Spodziewałam się naprawdę wszystkiego znając Tade' a, ale
jednak chłopak przeszedł sam siebie! W salonie został tylko on i Oliver.
Tańczyli do piosenki 'I'm sexy and I know it'. Gdyby tylko. Starali się ruszać
tak jak w teledysku do utworu, ale byli w samych bokserkach. Matt zaczął się śmiać i zasłonił mi dłonią oczy. Przez ten moment liczyło się tylko to, że
dotykał leciutko opuszkami palców mojej twarzy. Poczułam delikatne mrowienie,
które rozeszło się po ciele. To taki mały, żartobliwy gest, ale jednak dla mnie
bardzo ekscytujący. Słyszałam ciche gwizdnięcie Michael.
- Chłopcy, wiem, że to fajny kawałek, ale ubierzcie się chociaż ze względu na dziewczyny- rzucił Matt.
- Niech podziwiają nasze wdzięki!- wrzeszczał Oliver. Delikatnie zdjęłam dłoń Matt'a ze swojej twarzy i szybko ją puściłam. Za dużo emocji się we mnie zbierało. Przewróciłam oczami na widok skaczących chłopaków i wymieniłam spojrzenia z dziewczynami. Avalon wyłączyła muzykę i uśmiechnęła się szeroko. Tade z Oliverem zaczęli jęczeć, opuścili ramiona i jak skarcone dzieci usiedli na podłodze ze spuszczoną głową. Stałam z rozszerzonymi oczami podziwiając ich zdolność identycznego toku myślenia.
- Pewnie są tak nawaleni, że do południa to się już nie ruszą- powiedziała Michael zerkając na swój zegarek zapięty na nadgarstku. Przytaknęłam i złapałam się za głowę. Nagle poczułam ogromny ból, a po chwili kompletne wyluzowanie. Patrzyłam przymrużonym zrokiem na zaskoczonych i zaniepokojonych moim zachowaniem przyjaciół. Czułam się jak nie ja. Taka oderwana od rzeczywistości. Co chwilę śmiałam się, ale z własnych myśli. Wreszcie nadal półprzytomna położyłam się na podłodze z dala od wszystkich i starałam się usnąć.
*
- Chłopcy, wiem, że to fajny kawałek, ale ubierzcie się chociaż ze względu na dziewczyny- rzucił Matt.
- Niech podziwiają nasze wdzięki!- wrzeszczał Oliver. Delikatnie zdjęłam dłoń Matt'a ze swojej twarzy i szybko ją puściłam. Za dużo emocji się we mnie zbierało. Przewróciłam oczami na widok skaczących chłopaków i wymieniłam spojrzenia z dziewczynami. Avalon wyłączyła muzykę i uśmiechnęła się szeroko. Tade z Oliverem zaczęli jęczeć, opuścili ramiona i jak skarcone dzieci usiedli na podłodze ze spuszczoną głową. Stałam z rozszerzonymi oczami podziwiając ich zdolność identycznego toku myślenia.
- Pewnie są tak nawaleni, że do południa to się już nie ruszą- powiedziała Michael zerkając na swój zegarek zapięty na nadgarstku. Przytaknęłam i złapałam się za głowę. Nagle poczułam ogromny ból, a po chwili kompletne wyluzowanie. Patrzyłam przymrużonym zrokiem na zaskoczonych i zaniepokojonych moim zachowaniem przyjaciół. Czułam się jak nie ja. Taka oderwana od rzeczywistości. Co chwilę śmiałam się, ale z własnych myśli. Wreszcie nadal półprzytomna położyłam się na podłodze z dala od wszystkich i starałam się usnąć.
*
Do moich nozdrzy
dotarł zapach gorącej czekolady. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się na
wygodnym łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zorientowałam się, że leżę w
pokoju Avalon. Zaczęłam analizować wydarzenia z imprezy. Uśmiechnęłam się na
przypomnienie miłej rozmowy z Matt'em. Później pamiętałam tylko obraz
tańczącego Olivera z Tade'em. Spojrzałam
na szafkę nocną, stał tam kubek z ciepłym płynem. Wypiłam czekoladę i ponownie
się przeciągnęłam.
- Jak się czujesz?- do pokoju weszła Michael. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Jak ja się tutaj znalazłam?- zapytałam głupkowato. Przyjaciółka usiadła na łóżku i westchnęła.
- Prawdopodobnie ktoś dosypał ci czegoś do drinka- jęknęłam. Czyli wszystko jasne. Zdenerwowałam się. Od razu obstawiłam na Vanessę, ale przecież one przyszły później, a ja już wtedy nie piłam.
- Na szczęście byłaś z nami. Matt zaniósł cię do Avalon, a później ogarnęliśmy Olivera i Tade'a- wyjaśniła z szerokim uśmiechem. Objęłam ramionami kolana i zachichotałam cicho. Michael szturchnęła mnie w ramię.
-Ale wpadłaś...- ciągnęła zadowolona. - Nareszcie!- rzuciła mi się na szyję.
- Z czego się tak cieszycie?- do pokoju weszła Avalon, jak zwykle z tym swoim uśmiechniętym wyrazem twarzy.
- Wspominamy dawne czasy- skłamałam. Co prawda, Avalon sama naciągnęła niedawno temat jej brata, ale póki do tego nie wracała, ja nie chciałam się takim faktem dzielić.
- Już jest OK?- zapytała troskliwie. Pokiwałam twierdząco głową. Posłałam im uśmiech i wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami, wskazywał godzinę obiadową. Spostrzegłam, że nadal jestem w sukience z imprezy.
- Pożyczysz mi coś?- zwróciłam się do Avalon. Podeszła do swojej szafy, wyjęła ubrania i rzuciła mi je. Poszłam się przebrać do toalety. Wydawało mi się, że jest wolna, więc weszłam bez pukania. A w środku był Oliver! Miał mokre włosy, a ciało od pasa okryte białym ręcznikiem. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się ironicznie.
- Przepraszam- wyjąkałam szybko i zamknęłam drzwi. Chciałam zapaść się pod ziemię! Ta sytuacja strasznie mnie skrępowała, z drugiej jednak strony ogromnie bawiła. I w tym momencie ze swojego pokoju wyszedł zaspany Matt. W szarych luźnych dresach, bez koszulki, z lekko potarganymi włosami. Wyglądał jeszcze seksowniej niż zwykle. Niektórzy bardziej zachwycaliby się chłopakiem w samym ręczniku, ale nie ja.
- Cześć- powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć-powtórzyłam zła na siebie, że mój ton jest znowu tak nieśmiały.
- Mam nadzieję, że nic ci nie jest- uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest. Delikatnie przeczesał włosy palcami, jednocześnie nadając im lepszego wyglądu. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, na co momentalnie się obruszyłam i odskoczyłam o kilka kroków. Chłopak zaśmiał się cicho. Myślałam, że spalę się ze wstydu, znowu! Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, z toalety wyszedł Oliver. Przeczesał dłonią włosy tak jak wcześniej Matt i spojrzał na mnie jednocześnie uśmiechając się w ten sam sposób, kiedy weszłam mu do łazienki. Zacisnęłam zęby. Zawsze to mnie musi przytrafić się coś takiego. Nie dosyć, że ponownie stał w ręczniku, to obok miałam Matt'a. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona niż przy rozmowie z Brunetem i bez słowa wparowałam do toalety. Wzięłam kilka wdechów i przebrałam się w luźniejsze ubrania.
Przeczesałam palcami nadal proste włosy i przemyłam twarz. Zmyłam resztki makijażu. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i wróciłam do pokoju, w którym były dziewczyny. Nawet nie wspomniałam o wydarzeniu sprzed paru chwil.
- W luźnej wersji też jesteś śliczna. Nienawidzę cię!- zażartowała Avalon. Zaśmiałam się. Usłyszeć taki w zasadzie komplement od dziewczyny to bardzo miła rzecz. Nie oszukujmy się, większość nastolatek tylko patrzy, jak dopiec tej drugiej.
- Jak wygląda dół?- przypomniałam sobie, że mama bliźniaków miała przyjechać. Poczułam się odpowiedzialnie za stan po imprezie, nawet jeżeli to nie był mój dom.
- Spokooo- przeciągnęła Avalon- tak jak mówiłam, wynajęłam serwis sprzątający i dół wygląda idealnie- wyszczerzyła się. Pokiwałam głową z uznaniem. Usłyszałam dźwięk swojej komórki. Zaczęłam szukać jej po całym pokoju. Kiedy wyszperałam telefon z torby, dziewczyny się zaśmiały. Przewróciłam oczami i odebrałam. Dzwoniła mama. Pierwszy raz od pobytu w Los Angeles. Zastanawiałam się, czy najpierw na mnie nawrzeszczy, czy zafunduje długie i pouczające kazanie. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, ale nie zdążyłam się nawet odezwać.
- Dzień dobry, kochanie- rodzicielka wydawała się trochę zmartwiona.
- No hej, mamo- starałam się mówić, jakbym nic nie podejrzewała- Mam nadzieję, że nie jesteś zła za mój wyjazd....
- Skądże. Zadzwoniłabym wcześniej, ale mieliśmy tyle pracy, wyjazdów, ciągłe telefony. Urwanie głowy- zaśmiała się- Jak ci się tam żyje?
- Jest świetnie- przyznałam- Myślę nawet o przeprowadzce tutaj na stałe- oznajmiłam całkiem poważnie. Po drugiej stronie zapanowała chwilka ciszy, ale słyszałam, jak mama się uśmiecha.
- To wspaniale, córeczko. Jeżeli myślisz poważnie o Los Angeles, oczywiście my z ojcem pomożemy ci ze wszystkim- przytaknęłam sama sobie. Jeszcze tak z mamą nie rozmawiałam. Wszystko co lepsze działo się właśnie w tym mieście. To musiało coś znaczyć.
- Muszę już kończyć, Nathalie, ale mam nadzieję, że nas niedługo odwiedzisz- i znowu zmieniła się w przepracowaną matkę. Westchnęłam ciężko.
- Jasne, na razie- rozłączyłam się. Avalon z Michael przyglądały mi się podczas rozmowy, nawet chyba ją słyszały. Jak na komendę wstały i się do mnie przytuliły. Wsparcie przyjaciół. Wcześniej miałam tylko Michael, teraz również Avalon, Chad'a, Matt'a... Zupełnie coś nowego. Lepszego. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb. Byłam już przekonana, że możemy razem góry przenosić, że oni mi pomogą w każdej sytuacji.
Po kilku minutach zeszłyśmy na dół. Ciągle bawiłam się ciut za dużymi dresami, które pożyczyła mi Avalon. Michael co chwila zerkała na mnie z ukosa i zaczynała się śmiać. Sama nie wiem co się działo. Cały czas myślałam o Matthew.
Salon był wysprzątany na błysk. Wszystko idealnie na swoich miejscach. Poczułam wielką ulgę. Martwiłam się wcześniej, że nie zdążymy chociażby z lekka ogarnąć domu.
Skierowałyśmy się do kuchni. W pomieszczeniu znajdowali się już chłopcy. Mieli już wszystkie części garderoby. Unikałam ich spojrzenia, nie mam pojęcia czemu. Błądziłam wzrokiem po całej kuchni, aż w końcu ruszyłam się z progu i usiadłam przy stole podpierając głowę łokciem. Dziewczyny usiadły po moich dwóch stronach zerkając na mnie co chwila. Czułam się osaczona, ale strasznie mnie to bawiło. Chłopcy natomiast zajmowali się śniadaniem. W wersji kuchareczek wyglądali naprawdę uroczo. Oliver co chwilę szeptał coś Matt'owi na ucho.
- Nathalie, pomożesz?- poprosił Oliver odwracając się z niewinnym uśmiechem. Wiedziałam, że robi to specjalnie.
- On sobie nie poradzi jak mu nie pomożesz, Nath- powiedziała Avalon z uśmiechem. Michael wstała i najnormalniej w świecie plasnęła ją w głowę. Posłałam przyjaciółkom wrogie spojrzenie. I po co to było?
Podeszłam do Olivera i zobaczyłam o co mu chodzi. Nie potrafił pokroić zwykłego pomidora? Jasne. Przewróciłam oczami, chłopak ustąpił mi miejsca. Stanęłam obok Matt'a i zaczęłam kroić warzywo. Zerknęłam na Bruneta, spotkałam się z nim wzrokiem. Uniosłam kącik ust i wróciłam do poprzedniej czynności. Poczułam jak Oliver mnie obejmuje i kładzie swoje dłonie na moich. Chciał nimi kierować. Pachniał migdałami. Miło czułam się wiedząc, że ktoś stara się ze mną flirtować, ale przecież i była druga opcja. Może po prostu chciał się zaprzyjaźnić, w co szczerze wątpiłam. Nie odepchnęłam go. Może rzeczywiście czułam się trochę niekomfortowo, ale przyjemnie. Tylko to. Nie było żadnej ekscytacji jak przy Matthew. I choć to dziwne, nienormalne.. To zrozumiałam wtedy, że ja go pokochałam. Nie mam pojęcia jak, ale po prostu byłam pewna.
- Przepraszam za tą łazienkę, powinienem zamykać drzwi- Oliver szepnął mi na ucho. Pokiwałam głową na znak, że jest w porządku i wydostałam się spod jego uścisku.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na dziewczyny, które posłały w moją stronę już setny uśmiech tego dnia. Do kuchni wbiegł mały Jaremie. Ucieszyłam się na widok dzieciaka.
- Skarbie!- krzyknęła Avalon i wyściskała braciszka. Mały chłopczyk podbiegł do mnie i przytulił się mocno. Ukucnęłam i zmierzwiłam mu włosy.
- Jak było?- zapytałam z uśmiechem.
- SUPER!- odkrzyknął. Pobiegł do Matt'a o mało co się nie wywalając, później 'dżentelmeńsko' podał dłoń Oliverowi. Michael podeszła do Jaremie'go i przytuliła chłopczyka. Zdziwiony również ją objął.
- Trzy lata to jednak sporo- stwierdziła puszczając brata bliźniaków.
- Michael? Oliver?- w pomieszczeniu znalazła się również Theresa z torbami. Zdziwiona podeszła do obojga i wyściskała ich mocno.
- Moi kochani! Michael, jak dawno cię nie było! A Oliver jak ty wyprzystojniałeś...- Theresa komplementowała speszonych osobników. Uśmiechali się lekko i kiwali głową.- Co was sprowadza? Na ile zostajecie?
- Ja przyjechałam do Avalon i Nathalie. Tak się złożyło, że z Nath jesteśmy przyjaciółkami- wyjaśniła Michael.
- A ja może zostanę tutaj na jakiś czas...- przeciągnął Oliver. Theresa uśmiechnęła się szeroko i westchnęła radośnie. Jaremie wyciągnął swoje zabawki i poszedł do salonu się bawić.
- Muszę wam coś powiedzieć- oznajmiła pani Fox. Wszyscy czekaliśmy na informację, która wydawała się niesamowicie ważna- Od kilku miesięcy spotykam się z pewnym mężczyzną.
- Yyy.. Że co?! Od KILKU MIESIĘCY?!- gestykulowała Avalon. Wszyscy staliśmy cicho. W zasadzie nie dziwiłam się. Piękna kobieta bez faceta musiała w końcu kogoś poznać. Ale od kilku miesięcy, żeby taki fakt ukryć, to trochę dziwne. Nie chcąc się dalej mieszać, musiałam się wycofać. Wiedziałam, że szykuje się coś większego, a ja tam ich wszystkich znałam najmniej.
- To ja pójdę do Jaremie'go- powiedziałam i szybko wyszłam.
Usiadłam przy chłopczyku i uśmiechnęłam się lekko. Podał mi kilka różnokolorowych mini samochodów.
- Włączymy bajkiii?- zapytał wlepiając we mnie wzrok.
- Jasne- pogłaskałam go po włoskach i włączyłam telewizor. Usiedliśmy na sofie. Wyszukałam jakieś animowane seriale i spojrzałam w stronę kuchni. Było dziwnie cicho. Do nas przyszedł Oliver.
- I jak?- zwróciłam się do niego. Usiadł obok mnie i uśmiechnął się.
- Nie jest źle- przyznał. Pokiwałam głową.
- Ja powinnam się zbierać- rzuciłam. Skoro przyszedł do mnie i Jaremie'go, chłopczyk nie będzie już sam. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję popędziłam na górę. Z pokoju Avalon zabrałam swoje torby i z powrotem podreptałam na dół. Nieśmiało weszłam do kuchni.
- Będę już lecieć. Miło było- oznajmiłam. Przytuliłam się z dziewczynami.
- Do zobaczenia- rzuciłam wychodząc z pomieszczenia.
- Do zobaczenia- powtórzył Matt. Przygryzłam dolną wargę i nie odwracałam się.
- Na razie, Jaremie!- krzyknęłam otwierając drzwi.
Wróciłam do domu. Położyłam torby na podłodze i wyjęłam z nich telefon. Schowałam go do kieszeni i ruszyłam do salonu.
- Ja pieprzę- wyrwało mi się, kiedy zobaczyłam co tam się dzieje. Zastałam brata. Gdyby tylko samego. Całował i obmacywał się z... Vanessą. Myślałam, że eksploduję! Dziewczyna spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Zacisnęłam dłonie w pięści i pobiegłam na górę. Bez pukania weszłam do pokoju Logana. Siedział razem z Dylanem. Grali na gitarze.
- Wiecie co się dzieje na dole?- zapytałam z narastającą wściekłością.
- Allan prosił, żeby mu nie przeszkadzać, bo zaprosił dziewczynę, a co?- wyjaśnił Dylan.
- A to, że ta jego dziewczyna to Vanessa- westchnęłam. Widziałam zaskoczone miny chłopaków. 'No tak, ale mi przyjaciel..'- przeszło mi przez myśl. Zostawiłam ich i weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Napisałam sms-a do Michael.
Bedziesz mieszkac u mnie czy Avalon?
Wysłałam i czekałam leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Odpisała po paru minutach.
jak allan sie zgodzi to jutro wbijam do ciebie ;D
Uśmiechnęłam się. Po paru sekundach napisała znowu.
jutro planujemy isc na jakas impreze! to tak zebys sie nastawila skarbie ~oliver
Zaskoczona odłożyłam komórkę. Chyba znajomość z Oliverem nie wyjdzie mi na dobre. Z drugiej strony czułam się bardzo miło będąc 'adorowana' przez niego. Jasne, że smuciłam się z powodu Matt'a, którego darzyłam ogromnym uczuciem,a póki co nie było między nami jakichś znaczących sytuacji, przynajmniej dla niego. I w tym momencie odtworzyłam te chwile, w których w jakiś sposób byliśmy blisko siebie. Uśmiechnęłam się na przypomnienie sobie niefortunnego upadku ze schodów, przeturlania się i wylądowania na ziemi z Matt'em, który był bez koszulki. Po raz kolejny ścisnęło mnie w żołądku. Westchnęłam i złapałam się za miejsce, w którym 'latało' tysiące motyli. Zaśmiałam się i zamknęłam oczy w oczekiwaniu na miły sen. Nie chciałam zawracać sobie głowy Vanessą i Allan'em. Było to niesmaczne, okropnie niesmaczne.
- Jak się czujesz?- do pokoju weszła Michael. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Jak ja się tutaj znalazłam?- zapytałam głupkowato. Przyjaciółka usiadła na łóżku i westchnęła.
- Prawdopodobnie ktoś dosypał ci czegoś do drinka- jęknęłam. Czyli wszystko jasne. Zdenerwowałam się. Od razu obstawiłam na Vanessę, ale przecież one przyszły później, a ja już wtedy nie piłam.
- Na szczęście byłaś z nami. Matt zaniósł cię do Avalon, a później ogarnęliśmy Olivera i Tade'a- wyjaśniła z szerokim uśmiechem. Objęłam ramionami kolana i zachichotałam cicho. Michael szturchnęła mnie w ramię.
-Ale wpadłaś...- ciągnęła zadowolona. - Nareszcie!- rzuciła mi się na szyję.
- Z czego się tak cieszycie?- do pokoju weszła Avalon, jak zwykle z tym swoim uśmiechniętym wyrazem twarzy.
- Wspominamy dawne czasy- skłamałam. Co prawda, Avalon sama naciągnęła niedawno temat jej brata, ale póki do tego nie wracała, ja nie chciałam się takim faktem dzielić.
- Już jest OK?- zapytała troskliwie. Pokiwałam twierdząco głową. Posłałam im uśmiech i wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami, wskazywał godzinę obiadową. Spostrzegłam, że nadal jestem w sukience z imprezy.
- Pożyczysz mi coś?- zwróciłam się do Avalon. Podeszła do swojej szafy, wyjęła ubrania i rzuciła mi je. Poszłam się przebrać do toalety. Wydawało mi się, że jest wolna, więc weszłam bez pukania. A w środku był Oliver! Miał mokre włosy, a ciało od pasa okryte białym ręcznikiem. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się ironicznie.
- Przepraszam- wyjąkałam szybko i zamknęłam drzwi. Chciałam zapaść się pod ziemię! Ta sytuacja strasznie mnie skrępowała, z drugiej jednak strony ogromnie bawiła. I w tym momencie ze swojego pokoju wyszedł zaspany Matt. W szarych luźnych dresach, bez koszulki, z lekko potarganymi włosami. Wyglądał jeszcze seksowniej niż zwykle. Niektórzy bardziej zachwycaliby się chłopakiem w samym ręczniku, ale nie ja.
- Cześć- powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć-powtórzyłam zła na siebie, że mój ton jest znowu tak nieśmiały.
- Mam nadzieję, że nic ci nie jest- uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest. Delikatnie przeczesał włosy palcami, jednocześnie nadając im lepszego wyglądu. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, na co momentalnie się obruszyłam i odskoczyłam o kilka kroków. Chłopak zaśmiał się cicho. Myślałam, że spalę się ze wstydu, znowu! Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, z toalety wyszedł Oliver. Przeczesał dłonią włosy tak jak wcześniej Matt i spojrzał na mnie jednocześnie uśmiechając się w ten sam sposób, kiedy weszłam mu do łazienki. Zacisnęłam zęby. Zawsze to mnie musi przytrafić się coś takiego. Nie dosyć, że ponownie stał w ręczniku, to obok miałam Matt'a. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona niż przy rozmowie z Brunetem i bez słowa wparowałam do toalety. Wzięłam kilka wdechów i przebrałam się w luźniejsze ubrania.
Przeczesałam palcami nadal proste włosy i przemyłam twarz. Zmyłam resztki makijażu. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i wróciłam do pokoju, w którym były dziewczyny. Nawet nie wspomniałam o wydarzeniu sprzed paru chwil.
- W luźnej wersji też jesteś śliczna. Nienawidzę cię!- zażartowała Avalon. Zaśmiałam się. Usłyszeć taki w zasadzie komplement od dziewczyny to bardzo miła rzecz. Nie oszukujmy się, większość nastolatek tylko patrzy, jak dopiec tej drugiej.
- Jak wygląda dół?- przypomniałam sobie, że mama bliźniaków miała przyjechać. Poczułam się odpowiedzialnie za stan po imprezie, nawet jeżeli to nie był mój dom.
- Spokooo- przeciągnęła Avalon- tak jak mówiłam, wynajęłam serwis sprzątający i dół wygląda idealnie- wyszczerzyła się. Pokiwałam głową z uznaniem. Usłyszałam dźwięk swojej komórki. Zaczęłam szukać jej po całym pokoju. Kiedy wyszperałam telefon z torby, dziewczyny się zaśmiały. Przewróciłam oczami i odebrałam. Dzwoniła mama. Pierwszy raz od pobytu w Los Angeles. Zastanawiałam się, czy najpierw na mnie nawrzeszczy, czy zafunduje długie i pouczające kazanie. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, ale nie zdążyłam się nawet odezwać.
- Dzień dobry, kochanie- rodzicielka wydawała się trochę zmartwiona.
- No hej, mamo- starałam się mówić, jakbym nic nie podejrzewała- Mam nadzieję, że nie jesteś zła za mój wyjazd....
- Skądże. Zadzwoniłabym wcześniej, ale mieliśmy tyle pracy, wyjazdów, ciągłe telefony. Urwanie głowy- zaśmiała się- Jak ci się tam żyje?
- Jest świetnie- przyznałam- Myślę nawet o przeprowadzce tutaj na stałe- oznajmiłam całkiem poważnie. Po drugiej stronie zapanowała chwilka ciszy, ale słyszałam, jak mama się uśmiecha.
- To wspaniale, córeczko. Jeżeli myślisz poważnie o Los Angeles, oczywiście my z ojcem pomożemy ci ze wszystkim- przytaknęłam sama sobie. Jeszcze tak z mamą nie rozmawiałam. Wszystko co lepsze działo się właśnie w tym mieście. To musiało coś znaczyć.
- Muszę już kończyć, Nathalie, ale mam nadzieję, że nas niedługo odwiedzisz- i znowu zmieniła się w przepracowaną matkę. Westchnęłam ciężko.
- Jasne, na razie- rozłączyłam się. Avalon z Michael przyglądały mi się podczas rozmowy, nawet chyba ją słyszały. Jak na komendę wstały i się do mnie przytuliły. Wsparcie przyjaciół. Wcześniej miałam tylko Michael, teraz również Avalon, Chad'a, Matt'a... Zupełnie coś nowego. Lepszego. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb. Byłam już przekonana, że możemy razem góry przenosić, że oni mi pomogą w każdej sytuacji.
Po kilku minutach zeszłyśmy na dół. Ciągle bawiłam się ciut za dużymi dresami, które pożyczyła mi Avalon. Michael co chwila zerkała na mnie z ukosa i zaczynała się śmiać. Sama nie wiem co się działo. Cały czas myślałam o Matthew.
Salon był wysprzątany na błysk. Wszystko idealnie na swoich miejscach. Poczułam wielką ulgę. Martwiłam się wcześniej, że nie zdążymy chociażby z lekka ogarnąć domu.
Skierowałyśmy się do kuchni. W pomieszczeniu znajdowali się już chłopcy. Mieli już wszystkie części garderoby. Unikałam ich spojrzenia, nie mam pojęcia czemu. Błądziłam wzrokiem po całej kuchni, aż w końcu ruszyłam się z progu i usiadłam przy stole podpierając głowę łokciem. Dziewczyny usiadły po moich dwóch stronach zerkając na mnie co chwila. Czułam się osaczona, ale strasznie mnie to bawiło. Chłopcy natomiast zajmowali się śniadaniem. W wersji kuchareczek wyglądali naprawdę uroczo. Oliver co chwilę szeptał coś Matt'owi na ucho.
- Nathalie, pomożesz?- poprosił Oliver odwracając się z niewinnym uśmiechem. Wiedziałam, że robi to specjalnie.
- On sobie nie poradzi jak mu nie pomożesz, Nath- powiedziała Avalon z uśmiechem. Michael wstała i najnormalniej w świecie plasnęła ją w głowę. Posłałam przyjaciółkom wrogie spojrzenie. I po co to było?
Podeszłam do Olivera i zobaczyłam o co mu chodzi. Nie potrafił pokroić zwykłego pomidora? Jasne. Przewróciłam oczami, chłopak ustąpił mi miejsca. Stanęłam obok Matt'a i zaczęłam kroić warzywo. Zerknęłam na Bruneta, spotkałam się z nim wzrokiem. Uniosłam kącik ust i wróciłam do poprzedniej czynności. Poczułam jak Oliver mnie obejmuje i kładzie swoje dłonie na moich. Chciał nimi kierować. Pachniał migdałami. Miło czułam się wiedząc, że ktoś stara się ze mną flirtować, ale przecież i była druga opcja. Może po prostu chciał się zaprzyjaźnić, w co szczerze wątpiłam. Nie odepchnęłam go. Może rzeczywiście czułam się trochę niekomfortowo, ale przyjemnie. Tylko to. Nie było żadnej ekscytacji jak przy Matthew. I choć to dziwne, nienormalne.. To zrozumiałam wtedy, że ja go pokochałam. Nie mam pojęcia jak, ale po prostu byłam pewna.
- Przepraszam za tą łazienkę, powinienem zamykać drzwi- Oliver szepnął mi na ucho. Pokiwałam głową na znak, że jest w porządku i wydostałam się spod jego uścisku.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na dziewczyny, które posłały w moją stronę już setny uśmiech tego dnia. Do kuchni wbiegł mały Jaremie. Ucieszyłam się na widok dzieciaka.
- Skarbie!- krzyknęła Avalon i wyściskała braciszka. Mały chłopczyk podbiegł do mnie i przytulił się mocno. Ukucnęłam i zmierzwiłam mu włosy.
- Jak było?- zapytałam z uśmiechem.
- SUPER!- odkrzyknął. Pobiegł do Matt'a o mało co się nie wywalając, później 'dżentelmeńsko' podał dłoń Oliverowi. Michael podeszła do Jaremie'go i przytuliła chłopczyka. Zdziwiony również ją objął.
- Trzy lata to jednak sporo- stwierdziła puszczając brata bliźniaków.
- Michael? Oliver?- w pomieszczeniu znalazła się również Theresa z torbami. Zdziwiona podeszła do obojga i wyściskała ich mocno.
- Moi kochani! Michael, jak dawno cię nie było! A Oliver jak ty wyprzystojniałeś...- Theresa komplementowała speszonych osobników. Uśmiechali się lekko i kiwali głową.- Co was sprowadza? Na ile zostajecie?
- Ja przyjechałam do Avalon i Nathalie. Tak się złożyło, że z Nath jesteśmy przyjaciółkami- wyjaśniła Michael.
- A ja może zostanę tutaj na jakiś czas...- przeciągnął Oliver. Theresa uśmiechnęła się szeroko i westchnęła radośnie. Jaremie wyciągnął swoje zabawki i poszedł do salonu się bawić.
- Muszę wam coś powiedzieć- oznajmiła pani Fox. Wszyscy czekaliśmy na informację, która wydawała się niesamowicie ważna- Od kilku miesięcy spotykam się z pewnym mężczyzną.
- Yyy.. Że co?! Od KILKU MIESIĘCY?!- gestykulowała Avalon. Wszyscy staliśmy cicho. W zasadzie nie dziwiłam się. Piękna kobieta bez faceta musiała w końcu kogoś poznać. Ale od kilku miesięcy, żeby taki fakt ukryć, to trochę dziwne. Nie chcąc się dalej mieszać, musiałam się wycofać. Wiedziałam, że szykuje się coś większego, a ja tam ich wszystkich znałam najmniej.
- To ja pójdę do Jaremie'go- powiedziałam i szybko wyszłam.
Usiadłam przy chłopczyku i uśmiechnęłam się lekko. Podał mi kilka różnokolorowych mini samochodów.
- Włączymy bajkiii?- zapytał wlepiając we mnie wzrok.
- Jasne- pogłaskałam go po włoskach i włączyłam telewizor. Usiedliśmy na sofie. Wyszukałam jakieś animowane seriale i spojrzałam w stronę kuchni. Było dziwnie cicho. Do nas przyszedł Oliver.
- I jak?- zwróciłam się do niego. Usiadł obok mnie i uśmiechnął się.
- Nie jest źle- przyznał. Pokiwałam głową.
- Ja powinnam się zbierać- rzuciłam. Skoro przyszedł do mnie i Jaremie'go, chłopczyk nie będzie już sam. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję popędziłam na górę. Z pokoju Avalon zabrałam swoje torby i z powrotem podreptałam na dół. Nieśmiało weszłam do kuchni.
- Będę już lecieć. Miło było- oznajmiłam. Przytuliłam się z dziewczynami.
- Do zobaczenia- rzuciłam wychodząc z pomieszczenia.
- Do zobaczenia- powtórzył Matt. Przygryzłam dolną wargę i nie odwracałam się.
- Na razie, Jaremie!- krzyknęłam otwierając drzwi.
Wróciłam do domu. Położyłam torby na podłodze i wyjęłam z nich telefon. Schowałam go do kieszeni i ruszyłam do salonu.
- Ja pieprzę- wyrwało mi się, kiedy zobaczyłam co tam się dzieje. Zastałam brata. Gdyby tylko samego. Całował i obmacywał się z... Vanessą. Myślałam, że eksploduję! Dziewczyna spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Zacisnęłam dłonie w pięści i pobiegłam na górę. Bez pukania weszłam do pokoju Logana. Siedział razem z Dylanem. Grali na gitarze.
- Wiecie co się dzieje na dole?- zapytałam z narastającą wściekłością.
- Allan prosił, żeby mu nie przeszkadzać, bo zaprosił dziewczynę, a co?- wyjaśnił Dylan.
- A to, że ta jego dziewczyna to Vanessa- westchnęłam. Widziałam zaskoczone miny chłopaków. 'No tak, ale mi przyjaciel..'- przeszło mi przez myśl. Zostawiłam ich i weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Napisałam sms-a do Michael.
Bedziesz mieszkac u mnie czy Avalon?
Wysłałam i czekałam leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Odpisała po paru minutach.
jak allan sie zgodzi to jutro wbijam do ciebie ;D
Uśmiechnęłam się. Po paru sekundach napisała znowu.
jutro planujemy isc na jakas impreze! to tak zebys sie nastawila skarbie ~oliver
Zaskoczona odłożyłam komórkę. Chyba znajomość z Oliverem nie wyjdzie mi na dobre. Z drugiej strony czułam się bardzo miło będąc 'adorowana' przez niego. Jasne, że smuciłam się z powodu Matt'a, którego darzyłam ogromnym uczuciem,a póki co nie było między nami jakichś znaczących sytuacji, przynajmniej dla niego. I w tym momencie odtworzyłam te chwile, w których w jakiś sposób byliśmy blisko siebie. Uśmiechnęłam się na przypomnienie sobie niefortunnego upadku ze schodów, przeturlania się i wylądowania na ziemi z Matt'em, który był bez koszulki. Po raz kolejny ścisnęło mnie w żołądku. Westchnęłam i złapałam się za miejsce, w którym 'latało' tysiące motyli. Zaśmiałam się i zamknęłam oczy w oczekiwaniu na miły sen. Nie chciałam zawracać sobie głowy Vanessą i Allan'em. Było to niesmaczne, okropnie niesmaczne.
***
Witajcie!
Dość długo mnie nie było na blogu, ale to jest tak, że mam multum pomysłów w głowie a jak już siadam do pisania to sama nie wiem od czego zacząć.Także przepraszam bardzo.
Witajcie!
Dość długo mnie nie było na blogu, ale to jest tak, że mam multum pomysłów w głowie a jak już siadam do pisania to sama nie wiem od czego zacząć.Także przepraszam bardzo.
Rozdział jest.. Trudno określić. Na pewno sama zaczynając pisać to opowiadanie, nie spodziewałam się, że będę dołączać takiego bohatera jak Oliver.
I jeszcze chciałam coś wyjaśnić. Chodzi o Nathalie i Tade' a. Ostatnio przeczytałam komentarz, że ich przyjaźń jest przesadzona, że Nathalie od tak mu wybaczyła, a była taka wściekła. Rzeczywiście na to by wychodziło, ale ktoś, kto czyta opowiadanie cały czas, powinien wiedzieć, że Nathalie owszem, była strasznie zdenerwowana i rozczarowana, ale kiedy w jej życiu pojawił się ktoś taki jak Matt, wszystko minęło. Również rozmowa bodajże w 9 rozdziale wyjaśnia co dotarło do głównej bohaterki. Bardzo dziękuję za ponad 2000 wyświetleń i 113 komentarzy!
I jeszcze chciałam coś wyjaśnić. Chodzi o Nathalie i Tade' a. Ostatnio przeczytałam komentarz, że ich przyjaźń jest przesadzona, że Nathalie od tak mu wybaczyła, a była taka wściekła. Rzeczywiście na to by wychodziło, ale ktoś, kto czyta opowiadanie cały czas, powinien wiedzieć, że Nathalie owszem, była strasznie zdenerwowana i rozczarowana, ale kiedy w jej życiu pojawił się ktoś taki jak Matt, wszystko minęło. Również rozmowa bodajże w 9 rozdziale wyjaśnia co dotarło do głównej bohaterki. Bardzo dziękuję za ponad 2000 wyświetleń i 113 komentarzy!
Ostateczną opinię zostawiam Wam. Do następnego. PS. Gorąco zapraszam na startującego bloga znajomej: Dhampirzyca Ma ciekawe pomysły i myślę, że warto tam zajrzeć.
Uwielbiam twoje opowiadanie. !
OdpowiedzUsuńI wszytko mi się w nim podoba. : )
Pozdrawiam : ]
Suuuper...
OdpowiedzUsuńNatalia czekamy na kolejny ^^
Wreszcie nowy rozdział! Wchodziłam na twój blog po trzy razy dziennie!!! :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo liczę na Matt'a i Nathali :D
Czekam na kolejny rozdział ;-)
Chyba nie zawiodłaś mnie, lecz... Co ten Oliver sobie wyobraża?! Tak się do niej tulić?! Wygarnij mu ode mnie, oki?
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało! Tak czekałam na 2 część 16 rozdziału, a gdy się pojawił, nie miałam czasu go przeczytać. Z tym jest inaczej, ponieważ już dzisiaj go przeczytałam ;D
Powodzenia w dalszym pisania bloga, abyś to natchnienie mogła "zlać" na papier <3
Z chęcią zajrzę na bloga twojej koleżanki ;)
Bye, czekam na następnego!
---------------------------------
http://prochem-i-cieniem-pisane.blogspot.com/
Oliver? Niech Oliver się od niej odwali. Matt, Matt, Matt... Ahhhhhh.
OdpowiedzUsuńJest cudownie!
Bardzo mi się ten rozdział podobał. Nie spodobała mi się na pewno ostatnia scena, gdzie jej brat z tą suką .... Grrrr.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny!;*
serce-smierci.blogspot.com
drzwi-przeznaczenia.blogspot.com
Bardzo mi się podoba twój blog. Wolę Matta :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Tylko proszę, zmniejsz czcionkę, mi się strasznie ciężko tak czyta.
http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/
http://ukryta-za-obiektywem.blogspot.com/
Jak zwykle świetnie! Nie dopatrzyłam się żadnej literówki i napisane jest tak swobodnie. Moimi ulubionym facetami jest Jeremy i Matt. <3 Mogłabym ich całować godzinami. ;p
OdpowiedzUsuńhttp://zawsz-i-o-jeden-dzien-dluzej.blogspot.com/
zostałaś dodana :)
OdpowiedzUsuńNic dodac, nic ujac <3 Wez zrob jakas scene miedzy Natt i Matt ! <3
OdpowiedzUsuńhttp://mistycznaakademia.blogspot.com/
oraz zapraszam na najnowszego bloga
http://straconaa.blogspot.com/
;)
Rozdział jak zwykle wspaniały i mam małą prośbę mogłabyś dodać jakieś zdjęcie faceta podobnego do Oliviera ? W ten sposób było by mi łatwiej sobie go wyobrazić.
OdpowiedzUsuńCzekam na next i pozdrawiam ;*
PS Nowy rozdzial na Mistycznej Akademii ;))
OdpowiedzUsuńhttp://mistycznaakademia.blogspot.com/
Dalej . !
OdpowiedzUsuń