny uśmiech i pokiwał głową. Za mało czasu ze sobą przebywaliśmy, zdecydowanie za mało. Obiecałam sobie, że to zmienię, już na serio.
- Nath! Bo się spóźnimy!- Michael poganiała mnie po prostu w każdej minucie. Może i miała rację. Chad- kierowca naszego wypasionego vana- trąbił na nas już od pięciu minut.
- Baw się dobrze- Allan zaśmiał się i puścił mi oczko. Uniosłam kąciki ust, zabrałam telefon i podałam portfel Michael, żeby schowała go do swojej pojemnej jak na wielkość torebki. Mieliśmy pół godziny do rozpoczęcia koncertu, a wszyscy już czekali. Wybiegłyśmy z domu o mało co nie potykając się o własne stopy.
- Nathalie, usiądź proszę koło mnie!- Avalon wrzasnęła na cały samochód. Wzruszyłam ramionami i wpakowałam się na tylne siedzenie. Objęłam przyjaciółkę pytającym wzrokiem, ale przywitałam się machnięciem ręki ze wszystkimi.
- Vanessa się usunęła- Avalon szepnęła podekscytowana. Uniosłam brwi z zaskoczenia.
- Jak to?- zapytałam dość głośno, ponieważ sama nie mogłam uwierzyć.
- Ciszej!- poleciła ze śmiechem. Wzruszyłam ramionami, ale czekałam na wyjaśnienia.- Dzisiaj zapytałam się o nią Matt'a, a on odpowiedział, cytuję.. " Wczoraj dowiedziałem się czegoś, na co czekałem prawie dwa miesiące. Vanessa jest pusta, była po prostu chwilą zapomnienia, a ja nie będę już dupą wołową"- starała się mówić jak najciszej. A mnie oczy rozszerzały się coraz bardziej. A może mówił o moim "wyznaniu"? Boże... Te emocje naprawdę niczego nie ułatwiają. Wręcz odwrotnie. Człowiek nie potrafi zebrać racjonalnych myśli. Droga do sąsiedniego miasta minęła mi własnie na takich przemyśleniach. Trzeba było jednak skupić się na koncercie. Moim wymarzonym koncercie. Dotarliśmy na miejsce. Niesamowicie wysoki budynek z masą świecidełek przypominający te wielkie wytwórnie płytowe po prostu zapierał dech w piersiach. Koncert miał odbyć się na dachu tego wieżowca. Wbrew pozorom, bardzo mało ludzi wiedziało o tym wydarzeniu. A Vicky czekała na nas już przed szklanymi drzwiami wejściowymi. Młoda Blondynka uśmiechnęła się do każdego z nas i wręczyła wejściówki dla VIP- ów. Oliver podziękował dziewczynie i nareszcie weszliśmy. Tylko że w środku zaczęła się jakaś chora akcja. Oliver odciągnął mnie na bok, a Avalon zgarnęła Matt' a.
- Coś się stało?- zapytałam zupełnie zbita z tropu. Chłopak westchnął.
- Baw się dobrze. Ja muszę jechać. Mam samolot- powiedział z uśmiechem.
- Jak to? Nie zostajesz na koncercie?- myślałam, że będzie razem z nami. Przecież miał wracać dopiero po koncercie. Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja nadal nie rozumiałam.
- Przepraszam, ale tak wyszło... Nie złość się, ale jest jeszcze coś- przygryzł wargę, a ja czekałam. Już myślałam, że mnie nic nie zdziwi.- To Matt załatwił bilety, to on wszystko zorganizował i wypalił z propozycją. Myślał tylko o tobie- dokończył. Lekko uchyliłam usta. Wszystko robiło się coraz bardziej dziwaczne.
- Do zobaczenia za jakiś czas. Będę dzwonić, a ty masz się dzisiaj bawić- Oliver mocno mnie przytulił i ucałował we włosy. Odwzajemniłam gest. Nienawidziłam pożegnań, ale nie miałam zamiaru płakać. Mieliśmy się niedługo zobaczyć. Przyjaźń na pewno przetrwa. Westchnęłam i jeszcze raz wyściskałam Olivera.
- Trzymaj się, skarbie- powiedział lekko uśmiechnięty- i przepraszam.
- W porządku- powiedziałam kiwając głową.- Do zobaczenia- powiedziałam słysząc już głos wokalisty Simple Plan. Oliver skinął głową i pospiesznie wyszedł. Westchnęłam i skierowałam się przed siebie, kiedy znikąd wyskoczyła Avalon. Pociągnęła mnie za rękę i biegiem ruszyła przed siebie. Ta dziewczyna to ma siłę, naprawdę. Starałam się dorównać jej tempu. Wbiegłyśmy w długi korytarz, na którego samym końcu znajdowała się winda. Avalon stanęła.
- Teraz do windy. Wciskasz ostatnie piętro. I bez pytań- poleciła szeroko uśmiechnięta. Chciałam coś powiedzieć, cokolwiek, poprosić o wyjaśnienia, ale Avalon już pobiegła w inną stronę. Zrobiłam tak, jak powiedziała. Skierowałam się do windy i kliknęłam guzik z cyferką najwyższego piętra. Winda natychmiast się otworzyła, a w środku zobaczyłam.. Matt'a. Spojrzał na mnie i nie odwracał wzroku. Niepewnie, z coraz szybciej bijącym sercem, weszłam do środka. Winda się zasunęła i zaczęła wjeżdżać coraz wyżej. Ukradkiem spoglądałam na Bruneta.
W pewnym momencie poczułam szarpnięcie. Winda stanęła prawie przy najwyższym piętrze. Nie otwierała się, nie mogliśmy wyjść. Spojrzałam na chłopaka obok, który nawet się nie przejął. Z malutkich głośników po bokach usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki 'Save You'. Matt wolnymi krokami zaczął podchodzić coraz bliżej mnie. Aż w końcu nasze ciała dzieliły jakieś milimetry. Mogę dać sobie rękę uciąć, że serce miałam w gardle. A podekscytowanie sięgało zenitu. Ta bliskość, która zrodziła się między nami wywoływała motylki w brzuchu. I uczucie bezradności.
Matt położył swoją dłoń na mojej talii i jednym ruchem przyciągnął do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jak cię kocham- powiedział zdecydowanie, a jego oddech przyjemnie muskał mi twarz. Przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie dotknął wargami moich ust. To mrowienie, którego doznawałam wcześniej to było nic w porównaniu z uczuciem, które zrodziło się wtedy. Czułam się jak porażona piorunem. Ciepło rozchodziło się po całym ciele, napływało w szczególności do policzków. Matt nie odrywał ust, coraz bardziej pogłębiał pocałunek. Bez wahania go oddałam. Poczułam, jak chłopak się uśmiecha. Czuć smak tych słodkich warg mógłby być wart wszystkiego. Nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłam. Jego ręka znalazła się na moim karku, później wplótł ją we włosy, a ja trzymałam swoje na jego policzkach, które również były rozgrzane. Miałam całe niebo przy sobie. Pocałunek od samego początku przejawiał się z czułego w namiętny, a kiedy Matt delikatnie dotykał swoim językiem mojego, radość eksplodowała ze mnie całkowicie. Wiedziałam, że już nic nie będzie takie samo. Na krótką chwilkę się od siebie oderwaliśmy.
- Kocham cię- wyznałam kończąc swoją ostatnią wypowiedź.
- Kotku...- przeciągnął ponownie złączając nasze usta w pocałunku. Tym razem to ja się uśmiechnęłam nie przerywając czynności. Winda ruszyła. A piosenka się skończyła. Nie przerywaliśmy. Dopiero, gdy usłyszałam wiwaty odkleiłam się od Matt'a. Przy wejściu na dach stali wszyscy bliscy. Razem z zespołem. Razem z Oliverem! Wszyscy uśmiechnięci jak głupi do sera. Matt zaniósł się śmiechem i ucałował mnie w szyję.
- GRATULUJEMY!!!- krzyknęli unosząc kieliszki z szampanem. Zaskoczona zaczęłam śmiać się z sytuacji. Spojrzałam na Matt'a, tego przystojniaka, którego ujrzałam wychodzącego z sali komisariatu.
- Nareszcie będziemy razem- powiedział czule gładząc moje włosy.
- Czekałam na ciebie 18 lat, przystojniaku- wyznałam. Tak. To był on. Nikt inny. Chłopak, którego pokochałam całym sercem. Który mnie również pokochał. Już wiedziałam, że zamieszkam na stałe w LA. Przez dwa miesiące tyle się wydarzyło... Ale za to te wakacje były wyjątkowe, niesamowite. Szczególnie z jego powodu. Mojej życiowej miłości, dzięki której zaczęłam patrzeć na świat różowymi barwami.
***
Tak, wiem że guziczki windy powinny być w środku, ale chciałam być oryginalna.
Oooooo!! No, no koleżanko! To naprawdę ostatni rozdział?! ;c Mam nadzieje, że to nie jest twój ostatni blog ;)
OdpowiedzUsuńŁał zadziwiasz mnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec :(
Czekam na twój następny blog.
A teraz wypoczywaj w końcu są wakacje ;p
Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNATALIA KOCHAM CIE ZA TEN BLOG !!!!!!
KONIEC ?! MOJE ŻYCIE TRACI SENS ! ; C
AWWWWWWWWWWW . ! ONI RAZEM !
WHY? Dlaczego to koniec. Dzisiaj miałam doła, myślę ''Zaglądne do Natalii i widzę: no to kończymy''. Serce mi stanęło. :c
OdpowiedzUsuńA jakis epilog czy cos ?:D
OdpowiedzUsuń<3
meega :) szkoda że to już koniec! ;c uwielbiałam to czytać <3
OdpowiedzUsuń