piątek, 31 maja 2013

Rozdział 18.

    Jak zawsze miałam problemy z zebraniem się z łóżka. Nie spieszyło mi się. Rozkoszowałam się wygrzaną pościelą i miękką poduszką, na której spoczywała moja głowa. Pierwszą myślą od razu po pobudce nie był nikt inny, jak Matt. Zastanawiałam się co robi, i czy jest już na nogach. Zaśmiałam się. W mojej wyobraźni jednak pojawiła się wizja z poprzedniego dnia. Vanessa i Allan- jak to możliwe? Co przeoczyłam? Zdecydowanie za dużo. Doskonale wiedziałam, że mój brat będzie cierpiał, o ile się tylko w niej zakochał. Przecież ta dziewczyna przyciąga praktycznie wszystkich facetów swoimi przerośniętymi piersiami, a później wybiera kolejne marionetki.
        Przeciągnęłam się wygodnie i podniosłam ciało do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po pokoju przymrużonym wzrokiem, westchnęłam i poprawiając potargane włosy zeszłam na dół pokonując drewniane schody.
         W kuchni spotkałam tylko Logana.
- Dzień dobry- powiedział radośnie z cwanym uśmiechem. Siedział przy stole spokojnie popijając kawę. Uniosłam brew i zgięłam jedną nogę w kolanie.  
- Cześć- odpowiedziałam dalej mu się ciekawie przyglądając.- Coś się stało?
- Jakąś godzinę temu przyszła dla ciebie mała niespodzianka-kiwnął głową w kierunku blatu. Podążyłam wzrokiem w pokazanym kierunku i ujrzałam tam naprawdę duży bukiet czerwonych róż z żółtą karteczką w środku. Uwielbiam róże, szczególnie czerwone. Mile zaskoczona  podeszłam bliżej i wyjęłam liścik.
Witaj, skarbie!
Pomyślałem, że to umili Ci dzisiejszy dzień. Mam nadzieję, że teraz się uśmiechasz
                                            - Oliver
Ach,  tak. Oliver. Miał rację. Uśmiechałam się. Wzięłam do rąk te wszystkie róże i zaciągnęłam się cudownym zapachem. Słowo ‘skarbie’ jest mi chyba pisane. Przypomniałam sobie pobyt w pizzerii, wtedy Logan również tak do mnie powiedział.  Zamknęłam oczy i ponownie do moich nozdrzy wdał się zapach kwiatów. Zadowolona odłożyłam bukiet, wzięłam pierwszy napotkany, podłużny wazon z szafki, napełniłam go wodą i włożyłam do niego róże. Odstawiłam z powrotem na blat i zaczęłam szperać w lodówce. Odnalazłam sok kaktusowy i napełniłam nim szklankę.
- Od kogo to?- dopytywał Logan, cały czas siedząc w poprzedniej pozycji.
- Od… Znajomego- odparłam chwilowo się zająkując. Nic mnie z Oliverem nie łączyło, nawet nie można było mówić o przyjaźni. Dopiero przyjechał, a ja nie miałam ochoty na jakieś nieprzyjemne epizody z nim w roli głównej.
Wypiłam sok, odłożyłam szklankę do zlewu i zabrałam wazon z bukietem. Popędziłam do swojego pokoju i otworzyłam okno na oścież. Bukiet położyłam przy łóżku. Wzięłam telefon i sprawdziłam wiadomości, nic nie przyszło.
Ubrałam się, podkreśliłam oczy tuszem do rzęs i zeszłam do salonu. Trafiłam chyba na „najlepszy” moment.
- Hej kochana!- Vanessa zdejmowała swoje wysokie szpilki i podeszła bliżej mnie. Z jej twarzy nie schodził złośliwy uśmiech, przez co wydawała się jeszcze gorsza niż  wcześniej. Wzięłam głęboki wdech uspokajając nerwy i zmierzyłam ją wzrokiem. Bez odpowiedzi wyminęłam Blondynkę i wyszłam na zewnątrz.

        Usiadłam na trawie przed domem i podparłam się rękoma. Wdychałam świeże powietrze i miałam zamiar siedzieć tam, dopóki ta jędza nie opuści domu chłopaków.
- Nath!- otworzyłam szerzej oczy , w moim kierunku szedł przejęty Chad. Kiwnęłam mu głową na powitanie.
- Co tam, Blondasku?- odwróciłam głowę w lewą stronę, gdzie przysiadł się przyjaciel. Westchnął.
- Na imprezie coś się zdarzyło- spojrzał mi w oczy. Zdumiona czekałam na ciąg dalszy.- Pocałowałem ją- wyznał nieśmiało. Dostał słodkich, lekko różowiutkich wypieków
- Tak się cieszę!- zaniosłam się cichym śmiechem i przytuliłam się do niego – nareszcie!- Chad odwzajemnił uścisk.
- Tylko nie wiem co dalej- zaczął. – Bo w końcu ona była pijana, a ja…
- Bądź szczęśliwy, głuptasie, i nie szukaj dziury w całym- rzuciłam, po czym oderwałam się od chłopaka.
- Dziękuję- zmierzwił mi włosy i położył się na trawie. Uczyniłam to samo. Leżeliśmy wpatrując się w niebo, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Szybko poderwałam się z ziemi i otrzepałam tyłek. To była Vanessa. Zdenerwowana wybiegła przez bramę i koślawo przebierała nogami. Nie ukrywałam tego, że ten widok mnie rozbawił.
- Spotkamy się później? Chcę wiedzieć o co chodziło- zwróciłam się do Chad’ a. Pokiwał twierdząco głową, uśmiechnął się i dał mi szybkiego buziaka w policzek. Poszedł w kierunku domu rodziny Fox. Ja natomiast weszłam do środka i od razu naparłam na Allan’ a, który zdenerwowany krzątał się po salonie.
- Po pierwsze, pasuję mi to, że wyszła- zaczęłam- Po drugie, w ogóle cię nie rozumiem, no bo ONA to jakiś…- odchrząknęłam, ale kontynuowałam- A po trzecie, o co poszło?
- Wiedziałem, że to tak się skończy!- wrzasnął żywo gestykulując. Zdziwiona stałam z  założonymi rękoma. Brat był wściekły, ale smutek w jego oczach naprawdę mnie zmartwił.
- Myślałem, że się dla mnie zmieni! A ona mnie zdradziła…- wyznał już ciszej. Czemu mnie to nie zdziwiło?
- Nie będę mówić, że A NIE MÓWIŁAM, bo jeszcze nie miałam okazji, ale..- widząc jego minę natychmiast umilkłam. Westchnęłam ciężko i przyciągnęłam go do siebie. Objął mnie jeszcze mocniej i wtulił głowę w moje ramiona. Czułam się tak, jakby role się odwróciły. Jakbym to ja była starszą siostrą pilnującą mojego młodszego, niedojrzałego braciszka.
- Zauroczyła mnie. I była inna, niż by się wydawało- mówił półgłosem. Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Teraz powinnam powiedzieć, że był naiwny, głupi i jak kolejny jej pionek poleciał na tą słodką panienkę. Jednak nie potrafiłam. Nie mu.
- Muszę być sam. Przyjdź do mojego pokoju jakoś jutro- rzucił i szybko popędził na górę. Słyszałam zamykanie drzwi i cisza.
- Logan?! Dylan?!- krzyknęłam z dołu.  Po chwili współlokatorzy brata zjawili się obok mnie.
- Nie mówcie, że przegapiliście to, co się tutaj działo- powiedziałam błagalnie.
- Nie przegapiliśmy, ale woleliśmy nie wchodzić im w drogę- wyjaśnił Dylan. Posłałam im wrogie spojrzenie. Jak oni mogą być tak zacofani?
- Teraz musicie go gdzieś zabrać. Na piwo, imprezę, do kina, gdziekolwiek- rozkazałam władczym tonem. Pokiwali twierdząco głowami.
- Obiecujemy- potwierdzili. Uśmiechnęłam się blado i sama powędrowałam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że Michael do mnie pisała.
przyjdz do nas jak bedziesz mogla ;)
Nic innego nie mam do roboty. Schowałam komórkę i wyszłam z domu.
*
Drzwi otworzył mi Matt. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Hej- przywitał się kiwając głową.
- Dzień dobry- odpowiedziałam. Wyszczerzył zęby i przepuścił mnie w drzwiach. Delikatnie otarliśmy się od siebie. Poczułam nagłe ‘porażenie prądem’. Wzięłam dwa wdechy uspokajając jednocześnie emocje i weszłam w głąb domu.
- No w końcu!- z góry zbiegła Avalon. Pociągnęła mnie do salonu,  w którym siedziała Michael z Oliverem i Chad’ em.
- Mama z Jaremie’ m poszli na zakupy, więc mamy trochę czasu na zdanie relacji- Avalon mrugnęła. Usiadłam obok Michael na kanapie i wpatrywałam się w każdego po kolei. Matt siedział naprzeciw mnie, na fotelu. Co chwile na niego spoglądałam, tak odruchowo.
- Nasza kochana mamuśka spotyka się z jakimś bogatym kolesiem- Szatynka się zaśmiała- to pierwsza sprawa.- westchnęła. Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- I chciałabym, w zasadzie chcielibyśmy… - wyszczerzyła się do Chad’ a. Chłopak wstał, podszedł do Avalon i objął ją ramieniem.
- JESTEŚCIE RAZEM!!- dokończyłam, zerwałam się z kanapy i klasnęłam w dłonie. Towarzystwo zaczęło się ze mnie śmiać i wiwatować nowej parze. Uścisnęłam ich mocno.
- Nareszcie- jęknęłam.
- Że tak przerwę- wtrącił Oliver- idziemy dzisiaj na tą imprezę,  tak?
- Nie- zaprzeczyła ostro Michael. – Dzisiaj to my sobie robimy babski wieczór, a wy męski czy co tam chcecie- machnęła ręką.
- I wy u mnie też macie się w końcu stawić- zagroziłam  im palcem. Uśmiechnęły się niewinnie. Zdałam sobie sprawę, że głównie to przebywam u Avalon, a dziewczyny u mnie jeszcze nie nocowały.
Trochę głupio mi się zrobiło, ale wiedziałam, że przyjaciółki nie mają mi tego za złe.
- To idę po ubrania i wracam- powiedziałam ze śmiechem.
- Tylko się pospiesz- rzucił Oliver.  Spojrzałam na niego, przewróciłam oczami na ten idiotyczny uśmieszek.
- Uuuuu…- zanuciły dziewczyny. Prychnęłam i rozbawiona poszłam po potrzebne rzeczy, również pragnęłam sprawdzić, czy chłopcy dotrzymali słowa i zabrali gdzieś przybitego Allan’ a. 

                                                            ***
A więc jest 18,
już nie mogę się doczekać kolejnych, ponieważ mam pole do popisu i szykuję niezły przełom w opowiadaniu. 
Postaram się dodać 19 rozdział jak najszybciej.
No to jak? Wiem, że  większość znienawidziła Olivera, ale miejcie dla chłopaka litość (Ktoś mnie prosił o jego zdjęcie, ale zdjęcie jest w rozdziale 16, cz. 2 )
Jutro 18-stka kuzyna! Będzie się działo. Nie mogę się doczekać, chociaż w ostatnim tygodniu cały czas trułam mamie, że nie idę.
Najlepszego, Kamil! 
Rozdział dedykowany Natalii, która czeka i czeka. 
Do napisania.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 17.


Spodziewałam się naprawdę wszystkiego znając Tade' a, ale jednak chłopak przeszedł sam siebie! W salonie został tylko on i Oliver. Tańczyli do piosenki 'I'm sexy and I know it'. Gdyby tylko. Starali się ruszać tak jak w teledysku do utworu, ale byli w samych bokserkach. Matt zaczął się śmiać i zasłonił mi dłonią oczy. Przez ten moment liczyło się tylko to, że dotykał leciutko opuszkami palców mojej twarzy. Poczułam delikatne mrowienie, które rozeszło się po ciele. To taki mały, żartobliwy gest, ale jednak dla mnie bardzo ekscytujący. Słyszałam ciche gwizdnięcie Michael.
- Chłopcy, wiem, że to fajny kawałek, ale ubierzcie się chociaż ze względu na dziewczyny- rzucił Matt.
- Niech podziwiają nasze wdzięki!- wrzeszczał Oliver. Delikatnie zdjęłam dłoń Matt'a ze swojej twarzy i szybko ją puściłam. Za dużo emocji się we mnie zbierało. Przewróciłam oczami na widok skaczących chłopaków i wymieniłam spojrzenia z dziewczynami. Avalon wyłączyła muzykę i uśmiechnęła się szeroko. Tade z Oliverem zaczęli jęczeć, opuścili ramiona i jak skarcone dzieci usiedli na podłodze ze spuszczoną głową. Stałam z rozszerzonymi oczami podziwiając ich zdolność identycznego toku myślenia.
- Pewnie są tak nawaleni, że do południa to się już nie ruszą- powiedziała Michael zerkając na swój zegarek zapięty na nadgarstku. Przytaknęłam i złapałam się za głowę. Nagle poczułam ogromny ból, a po chwili kompletne wyluzowanie. Patrzyłam przymrużonym zrokiem na zaskoczonych i zaniepokojonych moim zachowaniem przyjaciół. Czułam się jak nie ja. Taka oderwana od rzeczywistości. Co chwilę śmiałam się, ale z własnych myśli. Wreszcie nadal półprzytomna położyłam się na podłodze z dala od wszystkich i starałam się usnąć.

                                    *
  Do moich nozdrzy dotarł zapach gorącej czekolady. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się na wygodnym łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zorientowałam się, że leżę w pokoju Avalon. Zaczęłam analizować wydarzenia z imprezy. Uśmiechnęłam się na przypomnienie miłej rozmowy z Matt'em. Później pamiętałam tylko obraz tańczącego Olivera z Tade'em.  Spojrzałam na szafkę nocną, stał tam kubek z ciepłym płynem. Wypiłam czekoladę i ponownie się przeciągnęłam.
- Jak się czujesz?- do pokoju weszła Michael. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Jak ja się tutaj znalazłam?- zapytałam głupkowato. Przyjaciółka usiadła na łóżku i westchnęła.
-  Prawdopodobnie ktoś dosypał ci czegoś do drinka- jęknęłam. Czyli wszystko jasne. Zdenerwowałam się. Od razu obstawiłam na Vanessę, ale przecież one przyszły później, a ja już wtedy nie piłam.
- Na szczęście byłaś z nami. Matt zaniósł cię do Avalon, a później ogarnęliśmy Olivera i Tade'a- wyjaśniła z szerokim uśmiechem. Objęłam ramionami kolana i zachichotałam cicho. Michael szturchnęła mnie w ramię.
-Ale wpadłaś...- ciągnęła zadowolona. - Nareszcie!- rzuciła mi się na szyję.
- Z czego się tak cieszycie?- do pokoju weszła Avalon, jak zwykle z tym swoim uśmiechniętym wyrazem twarzy.
- Wspominamy dawne czasy- skłamałam. Co prawda, Avalon sama naciągnęła niedawno temat jej brata, ale póki do tego nie wracała, ja nie chciałam się takim faktem dzielić.
- Już jest OK?- zapytała troskliwie. Pokiwałam twierdząco głową. Posłałam im uśmiech i wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami, wskazywał godzinę obiadową. Spostrzegłam, że nadal jestem w sukience z imprezy.
- Pożyczysz mi coś?- zwróciłam się do Avalon. Podeszła do swojej szafy, wyjęła ubrania i rzuciła mi je. Poszłam się przebrać do toalety. Wydawało mi się, że jest wolna, więc weszłam bez pukania. A w środku był Oliver! Miał mokre włosy, a ciało od pasa okryte białym ręcznikiem. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się ironicznie.
- Przepraszam- wyjąkałam szybko i zamknęłam drzwi. Chciałam zapaść się pod ziemię! Ta sytuacja strasznie mnie skrępowała, z drugiej jednak strony ogromnie bawiła. I w tym momencie ze swojego pokoju wyszedł zaspany Matt.  W szarych luźnych dresach, bez koszulki, z lekko potarganymi włosami. Wyglądał jeszcze seksowniej niż zwykle. Niektórzy bardziej zachwycaliby się chłopakiem w samym ręczniku, ale nie ja.
- Cześć- powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć-powtórzyłam zła na siebie, że mój ton jest znowu tak nieśmiały.
- Mam nadzieję, że nic ci nie jest- uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest. Delikatnie przeczesał włosy palcami, jednocześnie nadając im lepszego wyglądu. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, na co momentalnie się obruszyłam i odskoczyłam o kilka kroków. Chłopak zaśmiał się cicho. Myślałam, że spalę się ze wstydu, znowu! Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, z toalety wyszedł Oliver. Przeczesał dłonią włosy tak jak wcześniej Matt i spojrzał na mnie jednocześnie uśmiechając się w ten sam sposób, kiedy weszłam mu do łazienki. Zacisnęłam zęby. Zawsze to mnie musi przytrafić się coś takiego. Nie dosyć, że ponownie stał w ręczniku, to obok miałam Matt'a. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona niż przy rozmowie z Brunetem i bez słowa wparowałam do toalety. Wzięłam kilka wdechów i przebrałam się w luźniejsze ubrania.
   Przeczesałam palcami nadal proste włosy i przemyłam twarz. Zmyłam resztki makijażu. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i wróciłam do pokoju, w którym były dziewczyny. Nawet nie wspomniałam o wydarzeniu sprzed paru chwil.
- W luźnej wersji też jesteś śliczna. Nienawidzę cię!- zażartowała Avalon. Zaśmiałam się. Usłyszeć taki w zasadzie komplement od dziewczyny to bardzo miła rzecz. Nie oszukujmy się, większość nastolatek tylko patrzy, jak dopiec tej drugiej.
- Jak wygląda dół?- przypomniałam sobie, że mama bliźniaków miała przyjechać. Poczułam się odpowiedzialnie za stan po imprezie, nawet jeżeli to nie był mój dom.
- Spokooo- przeciągnęła Avalon- tak jak mówiłam, wynajęłam serwis sprzątający i dół wygląda idealnie- wyszczerzyła się. Pokiwałam głową z uznaniem. Usłyszałam dźwięk swojej komórki. Zaczęłam szukać jej po całym pokoju. Kiedy wyszperałam telefon z torby, dziewczyny się zaśmiały. Przewróciłam oczami i odebrałam. Dzwoniła mama. Pierwszy raz od pobytu w Los Angeles. Zastanawiałam się, czy najpierw na mnie nawrzeszczy, czy zafunduje długie i pouczające kazanie. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, ale nie zdążyłam się nawet odezwać.
- Dzień dobry, kochanie- rodzicielka wydawała się trochę zmartwiona.
- No hej, mamo- starałam się mówić, jakbym nic nie podejrzewała- Mam nadzieję, że nie jesteś zła za mój wyjazd....
- Skądże. Zadzwoniłabym wcześniej, ale mieliśmy tyle pracy, wyjazdów, ciągłe telefony. Urwanie głowy- zaśmiała się- Jak ci się tam żyje?
- Jest świetnie- przyznałam- Myślę nawet o przeprowadzce tutaj na stałe- oznajmiłam całkiem poważnie. Po drugiej stronie zapanowała chwilka ciszy, ale słyszałam, jak mama się uśmiecha.
- To wspaniale, córeczko. Jeżeli myślisz poważnie o Los Angeles, oczywiście my z ojcem pomożemy ci ze wszystkim- przytaknęłam sama sobie. Jeszcze tak z mamą nie rozmawiałam. Wszystko co lepsze działo się właśnie w tym mieście. To musiało coś znaczyć.
- Muszę już kończyć, Nathalie, ale mam nadzieję, że nas niedługo odwiedzisz- i znowu zmieniła się w przepracowaną matkę. Westchnęłam ciężko.
- Jasne, na razie- rozłączyłam się. Avalon z Michael przyglądały mi się podczas rozmowy, nawet chyba ją słyszały. Jak na komendę wstały i się do mnie przytuliły. Wsparcie przyjaciół. Wcześniej miałam tylko Michael, teraz również Avalon, Chad'a, Matt'a... Zupełnie coś nowego. Lepszego. Mieć takich przyjaciół to prawdziwy skarb. Byłam już przekonana, że możemy razem góry przenosić, że oni mi pomogą w każdej sytuacji.
       Po kilku minutach zeszłyśmy na dół. Ciągle bawiłam się ciut za dużymi dresami, które pożyczyła mi Avalon. Michael co chwila zerkała na mnie z ukosa  i zaczynała się śmiać. Sama nie wiem co się działo. Cały czas myślałam o Matthew.
Salon był wysprzątany na błysk. Wszystko idealnie na swoich miejscach. Poczułam wielką ulgę. Martwiłam się wcześniej, że nie zdążymy chociażby z lekka ogarnąć domu.
Skierowałyśmy się do kuchni. W pomieszczeniu znajdowali się już chłopcy. Mieli już wszystkie części garderoby. Unikałam ich spojrzenia, nie mam pojęcia czemu. Błądziłam wzrokiem po całej kuchni, aż w końcu ruszyłam się z progu i usiadłam przy stole podpierając głowę łokciem. Dziewczyny usiadły po moich dwóch stronach zerkając na mnie co chwila. Czułam się osaczona, ale strasznie mnie to bawiło. Chłopcy natomiast zajmowali się śniadaniem. W wersji kuchareczek wyglądali naprawdę uroczo. Oliver co chwilę szeptał coś Matt'owi na ucho.
- Nathalie, pomożesz?- poprosił Oliver odwracając się z niewinnym uśmiechem. Wiedziałam, że robi to specjalnie.
- On sobie nie poradzi jak mu nie pomożesz, Nath- powiedziała Avalon z uśmiechem. Michael wstała i najnormalniej w świecie plasnęła ją w głowę. Posłałam przyjaciółkom wrogie spojrzenie. I po co to było? 
Podeszłam do Olivera i zobaczyłam o co mu chodzi. Nie potrafił pokroić zwykłego pomidora? Jasne. Przewróciłam oczami, chłopak ustąpił mi miejsca. Stanęłam obok Matt'a i zaczęłam kroić warzywo. Zerknęłam na Bruneta, spotkałam się  z nim wzrokiem. Uniosłam kącik ust i wróciłam do poprzedniej czynności. Poczułam jak Oliver mnie obejmuje i kładzie swoje dłonie na moich. Chciał nimi kierować. Pachniał migdałami. Miło czułam się wiedząc, że ktoś stara się ze mną flirtować, ale przecież i była druga opcja. Może po prostu chciał się zaprzyjaźnić, w co szczerze wątpiłam. Nie odepchnęłam go. Może rzeczywiście czułam się trochę niekomfortowo, ale przyjemnie. Tylko to. Nie było żadnej ekscytacji jak przy Matthew. I choć to dziwne, nienormalne.. To zrozumiałam wtedy, że ja go pokochałam. Nie mam pojęcia jak, ale po prostu byłam pewna.
- Przepraszam za tą łazienkę, powinienem zamykać drzwi- Oliver szepnął mi na ucho. Pokiwałam głową na znak, że jest w porządku i wydostałam się spod jego uścisku.
Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na dziewczyny, które posłały w moją stronę już setny uśmiech tego dnia. Do kuchni wbiegł mały Jaremie. Ucieszyłam się na widok dzieciaka.
- Skarbie!- krzyknęła Avalon i wyściskała braciszka. Mały chłopczyk podbiegł do mnie i przytulił się mocno. Ukucnęłam i zmierzwiłam mu włosy.
- Jak było?- zapytałam z uśmiechem.
- SUPER!- odkrzyknął. Pobiegł do Matt'a o mało co się nie wywalając, później 'dżentelmeńsko' podał dłoń Oliverowi. Michael podeszła do Jaremie'go i przytuliła chłopczyka. Zdziwiony również ją objął.
- Trzy lata to jednak sporo- stwierdziła puszczając brata bliźniaków.
- Michael? Oliver?- w pomieszczeniu znalazła się również Theresa z torbami. Zdziwiona podeszła do obojga i wyściskała ich mocno.
- Moi kochani! Michael, jak dawno cię nie było! A Oliver jak ty wyprzystojniałeś...- Theresa komplementowała speszonych osobników. Uśmiechali się lekko i kiwali głową.- Co was sprowadza? Na ile zostajecie?
- Ja przyjechałam do Avalon i Nathalie. Tak się złożyło, że z Nath jesteśmy przyjaciółkami- wyjaśniła Michael.
- A ja może zostanę tutaj na jakiś czas...- przeciągnął Oliver. Theresa uśmiechnęła się szeroko i westchnęła radośnie. Jaremie wyciągnął swoje zabawki i poszedł do salonu się bawić.
- Muszę wam coś powiedzieć- oznajmiła pani Fox. Wszyscy czekaliśmy na informację, która wydawała się niesamowicie ważna- Od kilku miesięcy spotykam się z pewnym mężczyzną.
- Yyy.. Że co?! Od KILKU MIESIĘCY?!- gestykulowała Avalon. Wszyscy staliśmy cicho. W zasadzie nie dziwiłam się. Piękna kobieta bez faceta musiała w końcu kogoś poznać. Ale od kilku miesięcy, żeby taki fakt ukryć, to trochę dziwne. Nie chcąc się dalej mieszać, musiałam się wycofać. Wiedziałam, że szykuje się coś większego, a ja tam ich wszystkich znałam najmniej.
- To ja pójdę do Jaremie'go- powiedziałam i szybko wyszłam.
Usiadłam przy chłopczyku i uśmiechnęłam się lekko. Podał mi kilka różnokolorowych mini samochodów.
- Włączymy bajkiii?- zapytał wlepiając we mnie wzrok.
- Jasne- pogłaskałam go po włoskach i włączyłam telewizor. Usiedliśmy na sofie. Wyszukałam jakieś animowane seriale i spojrzałam w stronę kuchni. Było dziwnie cicho. Do nas przyszedł Oliver.
- I jak?- zwróciłam się do niego. Usiadł obok mnie i uśmiechnął się.
- Nie jest źle- przyznał. Pokiwałam głową.
- Ja powinnam się zbierać- rzuciłam. Skoro przyszedł do mnie i Jaremie'go, chłopczyk nie będzie już sam. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję popędziłam na górę. Z pokoju Avalon zabrałam swoje torby i z powrotem podreptałam na dół. Nieśmiało weszłam do kuchni.
- Będę już lecieć. Miło było- oznajmiłam.  Przytuliłam się z dziewczynami.
- Do zobaczenia- rzuciłam wychodząc z pomieszczenia.
- Do zobaczenia- powtórzył Matt. Przygryzłam dolną wargę i nie odwracałam się.
- Na razie, Jaremie!- krzyknęłam otwierając drzwi.
     Wróciłam do domu. Położyłam torby na podłodze i wyjęłam z nich telefon. Schowałam go do kieszeni i ruszyłam do salonu.
- Ja pieprzę- wyrwało mi się, kiedy zobaczyłam co tam się dzieje. Zastałam brata. Gdyby tylko samego. Całował i obmacywał się z... Vanessą. Myślałam, że eksploduję! Dziewczyna spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Zacisnęłam dłonie w pięści i pobiegłam na górę. Bez pukania weszłam do pokoju Logana. Siedział razem z Dylanem. Grali na gitarze.
- Wiecie co się dzieje na dole?- zapytałam z narastającą wściekłością.
- Allan prosił, żeby mu nie przeszkadzać, bo zaprosił dziewczynę, a co?- wyjaśnił Dylan.
- A to, że ta jego dziewczyna to Vanessa- westchnęłam. Widziałam zaskoczone miny chłopaków. 'No tak, ale mi przyjaciel..'- przeszło mi przez myśl. Zostawiłam ich i weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Napisałam sms-a do Michael.
Bedziesz mieszkac u mnie czy Avalon?
Wysłałam i czekałam leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Odpisała po paru minutach.
jak allan sie zgodzi to jutro wbijam  do ciebie ;D
Uśmiechnęłam się. Po paru sekundach napisała znowu.
jutro planujemy isc na jakas impreze! to tak zebys sie nastawila skarbie ~oliver
Zaskoczona odłożyłam komórkę. Chyba znajomość z Oliverem nie wyjdzie mi na dobre. Z drugiej strony czułam się bardzo miło będąc 'adorowana' przez niego. Jasne, że smuciłam się z powodu Matt'a, którego darzyłam ogromnym uczuciem,a póki co nie było między nami jakichś znaczących sytuacji, przynajmniej dla niego. I w tym momencie odtworzyłam te chwile, w których w jakiś sposób byliśmy blisko siebie. Uśmiechnęłam się na przypomnienie sobie niefortunnego upadku ze schodów, przeturlania się i wylądowania na ziemi z Matt'em, który był bez koszulki. Po raz kolejny ścisnęło mnie w żołądku. Westchnęłam i złapałam się za miejsce, w którym 'latało' tysiące motyli. Zaśmiałam się i zamknęłam oczy w oczekiwaniu na miły sen. Nie chciałam zawracać sobie głowy Vanessą i Allan'em. Było to niesmaczne, okropnie niesmaczne.
                                                            ***
Witajcie!
Dość długo mnie nie było na blogu, ale to jest tak, że mam multum pomysłów w głowie a jak już siadam do pisania to sama nie wiem od czego zacząć.Także przepraszam bardzo.
Rozdział jest.. Trudno określić. Na pewno sama zaczynając pisać to opowiadanie, nie spodziewałam się, że będę dołączać takiego bohatera jak Oliver.
I jeszcze chciałam coś wyjaśnić. Chodzi o Nathalie i Tade' a. Ostatnio przeczytałam komentarz, że ich przyjaźń jest przesadzona, że Nathalie od tak mu wybaczyła, a była taka wściekła. Rzeczywiście na to by wychodziło, ale ktoś, kto czyta opowiadanie cały czas, powinien wiedzieć, że Nathalie owszem, była strasznie zdenerwowana i rozczarowana, ale kiedy w jej życiu pojawił się ktoś taki jak Matt, wszystko minęło. Również rozmowa bodajże w 9 rozdziale wyjaśnia co dotarło do głównej bohaterki. 
Bardzo dziękuję za ponad 2000 wyświetleń i 113 komentarzy! 
Ostateczną opinię zostawiam Wam. Do następnego.                                                              PS. Gorąco zapraszam na startującego bloga znajomej: Dhampirzyca Ma ciekawe pomysły i myślę, że warto tam zajrzeć.